Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2017, 11:45   #447
Agape
 
Agape's Avatar
 
Reputacja: 1 Agape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłośćAgape ma wspaniałą przyszłość
W międzyczasie na zewnątrz

Próbowałam im przemówić do rozumu, niby mnie słuchali, niby się ze mną zgadzali, ale i tak postanowili iść prosto w paszczę jaguara. Oczywiście nikt nam nie obiecywał, że wrócimy z tej wyprawy cało, ale zgoda na pewne ryzyko to zupełnie co innego niż bezmyślne pakowanie się w niebezpieczeństwo, którego w bardzo prosty sposób można uniknąć. Rozczarowana i zła patrzyłam jak połowa załogi w tym dowódca, mechanik, sternik i najlepsi wojownicy opuszczają statek, niektórzy prawdopodobnie po raz ostatni.

Godziny upływały powoli, jak zwykle z Kogą przygotowałyśmy posiłek dla pozostałej części załogi. Nic specjalnego ot sałatka owocowa z orzechami, które zostały zebrane jeszcze przy starorzeczu, nic innego w spiżarni nie było. Góra mięsa którą przytargali wojownicy zepsuła się zanim zdążyłyśmy cokolwiek z nią zrobić i ku zapewne nie małej uciesze lokalnych padlinożerców skończyła za burtą. Przynajmniej Liska nie miała powodu wybrzydzać… tyle że Liski nie było, bawiła się na dole z małpimi dziećmi nawet nie obejrzawszy się na statek.

W pewnym momencie zjawiło się wielkie stado papug. Ciekawskie ptaszyska obsiadły wszystko i wszystko brały do dziobów. Na szczęście przepędziliśmy je zanim zdążyły narobić szkód i dokumentnie obsrać pokład, a ja zyskałam kilka tuszek na chudy rosół i masę kolorowych piór do ozdoby.

Wreszcie zaczęło się ściemniać, ci którzy poszli bratać się z małpami wrócili już na pokład. Liska trajkotała coś do mnie w połowie zdania zmieniając temat, tak że nie miałam pojęcia o co jej chodzi. Z piramidy nikt nie wyszedł. Wężyca stała przy burcie nieruchoma jakby zapuściła korzenie. Postanowiłam się nie odzywać, w sumie to wszyscy postanowiliśmy dać pani kapitan i tym w piramidzie więcej czasu. Wystawiliśmy warty i poszliśmy spać.

Rano zastałam Wężycę w dokładnie tym samym miejscu, z piramidy dalej nikt nie wyszedł. Na pokładzie dało się wyczuć napięcie, na razie nikt się nie wyrywał żeby podejmować jakieś kroki, ale wiadomo było, że niedługo coś trzeba będzie zdecydować. Kilka osób zeszło „uczyć” małpy.

Dyskusja zaczęła się koło południa, niestety bez udziału pani kapitan, która po raz kolejny pokazała, że bez wsparcia ukochanego nie radzi sobie z ciążącą na niej odpowiedzialnością. Niektórzy byli za tym żeby poczekać jeszcze kilka dni. Znalazło się nawet kilku, którzy chcieli ruszyć z misją ratunkową! Od razu wybiłam im to z głowy. Do tej przeklętej dziury weszli najsilniejsi, jeśli oni nie dali rady nikt nie da rady ich stamtąd wyciągnąć i wszyscy poginiemy. O dziwo poparł mnie Ha-Tor i pomysł został odrzucony. Ostatecznie stanęło na tym, że kilka osób pierwotnie wybranych do krzewienia kultury, razem z byłą już panią kapitan, zostanie na miejscu, a pozostali na statku polecą dalej do miasta nad rzeką, do którego ponoć nie było już daleko. Przy odrobinie szczęścia powinniśmy dotrzeć na miejsce i po wypełnieniu misji zgarnąć resztę w drodze powrotnej.

Kiedy wszystko zostało już postanowione przygotowania nie zajęły wiele czasu.
-Do zobaczenia wkrótce!- zawołałam kiedy cumy zostały wciągnięte i statek zaczął się poruszać, machając na pożegnanie trójgraniastym kapeluszem.
 
Agape jest offline