Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-09-2017, 22:08   #88
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Grafik czuł gniew. Może niezbyt silny, ot zwykła irytacja. Ale dotkliwa.
Zamiast potraktować poważnie, zamiast zachować się cywilizowanie, oni posuwali się do ordynarnego szantażu! Czy to jest ich dyplomacja? Czy tak udowadniają swoje dobre intencje?
Na razie udało się im go urazić.
Ale żadna z tych emocji nie wypełzła na jego oblicze. Sonoroki wychowany był w tradycyjnym japońskim domu. Umiał zachować “twarz”.
Uśmiechnął się więc otaczając Ayame ramieniem i podprowadził do krzesła.
- Wszystko będzie dobrze Chisako-chan. Nic się nie martw.- mówił cicho. - Wszystko mam pod kontrolą.
Pokiwała głową, starając się opanować. Nie była typem histeryczki. Po prostu te wydarzenia, w które - jak się okazuje - została wplątana z powodu Sonorokiego, ją przerosły.
- Co teraz zrobimy? - zapytała półgłosem.
- Nic. - Shunsuke przysiadł na stole od czasu do czasu zerkając w dekolt przyjaciółki. Jedyny przyjemny widok w tym miejscu. - Poczekamy. W końcu im się znudzi.
Wskazał kciukiem na lustro weneckie.
-Nie martw się. Wszystko mam pod kontrolą. -pocieszył.
I tak czekali. Nie minęło pół godziny a pod drzwiami do pomieszczenia wsunięto chudą teczkę.
Chisako podeszła i zerknęła do środka. Przełknęła ślinę, wyraźnie wystraszona.
- To jest... akt mo... mojego oskarżenia. I karteczka “Niech mówi o kosmitach. Za pół godziny dokumenty trafią do sądu.” - jęknęła - Sonoroki-kun, proszę, opowiedz mi... o co tu chodzi? Jacy kosmici?
- Otóż… Te moje omdlenia ostatnio, to wizje. Wspomnienia ukryte w DNA, wspomnienia innej istoty z innego świata. Niebieskiego kosmity. On… możliwe że się budzi.- westchnął Sonoroki. -Widzisz… jego świat umierał. Jakiś wirus wybijał populację, więc on i jego towarzysze wpadli na genialny pomysł, by zapisać swoje świadomości w ludzkich dzieciach. Tych, które bez ich pomocy umarły by przy porodzie lub wkrótce po nim. Dzieci takich jak ja. Wedle niebieskich była to uczciwa oferta. Dawali ileś lat życia w zamian za późniejsze przebudzenie i fuzję? Nie wiem jak oni sobie to wyobrażali. Mam tylko kilka wspomnień niebieskich. Ogólnie to rasa dość pokojowo nastawiona do ludzi. Nie bez powodu. Mają nas za swoje dzieci. Nas… to znaczy ludzkość.
Westchnął głośno. -I to tyle. Cały ten wielki kontakt z nową cywilizacją to pic na wodę. Wydmuszka. Ci kosmici co do nas dotarli, to nie wysłannicy mający nawiązać pierwszy kontakt, a uciekinierzy z umierającego świata, którzy znaleźli taki sposób na przetrwanie.
- [i]To brzmi... niesamowicie. I ty z nimi...rozmawiasz? W sensie z tym swoim kosmitą?]/i] - Chisako patrzyła na Shunsuke nie dowierzając.
- Nie. - zaśmiał się Sonoroki wesoło. Zaprzeczył ruchem głowy.- Nie rozmawiam. To tylko sny… wspomnienia… wizje.
Wzruszył ramionami dodając.-Możesz uznać to za… bo ja wiem… wymysły mojej podświadomości. Niemniej są ludzie, dość wpływowi jak widzisz, którzy uważają je za rzeczywistość.
Chisako wyglądała na wystraszoną, mimo jego tonu głosu.
- Ci kosmici... oni czegoś chcą od nas?
- Nie wydaje mi się.
- stwierdził po namyśle Sonoroki. - Wszechświat nie kręci się wokół Ziemi. A ci kosmici mają dość własnych problemów.
- Ale... jednak po coś tu przybyli... po co?

- Już wspominałem. Nie przybyli tu po coś, tylko uciekli od czegoś. Od wymierającej planety i wirusa zabijającego całą populację. Może nawet oni sami byli zarażeni i nie mogli już przeżyć w swoich ciałach?- Sonoroki potarł podstawę nosa w zmęczeniu. -Wiem, że chcesz żebym im powiedział wszystko co wiem. I że liczysz, że to wystarczy by usunęli ten absurdalny akt oskarżenia. Ale cóż Chisako-chan… mam tylko to co, pamiętam z kilku wizji. I choć wiele udało mi się poskładać, to… wśród tych puzzli nie było żadnego złego planu podbicia ziemi. Te wszystkie lasery i bomby atomowe ukryte w satelitach na orbicie, będą musiały jednak poczekać na inną okazję do przetestowania.- zakończył żartem mimo, że nie był w żartobliwym nastroju. Te ciągłe zamknięcie, nieufność, traktowanie jak przestępcę powoli zaczęło działać mu na nerwy. Przecież ci niebiescy nie byli kosmitami z kreskówek. Nie mieli supermocy.

Nie mieli?
W sumie Shunsuke nigdy tego nie sprawdził. Nigdy nie przyszło mu nawet do głowy by sprawdzać.
Spojrzał więc na weneckie lustro próbując rozbić je myślami, a jeśli to zawiedzie.. spróbować odczytać myśli ludzi z nim. Szanse na to były zerowe… ale co miał do stracenia. Przecież nie czas. Jeśli jednak miał jakieś super-moce, to zdecydowanie nie umiał ich uaktywniać.
Tymczasem Ayame przytuliła się do jego pleców.
- Boję się... - wyznała cicho.
-Nie masz czego…- pochwycił jej dłonie swoimi i wodził po nich pieszczotliwie opuszkami palców pocieszając. -Oni chcą coś ode mnie i wiedzą że nic nie dostaną, jeśli stanie ci się krzywda.
- Dziękuję. Jesteś za dobry dla mnie. - wyznała Chisako, po czym dodała - Teraz wiesz czemu... nie chciałam mieć chłopaka.
- Bo jeszcze się zarumienię.- zaśmiał cicho Sonoroki. Zerknął za siebie.-Rozumiem. Ale ostatecznie wyszło, że jednak masz… W każdym razie, kiedy ci to będzie wygodnie, możesz twierdzić, że ja jestem twoim chłopakiem. I tak nie planowałem zakładać rodziny. Jesteś głodna, zmęczona?
- Chyba tak... zmęczona potwornie. Nie spałam… - odparła cicho.
-Położysz się na stole i głowę na moich nogach złożysz, gdy sam usiądę na stole. Co ty na to ?- zapytał cicho Shunsuke.
- Tak na środku To trochę... straszne. Już wolę na ziemi, gdzieś w kącie… - powiedziała, tuląc się do niego. Twarz miała faktycznie umęczoną. Teraz wyglądała na swój wiek.
- Dobrze.- poprowadził ją do kąta. Usiadł i pozwolił złożyć jej głowę na swych kolanach. Po czym milczał głaszcząc ją po włosach delikatnie. I czekał… Niedługo potem usłyszał jej równy oddech. Sam też poczuł się senny.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline