Wanda ruszyła natychmiast za staruszką. Biedna kobieta. Jak to możliwe, ze jest tu sama bez opieki?! W takim stanie...?
Otworzyła szerzej drzwi balkonowe, wahając sie przez moment, czy iśc dalej. Słowa staruszki, mimo, ze zupełnie irracjonalne, brzmiały w jej myślach niepokojąco. Wanda nei wyobrażała sobie, że takie słowa mogłyby przelecieć przez czyjekolwiek uszy i nie wrócić nigdy echem.
W jej uszach echo rozbrzmiewało wyraźnie: "Będą sie pławic w waszej krwi".
Odgoniła myśl i wybiegła na zewnątrz za kobietą, chcąc ją dogonić. |