Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2017, 14:36   #8
Lunatyczka
 
Lunatyczka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputację
Szatynka przyjrzała się Alice, co było całkowicie niemożliwe, jednocześnie przyjaźnie i oceniająco, zupełnie jakby blondynka była pluszowym misiem za zakurzoną szybą wystawy sklepowej. Uśmiechnęła się zawadiacko, na jej chęć udania się do pociągu od razu. Rozumiała to, mili ludzie z Nowego Jorku potrafili być irytujący.
- To samo co ta pani - wskazała głową Alice by po chwili roześmiać się spoglądając na jeszcze puste kubki, przygotowane przez Calpurie - Jakbym zwracała uwagę na to, co jest niezdrowe, to dawno bym kwiatki od spodu wąchała. Oddychanie podobno też nas zabija - mrugnęła do afroamerykanki i wstała z zajmowanego, niewygodnego, krzesła. Podeszła do nowej szefowej, opierając się o ścianę, obok niej.
- Jak się bawić, to się bawić, żołędziowej poproszę - mrugnęła do niej i skrzyżowała ręce pod biustem.
- Skoro miesiąc zajęło im przejechanie, plus minus 200 mil, to gdzie my mamy się z nimi spotkać? Bo do Pittsburga, jeśli dobrze szacuję odległość - błysnęła białymi zębami w uśmiechu - to zostało im cirka drugie tyle?
 
Lunatyczka jest offline