Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-09-2017, 21:03   #18
Mimi
 
Mimi's Avatar
 
Reputacja: 1 Mimi ma wspaniałą reputacjęMimi ma wspaniałą reputacjęMimi ma wspaniałą reputacjęMimi ma wspaniałą reputacjęMimi ma wspaniałą reputacjęMimi ma wspaniałą reputacjęMimi ma wspaniałą reputacjęMimi ma wspaniałą reputacjęMimi ma wspaniałą reputacjęMimi ma wspaniałą reputacjęMimi ma wspaniałą reputację


Fika podniosła się z łóżka i podeszła do drzwi. Już w połowie podsłuchiwanej rozmowy chciała wyjrzeć z pokoju i zaoferować swoją pomoc. Może pomoc to za wiele powiedziane... Uchyliła drzwi i spojrzała wprost w pucałowatą twarz kupca, wykrzywioną w przejawie najprawdopodobniej nieco przesadzonej boleści. Odchrząknęła.
- Tak się składa, że wybieram się do lasu na własną rękę, za jakąś... – zerknęła za okno. – Godzinę, dwie. Nie wiem, jaki dokładnie jest plan na odzyskanie pana ukochanej... Umm... córki; ale jestem jak najbardziej za, żeby uprzykrzyć życie tym szubrawcom i ukraść coś im, dla odmiany. Jeśli ktoś z tu obecnych, byłby tak uprzejmy, aby wprowadzić mnie we wszystkie niuanse, będę bardzo wdzięczna.
Wyminęła kupca i przysiadła na najbliższym krześle. Rozejrzała się. Zrobiła sobie małe podsumowanie w głowie. Miała wątpliwości, czy wyruszyć samej, czy z pozostałymi. Policzki butnej blondwłosej były zarumienione od alkoholu. Fika nie wiedziała, co dokładnie o niej myśleć. Pomimo swojej wulgarności było w niej coś ujmującego. Ciemnowłosa zielarka wydawała się być nazbyt chciwą, ażeby nie być nazwyklejszą naciągaczką. A od wojownika o pokiereszowanej twarzy wiało... czymś niebezpiecznym. Cieszyła się, że odmówił podjęcia się misji. Misji, jakkolwiek, nieco szalonej. Ale jak najbardziej w jej guście.


Minęła prawie godzina zanim Fika natrafiła na pierwszy ślad. Lekko podmokła gleba przy brzegu strumyka ponaznaczana była odciskami małych, ostro zakończonych racic. Sarna. Trop prowadził w głąb boru, leśne runo porośnięte było konwaliami. Białe dzwonki wydzielały rozkoszny dla zmysłów aromat. Podążała cicho za połamanymi łodygami i rozgniecionymi białymi kieliszkami.
Las się zagęszczał. Wiatr zaszeleścił dębowymi koronami i lekko uderzył dziewczynę w plecy. Biorąc pod uwagę, że może być już blisko, zmieniła lekko trasę, aby wiatr nie poniósł jej zapachu w stronę sarny. Wyschłe podłoże, wyściełane mszakami, żołędziami i suchymi liśćmi, uniemożliwiało dalsze bezszelestne skradanie. Fika upewniła się, że mocowania jej sajdaka nie wydzadzą żadnych dźwięków przy poruszaniu, wyciągnęła łuk i jedną strzałę, założyła ją na cięciwę i zaczęła wyczekiwać naturalnych odgłosów lasu, by zagłuszyć swoje kroki. Głośniejszy trel, szumiące liście, wycie wiatru.
Usłyszała dźwięk łamiącej się gałązki, a kolejny podmuch na jej twarzy przyniósł ze sobą zapach zwierzyny. Sarna jest tutaj. Elfka zacisnęła palce na majdanie łuku i powoli, powoli napinała cięciwę, nie spuszając z oczu głowy zwierzęcia wystającej znad krzaków berberysów, trzydzieści kroków przed nią. Stała bokiem, miała szansę na idealny strzał. Sarna zastrzygła uszami, gdy poryw wiatru zaszemrał liśćmi, ale nie poruszyła się.
Świst. Grot strzały przebił ciało zwierzęcia, które przestraszone przebiegło kilka kroków i padło między liście z miękkim szelstem. Udało jej się trafić w komorę serca; sądząc po szybkiej śmierci, strzała musiała po drodze uderzyć kość łopatki. Cieszyła się, że nie musiała robić użytku ze swojej mizerykordii.


- Oh, przepraszam. Mam jeszcze jedno pytanie. Do pana, panie kupcze. Co konkretnie sprawiło, że w oczach wielmożnego pana nie jestem warta trzystu orenów, które zaoferował pan pozostałym? – zapytała z czystej ciekawości, przekrzywiając lekko głowę i patrząc mu w oczy.
Nie zależało jej na pieniądzach dostatecznie mocno, aby posuwać się do targowania się z tym skąpiradłem. Zadała to pytanie z nadzieją na zobaczenie wyrazu zmieszania na jego pulchniutkiej fizjognomii. Lubiła uświadamiać ludzi o ich własnych przywarach.


 

Ostatnio edytowane przez Mimi : 04-10-2017 o 11:57.
Mimi jest offline