Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-09-2017, 12:10   #323
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Wtedy paladynka rzuciła się na wrogą istotę, uderzając w nią buzdyganem z całych sił. Zjawa zawyła okaleczona energią jaka kryła się w broni rycerki, która zaraz wyprowadziła i drugi zamach. Przeciwnik krzyknął i rozmył się w powietrzu. Na ziemię z łoskotem upadł półtoraręczny miecz, znacząc ślad na posadzce. Na miecz upadły i potoczyły się dwa karwasze. Prawie uwadze umknął cichy brzęk upadającego klucza.
Venora zastygła w bezruchu, rozglądając się gdzie jest przeciwnik, gdy po chwili zrozumiała, że przedmioty pojawiły się, bo zjawa została pokonana. Paladynka od razu odetchnęła z ulgą i podeszła przejrzeć pozostałości po przeciwniku. Karwasze wyglądały na wyjątkowo dobrze wykonane i połyskiwały zdradzając magiczne właściwości, a tuż przy nich leżał klucz na rzemieniu, który pewnie nieumarły nosił na szyi.
- Ciekawe czy będzie pasował do naszych tajemniczych drzwi - zastanowiła się, dokładnie oglądając przedmiot w ręce. Schowała go zaraz do sakiewki by nie zgubić. Zadowolenie jednak zaraz ustąpiło złości. Panna Oakenfold z rozgniewaną miną spojrzała na Balthazaara.

- Czy ty się nigdy nie nauczysz? Krzycz jak coś cię napadnie! - powiedziała rozeźlona Venora i natychmiast podeszła do smoczydła by uważnie mu się przyjrzeć. - Mocno oberwałeś? Jak się czujesz? Tylko szczerze! -
-Zaatakowały mnie skurwysyny sekundę przed tym jak je zauważyłaś- odparł Balthazaar równie szorstkim tonem -Co to?- spojrzał na miecz i karwasze.
- Pozostałość po tej zjawie - odparła spokojniejszym tonem panna Oakenfold. - Miała też przy sobie klucz. Można powiedzieć, że wraz z kłopotami najpewniej znalazłeś sposób na dostanie się do tamtego zamkniętego pomieszczenia - dodała i nawet poklepała smoczydło po ramieniu. - Wracajmy więc, jeśli starczy nam czasu to tu wrócimy żeby zbadać basztę -
-Jak miło- skomentował bezuczuciowo -Te graty też mam zabrać?- machnął ręką w kierunku miecza i karwaszów, zastanawiając się gdzie ma niby upchać te rzeczy.

Paladynka spojrzała na półtoraręczny miecz. Był on doskonale wykonany, chyba nawet magiczny. Jednak po chwili zastanowienie Venora pokręciła głową.
- Pokonanie zjawy nie oznacza jej zabicia. Ona tu powróci. A oręż najpewniej jest z nią silnie związany, zwykle wojownik najbardziej identyfikuje się ze swą bronią, a przez to zjawa może nawiedzać przyszłego posiadacza - wspomniała nauki kapłanów z zakonu Helma. Czarnowłosa uśmiechnęła się do siebie. - Dopiero w takich momentach docenia się te godziny spędzone na uczeniu się na pamięć z ksiąg w bibliotece. W sumie też rozumiem czemu wykładowcy są tacy surowi przy ocenie wiedzy - po tej małej dygresji rycerka spojrzała na smoczydło. - Weźmiemy tylko karwasze, klucz już mam w sakiewce. Chodźmy - zadecydowała i ruszyła ku schodom, a jej kompani podążyli tuż za nią. Po raz kolejny musieli poświęcić najwięcej uwagi kręconym schodom, które trzeszczały i skrzypiały pod ich stopami.

