- Popatrz na siebie - odpowiedziała rezolutnej osóbce, która przysiadła się na krześle nieopodal - jesteś cholernym elfem. Twoja główka, choć śliczna, warta jest może ze sto... - Nie czekając na odpowiedź nieludzkiego dziewczęcia, do wynajmowanej izby powlekła się bez słowa choć z satysfakcją uprzykrzenia komuś tej gorzkiej nocy.
Głęboko w tyle miała los tej Melanii i kupieckie złoto. Ba, cała Temeria była zapadłą, zapyziałą dziurą, w której oprócz mdłych zefirów wiała niewyobrażalna nuda. Dlatego jakże przyjemnie byłoby rozpłatać parę bebechów i głów, pogrozić komuś, popatrzeć jak skamle o życie we własnej krwi. Przelękła się swoich zwierzęcych myśli, lecz alkohol jak zwykle zaburzył poszarpane sumienie i czasem, zupełnie jak teraz, rozpływała się w sadystycznych myślach mordu, wojny oraz gorącej pożogi. A może to już sen ją zmorzył? Nie do końca spamiętała ostatnie momenty w izdebce, której wnętrze chowało się pod nocnym woalem. |