Zahija przeczytała na głos inskrypcję:
Kości umarłych trafiają do ziemi, lecz krew na zawsze służy bogini.
Krew oczywiście. Krew prześladowała ją całe życie i teraz bycie tutaj, w świątyni bogini Anh'Bajil wydało się wiedźmie jakąś naturalną konsekwencją, jakby wszystkie ścieżki ostatnich miesięcy nie bez przyczyny zbiegały się właśnie tutaj.
- Nie może być dwóch bogów krwi - powiedziała cicho jakby do siebie. - Czy jesteś więc tylko inną twarzą Khajuna czy zwyczajną oszustką?
Cedmon rozwodził się na temat błędu jakim było przyjście tutaj. Enke lustrowała pomieszczenie jak dziki zwierz, z nosem przy posadzce. Oboje nie rozumieli, że to nie była kwestia wyboru, że się tutaj znaleźli ale przeznaczenia.
- Musimy dogonić pochód żałobników. Wyciągać ostatnich w korowodzie i zabrać ich ubranie i maski. - Wskazała na prowadzące w dół schody pewna, że tam powinni się udać.
Krew ma to do siebie, że wnika bardzo głęboko w ziemię.