Sen pochłonął ich od razu.
Pozbawiony koszmarów odpoczynek pozwolił odpocząć zarówno ciałom, jak i umysłom.
Pierwszy raz od kilku dni.
Obudziły ich dopiero krzątania niziołków, którzy nucąc, podśpiewując i poruszając się energicznie witali nowy dzień zimną wodą, ciepłą strawą i kilkoma ćwiczeniami. Otwierano okiennice, drzwi i okna, wpuszczając do środka rześkie wiosenne powietrze. Poranne wypieki przyjemnie drażniły zmysły, śmiech wypełniał dolinkę. Wyglądało na to, że życie w tym miejscu rzeczywiście pozbawione jest większych zmartwień. Szczęście odczuwało się niemal namacalnie.
Aż nagle, najpierw cichy, a potem coraz głośniejszy - jako, że właściciel głosu biegł w stronę zabudowań - podekscytowany krzyk.
- Wóz! Wóz kupca na wzgórzu! Bez kupca! - krzyczał jakiś młody niziołek.