Luna spała jak zabita i ani myślała budzić się przed... no, przed kimkolwiek. Dopiero stanowcze łomotanie do drzwi zibkowej izby sprawiło, że niechętnie zwlekła się z łóżka. Do tego spała w ubraniu... dobrze, że czystym! Ziewnęła kilka razy i wytoczyła się z izby wprost na szeroką postać zibkowej matuli.
- Dziękuję za wspaniały nocleg! To ja już sobie pójdę! - krzyknęła raźno i
niemal biegiem wypadła z norki, ani myśląc psuć sobie humoru kwaśnymi minami matrony. Tyle co zdązyła puścić oko do Zibko.
I dobrze, że się tak śpieszyła, boby jej Yetar wszystkie bułki zjadł!
Larum podniesione przez zwiadowcę wcale nie ruszyło Luny, która skorzystała z okazji by podkraść rozkojarzonemu krzykiem fetchlingowi ostatnią słodką bułkę, która leżała w koszyku. Dopiero gdy wszyscy zaczęli się zbierać do wyjścia trybiki w głowie małej wyroczni zaczęły pracować. - Myślicie, że to truposze z tego naszego grobowca zjadły kupca? - rzuciła pytanie w stronę drużyny. - A może zaginiona księżniczka... Po tylu wiekach to musi być głodna... |