Kilka minut później w końcu dotarli bezpiecznie do masywnych drzwi, gdzie według podejrzeń Venory mogło znajdować się leże nieumarłych krwiopijców. Rycerka wymieniła porozumiewawcze spojrzenie z kompanami i już miała użyć klucza, gdy Balthazaar złapał ją za przedramię zatrzymując w ostatniej chwili
-Daj mi ten klucz i odsuńcie się od drzwi- polecił.
- No dobrze... - zrozumiała, że jaszczur obawiał się o to, że jakaś pułapka mogła się kryć tu dlatego nie oponowała i pozwoliła mu się wyręczyć. Podała mu klucz i odeszła od drzwi.
Smoczydło poczekało chwilę aż kompani schowają się w wilgotnym korytarzu i włożyło klucz do otworu. Na płaskiej powierzchni pojawiła się błękitna runa, lecz chętny do pomocy Dundein nie zdążył zrobić kroku w kierunku drzwi gdy magiczna esencja runy zmieniła się w śmierdzący ozonem blask, który wystrzelił w Balthazaara. Jaszczur uskoczył w bok, choć do samego końca nie wiedział jaką moc wyzwoli runa. Piorun wywołany przez magię splotu uderzył gdzieś za plecami Balthazaara, a ten tylko wejrzał na Venorę i Dundeina wzrokiem znaczącym “a nie mówiłem?”. Drzwi drgnęły i odsunęły się od framugi.
-Zamek ustąpił- szepnął sięgając po swój miecz.
Venora pochwyciła święty symbol w jedną rękę, a drugą dłoń zacisnęła na rękojeści buzdyganu.
- Musimy liczyć się z co najmniej sześcioma trumnami - powiedziała i zbliżyła się do drzwi. - Wejdę przodem i rozejrzę się, a wy mnie ubezpieczajcie - zarządziła.

W środku panowała jeszcze większa duchota i wilgoć wyczuwalne na samym progu pomieszczenia. Była to typowa piwnica, gdzie niegdyś trzymano zapasy. Z ukrywaniem trumien nikt zbytnio nawet się nie starał. Dwie dębowe leżały na środku pomieszczenia na brukowanej podłodze. Kompani spojrzeli na siebie wzajemnie
-I… Jak się za to zabieramy?-
Venora zacisnęła mocniej dłoń na świętym symbolu nie spuszczając z oczu trumien.
- Wynosimy w trumnach, wystawiamy na zewnątrz i otwieramy - stwierdziła czarnowłosa. - Wy dwaj będziecie nosić, a ja będę stać przy was z medalionem na wypadek jakby... Coś miało się wydarzyć - dodała.
-Która pierwsza?- spytał kapłan, choć tak naprawdę chyba nie miało to znaczenia, gdyż obie wyglądały identycznie.
- Ta z brzegu - wskazała Venora i podeszła do trumny, stając obok niej. Smoczydło i krasnolud zgodnie zabrali się za przenoszenie drewnianej skrzyni. Unieśli ją i ruszyli do wyjścia. Paladynka tak jak mówiła, szła obok nich, uważnie przyglądając się wieku, czy to przypadkiem się nie podnosi. Towarzysze wyszli na zewnątrz, przeszli obok Glogla, który chyba nawet ucieszył się na ich widok, po czym na skraju ziemi, gdzie nie sięgał cień korony drzew położyli trumnę. Venora wciąż ściskając symbol swego boga skinęła głową by otwarli wieko.

Pod nim znajdowała się znajoma im wszystkim sylwetka blondwłosej wampirzycy. Wyglądała jakby dopiero co zmarła. Lecz wystarczyła krótka chwila w promieniach słonecznych by jej skóra zaczęła palić się niczym papier. Panna Oakenfold z zainteresowaniem przyglądała się temu zjawisku. Czytała o tym, ale widząc to na własne oczy to dopiero było przeżycie. Rycerka stała tak nad nieumarłym dopóki słońce zupełnie nie strawiło ciała wampirzycy, zostawiając w trumnie jedynie to w co była ubrana. Dopiero wtedy ucałowała symbol Helma i spojrzała na towarzyszy.
- Teraz kolejna trumna - powiedziała i przodem ruszyła do piwnicy. Buzdygan trzymała w gotowości, na wypadek gdyby coś miało się wydarzyć. Zadowoleni z siebie towarzysze prędko ruszyli w kierunku grobowca krwiopijców. Druga trumna stała nienaruszona, a jej mieszkaniec spał smacznie nieświadomy tego, co go czekało. Co dziwne, nie zbudziły go hałasy towarzyszące wynoszeniu pierwszej trumny, ani nawet huk błyskawicy z drzwi. Dundein i Balthazaar złapali za trumnę od spodu i powoli ruszyli tą samą trasą na zewnątrz, gdzie wyczekiwał ich podniecony widokiem umierającej wampirzycy troll.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline