Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-09-2017, 21:57   #321
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Pokonał mnie uczciwie- warknął jaszczur, choć nie krył niezadowolenia z faktu, że padł w walce w której mieli teoretycznie ogromną przewagę nad przeciwnikiem.
-Jeśli to prawda i zabijemy wampiry, być może uszczuplimy tamtą hordę umrzyków, nim dotrze do ludzkich osiedli…- Dundein myślał na głos przyglądając się trollowi.
- Mamy dzień więc one śpią - dodała Venora kolejny argument za tym by iść do kryjówki wampirów.
-Ktoś ich chroni?- Balthazaar spytał trolla, którego większość ran już się zasklepiła. Zielonoskóry podniósł się na nogi i podszedł kilka kroków bliżej
-Gloglo nie wie. Nie był w zamek, czekał przed brama- odparł drapiąc się po głowie.
-Jestem pewien że mają kogoś kto chroni ich kryjówkę za dnia- skomentował krasnolud -Ale skoro daliśmy im radę to i może uda nam się zatłuc ochroniarza- dodał optymistycznym tonem. Kapłan Wszechojca spojrzał na Venorę, podobnie jak i Balthazaar. Ostateczna decyzja należała do niej.
- A twoje czary? Dużo już ich zużyłeś na leczenie Balthazaara? - zapytała krasnoluda w jego rodzimym języku, przez wzgląd na to, żeby smoczydło nie uznało, że ma ona mu o to pretensję.

-Potrafie przemienić każdy psalm na magię leczącą. Kilka mi zostało w zanadrzu, ale jeśli chcemy postawić twojego łuskowatego kamrata na nogi, będę musiał poświęcić mu kilka chwil na opatrunek i modlitwy- odparł brodacz, wtykając drzewiec swego młota za pasek.
Panna Oakenfold pokiwała głową i podeszła do Balthazaara. Położyła dłoń na jego ramieniu i uwolniła magię zaklętą w pierścieniu. A gdy ono zadziałało, paladynka wypowiedziała słowa modlitwy by kolejny czar leczniczy przyniósł ulgę jej towarzyszowi.
Smoczydło nie kryło ulgi, zamykając błogo oczy, kiedy lecznicza magia spływała z dłoni jego towarzyszki. Kiedy już skończyła skinął jej głową i spojrzał na trolla.
-Jak daleka jest droga do kryjówki wampirów?-
-Gloglo zna skrót! Gloglo pokaże! Kilka godzin i ujrzycie bramy!- wyjaśnił wskazując palcem zachód.
Venora wytężyła umysł starając sobie przypomnieć to czego uczyła się o wampirach na wykładach. Czasem były one tak nudne, że po treningu z sir Aleksandrem nie trudno było zasnąć i panna Oakenfold miała nadzieję, że właśnie takiego wykładu nie przespała.
- No tak... - nagle jej się wspomniało. - Wampira można powstrzymać zapachem czosnku, lustrem, albo.... - w tym momencie zrobiło jej się straszliwie głupio i nawet się cieszyła, że to ona najgorzej w tej walce oberwała.

- ... Albo świętym symbolem. Nie podejdzie do osoby trzymającej to. A zabić go definitywnie może jedynie wrzucenie do bieżącej wody lub wystawienie na słońce. Kołek jedynie je unieruchamia i wyjęcie go przywraca do życia.
-Czyli nic łatwiejszego. Idziemy, wystawiamy trumny na zewnątrz i otwieramy byle przed zachodem- podsumował Balthazaar.
- Mniej więcej tak by to wyglądało, tak - skinęła głową Venora, ale przyglądając się tak smoczydłu uznała, że przydałoby się go bardziej podleczyć. Położyła obie dłonie na jego ramieniu i skupiła się, by przekazać mu leczącą energię. Przyjemne ciepło objęło ciało jaszczura, a pozostałe jego rany zasklepiły się, pozostawiając jedynie drobne zadrapania. Panna Oakenfold uśmiechnęła się na koniec do Balthazaara.
-Dziękuję- fuknął jaszczuroludź -Ruszajmy już. Czas ucieka - dodał.
Troll ochoczo ruszył przodem. Nie był zbyt bystry, ale ogromna siła i znajomość terenu bardzo się przydały. Stwór pomagał nowym kompanom. Tam gdzie nie dało się wspiąć pomagał podsadzając lub wciągając swoją nieproporcjonalnie długą do reszty ciała łapą. W końcu dotarli do gęsto porośniętego drzewami wzgórza. Szczyt było widać z oddali, lecz kryjówka wampirów nie odznaczała się ponad drzewami.
Balthazaar szedł na samym końcu dbając o bezpieczne tyły. Drzewa skryły ich w swoim cieniu. Podłoże były wilgotne i niepewne, lecz masa gałęzi i młodych drzewek służyła za pomoc do wspinaczki na wysokość. Grupa w końcu dotarła do miejsca gdzie znajdowały się kamienne stopnie oraz porośnięty mchem mur i wysoka na trzy metry brama.


- No to jesteśmy… - Venora rozejrzała się wkoło, skupiając na wyczuwaniu zła. Opierając się głównie na tym "zmyśle" paladynka powolnym krokiem ruszyła na przód, by przekroczyć przejście w murze.
Okolica zdawała się być wolna od potworów i istot o złym charakterze. Za bramą znajdowało się więcej schodów pnących się ku górze, tuż u podnóża wysokiej na dziesięć metrów skalnej ściany. Troll wskazał palcem schody -Tam drzwi. Tam drzwi i tam wchodziła Burun- wyjaśnił.
Venora skrzywiła się na widok tych stopni, które przypomniały jej kilkukrotne wędrówki w górę i dół by dogadać się z gigantami na Smoczym Wybrzeżu.
- Chodźmy więc... - mruknęła i na wszelki wypadek wyciągnęła już Pożogę by nic jej nie zaskoczyło.

Schody doprowadziły trójkę podróżników do drewnianych drzwi u podnóża muru z cegieł. Drewno drzwi było zbutwiałe, a klamka kompletnie skorodowana. Gołym okiem było widać, że choć to miejsce miało mieszkańców to nikt o nie nie dbał.
Panna Oakenfold spojrzała na Gloglo.
- Otwórz i wejdź przodem - nakazała trollowi. Troll spojrzał na nią i skinął posłusznie głową, po czym pchnął energicznie drzwi, a te niemal nie rozpadły się na drobne kawałki. Przejście przez próg było już znacznie większym wyzwaniem dla zielonoskórego, który od razu zaklinował się w drzwiach robiąc przy tym przekomiczne miny.
-Tam ciasno… Gloglo może nie zostać tu na wieki! Gloglo nie chce utknąć…- spojrzał smutno na Venorę i jej towarzyszy.
- Dobrze więc, zostań tu i pilnuj żeby nikt nam nie uciekł - odparła rycerka i spojrzała na Dundeina. - Lepiej już teraz wyciągnąć nasze święte symbole - poleciła i sięgnęła pod zbroję by medalion ze znakiem jej boga leżał w widocznym miejscu, na jej napierśniku, gotowy do pochwycenia w każdym momencie. - To idę pierwsza - powiedziała i ruszyła do wnętrza.


W niewielkim pomieszczeniu unosiła się straszna atmosfera duchoty i wszechobecny smród zgnilizny. Na prosto od wejścia znajdował się wąski korytarz, przez który Gloglo na pewno by się nie przecisnął.
Po przebyciu około dwudziestu kroków korytarz kończył się rozwidleniem. Po lewej stronie były solidne stalowe drzwi, które wyglądały zupełnie jak nie z tej bajki. Naoliwione zawiasy, elegancka klamka oraz brak jakichkolwiek znaków użytkowania. Na prawo znajdowały się schody prowadzące gdzieś wyżej.
Venora podeszła bliżej i nacisnęła klamkę, a drzwi nawet nie drgnęły jakby je ktoś przykleił do futryny.
-Widywałem takie rzeczy…- szepnął krasnolud -To magiczne zabezpieczenia. Trzeba klucza, lub czegokolwiek co zwolni zamek- dodał brodacz.
Paladynka zmartwiła się. Chwilę patrzyła się w drzwi i wtedy coś jej się przypomniało. Sięgnęła do swojej torby i zaczęła w niej grzebać. Po chwili wyciągnęła wytrych.
- Jest magiczny. Znalazłam go w krypcie licza, choć lepiej pasowałoby określenie gawra. Może zadziała - podała przedmiot jaszczurowi. - Ja nawet nie wiem gdzie się wkłada wytrychy - wytłumaczyła się.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!

Ostatnio edytowane przez Nefarius : 17-09-2017 o 22:09.
Nefarius jest offline