Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2017, 09:23   #28
Asenat
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację
Miewał czasem przeczucie, objawiające się nieprzyjemnym dreszczem na karku, iż ktoś patrzy. Wyćwiczył je sobie podczas polowań z Dzieborem i jego córką Pężyrką. Ogary ojca, mieli przykazane tak samo las i zwierzynę obserwować, jak i Bożywojowego potomka. I teraz czuł to samo, lampki ślepi gasły w zaroślach gdy tylko się odwrócił, ale szelest stąpnięć i trzepot skrzydeł towarzyszyły im nieustannie. Ktoś patrzył oczyma zwierząt.
- Ktoś nas obserwuje – zaznaczył cicho Sayn, potwierdzając jego obawy. - Nosferatu?
Odrzekł Jan, że być może. Wszak pewności nie miał.

Konie boczyć się zaczęły, gdy wjechali na uroczysko. Czuły gniazda zadomowionych tu żmij. Jan nie miał siły ni umiejętności, by je okiełznać, więc przyszło im zostawić wierzchowce pod opieką dwóch ludzi. Tylko Wąchacz ruszył za nim, na niewidzialnej smyczy z krwi uplecionej.

- Panie – szepnął Kamir. - Jechał tu ktoś, przed nami. Trzech konnych. Dwóch mężów, i jeden młodzik, dziecko prawie. Ślady płytkie, małe stopy.
Z gałęzi z miękkim szelestem zerwała się sowa, a Wąchacz zaczął trzymać się blisko Janowych kolan.

Pół pacierza później, gdy zbliżali się już do miejsca, gdzie Niedźwiedź miał swą kryjówkę tajemną, przez woń bagienną poczuł przebijający się zapach dymu z ogniska. I posłyszał głos, cichy, ale wyraźny, ostry, wwiercający się w ucho jak świder.
- I było ci kombinacyje robić, za plecami knuć? Rzekłabym, żeś obskoczył po ryju za swoje. Może by cię to czego nauczyło, jeśli ci pozwolimy nauki wyciągnąć. A szanse na to masz, nie przymierzając, jak rak w warze widoki na przeżycie.

- Pójdę z bliska spojrzeć – szepnął Kamir, a Jan skinął głową. Choć i tak był pewien, że przynajmniej jedna strona z tych co się rozsiedli przy ognisku przed ziemianką, wie że się zbliżają. Kamir wrócił rychło potem, otrzepując odzienie z ziemi i traw.
- Dwóch wojów wschodnio odzianych, na bogato. Dziewka niedorosła, ciemnowłosa i blada, ona zdaje się prym im wieść. Coś jest nie tak z jej oczami… - zadumał się, ale rzec co konkretnie nie potrafił, poza tym, że nie patrzała jak człowiek.
- Niedźwiedź?
- Jeśli to taki wielki, grubawy, kudłaty z zadartym małym nosem, to się tam przed dziewką wije jak padalec, gdy mu na ogon nadepnąć.
 
Asenat jest offline