Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2017, 16:38   #29
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Julien & Lisa
Kiedy Julien przekraczał próg pomieszczenia, zapukał cicho w drewnianą framugę, aby przypadkiem nie przestraszyć dziewczyny swoim nagłym pojawieniem się.
- Przepraszam - odchrząknął trzymając w dłoniach miskę gulaszu i rozglądając się po kuchni. - Jestem bretończykiem i mamy dosyć dziwny gust kulinarny. Ponoć jeden z gorszych w Starym Świecie. - zażartował - Mógłbym dobrać jakieś przyprawy? - uśmiechnął się ciepło do Lisy, patrząc na nią spokojnymi, błękitnymi oczami.

Kucharka z początku niepewnie taksowała wzrokiem chłopaka, jakby wypatrując potencjalnego podstępu lub zagrożenia. Jednak po chwili najwyraźniej stwierdziła, że jest bezpieczna. Wprawdzie nie odwzajemniła uśmiechu Juliena, jednak z pewnością odpowiedziała w sposób łagodniejszy, niż w czasie rozmowy z drwalem.
- Niestety nie mam żadnych przypraw - powiedziała, rozkładając ręce w geście niemocy. - Dawno nikt nie uzupełniał tu zapasów i podczas gotowania musiałam nieco improwizować z kilkoma składnikami, które zostały.

- Rozumiem.
- odparł uprzejmie chłopak i już się wycofywał, gdy nagle jednak odwrócił się na pięcie z powrotem przodem do dziewczyny - Dziękuję więc w imieniu moim i pozostałych, że w ogóle… Rany, a co ci się stało w czoło? Uderzyłaś się w szafkę? O bogowie, to nasza wina…. - zmartwił się Julien, odkładając miskę z jedzeniem na blat - … gdybyś nie musiała tutaj przychodzić specjalnie dla takich jak my, siedziałabyś w bezpiecznym domu. Jakby mało nieprzyjemności cię dotknęło. - zasmucił się młody spuszczając wzrok ze wstydu - Przepraszam.

Dziewczyna zamarła na wzmiankę o ranie na czole. Natychmiast poprawiła długą grzywkę, pod którą rzeczywiście znajdowała się niezbyt estetyczna blizna…
- T-tak - kucharka zawahała się przy odpowiedzi. - Znaczy się, to nie wasza wina. Znaczy się… Nieważne.
Zakończyła nagle i zaczęła sprzątać bałagan powstały w czasie gotowania.

- Trochę nasza. - przyznał Julien podnosząc wzrok - W zamian może chociaż pozwolisz by nasz medyk to obejrzał? - spytał niepewnie , nie podchodząc jeszcze do Lisy. Nie chciał jej straszyć. Chwilę się jej przyglądał, po czym odchrząknął i dopiero wtedy odepchnął lekko szczupłe ciało od blatu, o który się opierał. Starał się pomału do niej podchodzić, jak do dzikiego zwierzęcia, w którym trzeba najpierw wzbudzić zaufanie.
- Mam poczucie winy. U nas w Bretonni ludzie są troszkę inni, bardziej emocjonalni. Nie chcę cię przestraszyć swoją nadmierną ekspresją i eskalacją uczuć - użył wyszukanych słów, aby pokazać, że nie jest tępym osiłkiem, chcącym podejść kogoś siłą. Jego krok był spokojny, stonowany i niespieszny - Chciałbym pomóc. Pozwolisz mi, bym ci pomógł?

- To naprawdę nic takiego, lekkie stłuczenie. Obejdzie się bez medyka
- odparła pośpiesznie dziewczyna, najwyraźniej lekko skrępowana słowami Juliena. - Ale dziękuję za troskę…

Chłopak chwilę trawił jej odpowiedź. Czuł, że już niewiele zdziała, więc zatrzymał się w połowie drogi. Teraz miał już dwa wyjścia - albo przez drzwi, albo brnąć w to dalej i narazić się na jej atak złości. Skoro wypiera fakty i kłamie, to nakryta na tym zacznie rzucać czym popadnie lub na niego krzyczeć. On o tym już wiedział, ona jeszcze nie. Uprzedzenie tego faktu mogłoby pomóc jego sprawie, bo nie chcąc wyjść na osobę do przewidzenia, mogłaby zaniechać tego czynu. Julien kompletnie nie interesował się tym, że stygnie mu strawa. Myślał tylko o tym, jak podejść Lisę, aby ta się otworzyła.
- Nie będę cię zadręczał, bo nie po to tu przyszedłem - zaczął troskliwie z ogromną dawką spokoju i cierpliwości - Siniaki i zadrapania widziałem już gdy podeszłaś do stołu. Po twojej reakcji wiem już również, że to żadna szafka i ktoś zrobił ci to wcześniej. Chciałbym tylko, żebyś mi zaufała i powiedziała co się dzieje. Wiem też o tym, że wypierasz prawdę i zaraz zaczniesz na mnie krzyczeć i wygonisz mnie stąd. Nie chcę byś cierpiała, chcę byś czuła się bezpiecznie. Potrafisz mi zaufać teraz, czy powinienem wyjść i dać ci na to trochę czasu? - spytał łagodnie, dając jeden krok w jej kierunku i rozkładając ręce w geście bezbronności.
- Obawiam się tylko, że dając ci czas, wspomniane ‘później’ może już nie nadejść. Nie wiem kto ci to robi i dlaczego, ale wiem, że powinien przestać to robić już teraz, a nie za kilka dni.

Dziewczyna spuściła głowę. Przez chwilę spoglądała pusto w blat, a chwilę później przeniosła wzrok na Julienia i drzwi za nim, zza których dochodził dźwięk rozmowy najemników.
- Nie chcę o tym teraz rozmawiać - odparła stanowczo, jednak po chwili odezwała się ponownie, już nieco spokojniej. - Przyjdź do mnie wieczorem, to wyjaśnię Ci wszystko… Nie chcę być teraz w centrum uwagi twoich towarzyszy.

- Jak sobie życzysz. Tylko bądź, proszę.
- odpowiedział łagodnie i skinął głową. Zaczął się wycofywać, po drodze biorąc miskę - Powiedz gdzie dokładniej i wiedz, że będę czekał aż do rana. Mogę zamarznąć, jeśli nie przyjdziesz - dodał przed samym wyjściem z sympatycznym uśmiechem na twarzy, a gdy poznał odpowiedź, po prostu grzecznie opuścił kuchnię, wracając do swoim nowo poznanych, albo raczej wcale nieznanych, towarzyszy.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline