Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2017, 19:45   #299
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Tymczasem Santiago coraz bardziej blady na licu podążał w stronę Fräulein Meitner w uniesieniu, a stopy jego odrywały się od ziemi. Złośliwy stwierdziłby, że to dlatego, że dzielny Bodo musiał go bardziej nieść, niż ten szedł sam, ale przecież de Ayolas otoczony był przez życzliwych mu przyjaciół.

Z dalszej drogi niewiele pamiętał. Widział tylko jaśniejącą postać Karelii, której sylwetka przypominała mu... tak, teraz już był pewien! To sama Myrmydia zstąpiła na ten ziemski padół, aby ochronić Estalijczyka o szlachetnym sercu! Gdy tylko zdał sobie z tego sprawę poczuł przeogromną radość, a błogość zgościła na jego twarzy. Trwałby tak na wieki, gdyby nie usłyszał głosu najwierniejszego z jego nowych przyjaciół - odważnego Herr Wankera.
- Kończ wreszcie i kuśkę schowaj, zanim panienka krzyku narobi. I obacz jak lejesz cobyś portek i butów nie zmoczył, paniczu Legolas.

Świadomość odzyskał w jakimś domu, a trzeba przyznać, że bałagan panował tam okrutny. Santiago zupełnie to nie przeszkadzało, bowiem wpatrywał sie jak urzeczony w pannę Meitner, aż szyja go rozbolała. Miał chęć rozmasować zdrętwiały kark, gdy nieopatrznie sięgnął nie tą ręką, co trzeba i syknął porażony falą bólu.

Wtedy Karelia poświęciła całą swoją wdzięczną uwagę wyłącznie jemu. Pod jej delikatnymi paluszkami Estalijczyk miękł niczym glina, co nie dotyczyło jednak miejsca, o którym dobrze wychowanym kawalerom nie wypada mówić w towarzystwie damy. Utonąwszy w jej ogromnych, cudownych i niezapomnianych zielonych oczach nie zauważył nawet, kiedy igła wbiła się w skórę ramienia, by wprawnie połączyć nicią brzegi rany.

Ból okazał się nie tak porażający, jak spodziewał się właściciel ramienia, ale ten i tak postrzeliłby się raz jeszcze, byle ta wspaniała sanitariuszka mogła go pielęgnować.

Nie trzeba dodawać, że maślane oczka de Ayolasa nie nadawały się do poszukiwania śladów przeoczonych przez tajemniczych sprawców bałaganu. Zresztą - jakiego bałaganu? Przecież wszędzie były tylko te wielkie zielone oczy...
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline