Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-09-2017, 17:24   #29
Zormar
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
Dolon podczas drogi do świetlicy był nieobecny. Głowę zaprzątały mu pytania dotyczące tożsamości grasującego monstrum, jak i pewnego rodzaju wyrzuty sumienia, być może wręcz zarzuty wobec siebie samego za to, że nie zrobił czegoś więcej, by nie dopuścić do tego co się stało. Oczywiście zdawał sobie sprawę z tego, że tak nie było, że zrobił co był w stanie, lecz cichutki głos w jego głowie nie pozwalał o tym zapomnieć.

Nim się zorientował byli już w izbie, a Bertrand z Beą szykowali się do modłów. Z zaciekawieniem obserwował to jak obchodzą się z prowizorycznym ołtarzem, kielichem oraz całą resztą. W pewnym sensie było to piękne, aczkolwiek nasuwała mu się również myśl, że duża część z tego była pustą otoczką. Zapewne tak nie było, lecz dla niego, przywykłego do skromnych obrządków wydawało się to sztuczne i przesadzone. W końcu zakończył przygotowywać sobie miejsce i pogrążył się w cichych modłach.

Pierwsza z modlitw miała wielce poważny charakter, niosła w sobie pokorę oraz podziękę. Ci, którym dane było poznać język niziołków mogli wyrozumieć, iż mówiła ona o powinności stojącej przed Tym, Który Musi Istnieć. O jego nieprzerwanej straży nad duszami odchodzących ze świata materialnego. Wreszcie dziękująca mu za wszystko co czyni, a także prosząca o siłę, by swe obowiązki wykonywać z równą gorliwością.

Następna była o wiele weselsza, lecz poprzedzała ją chwila ciszy, by dać swej poprzedniczce wybrzmieć. Dopiero wówczas rozpoczął się zaśpiew mówiący o radości z faktu kontynuowanego życia, o darach ziemi pozwalającymi je kontynuować, a także spokoju tych, którzy byli bezpieczni w zaświatach.

Ostatnia była natomiast błagalna, pełna pokory oraz siły. Dolon prosił w niej o wstawiennictwo, o łaski dla siebie i innych, o siłę, by powstrzymać tych, którzy kalają świętość śmierci, pochówku, bądź drwią z zakończonego żywota. Prosił o łaskę dla tych, którzy mieli być złożeni tego dnia, a ich dusze by odnalazły bezpieczną drogę do życia po życiu.

Na koniec otworzył oczy i spojrzał na położony przed sobą symbol swego boga. Wizerunek psiej głowy był cały pokryty pyłem, który nie wiadomo było skąd się tam wziął. Ponury strażnik nie tknął go jednak, a wypowiedział dziękczynną inkantację i skłonił się przed nim. Kiedy znów otworzył oczy pył spadł z symbolu gromadząc się na jego obrzeżach. Kiedy go podniósł pył zachował swój kształt, by po chwili się rozwiać.

***

Dolon powoli zaczął już odczuwać znużenie bezowocnymi przesłuchaniami Bertranda. Korzystając z chwili zagadnął go:
-To nic nie daje. Trzeba nam udać się do Costika, albo i ruszyć wreszcie na pogorzelisko. Nie można z tym dłużej zwlekać. Jak na razie straciliśmy tylko czas, a nie dowiedzieliśmy się niczego nowego.*
 

Ostatnio edytowane przez Zormar : 05-10-2017 o 14:14.
Zormar jest offline