Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-09-2017, 13:10   #13
KaDwakus
 
KaDwakus's Avatar
 
Reputacja: 1 KaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie cośKaDwakus ma w sobie coś
Tull Society?

Oczy Anji skakały z ciekawością po sylwetkach nowo przybyłych mężczyzn. Najwyraźniej wszyscy oni przybyli tutaj z dokładnie tych samych powodów, co ona sama - by służyć Uśmiechniętemu Księciu Rynsztoka. Oznaczało to, że może przyjdzie im zostać towarzyszami, nawet, jeśli tylko na kilka krótkich chwil! Niestety pierwsze wrażenie, mimo iż intrygujące, szybko ugasiło jej entuzjazm...

Podstarzały krzykacz w okularach pieklił się i miotał żądania, czerwony na twarzy jak pomidor. Anja, widząc twarz Złotego, odruchowo zakryła usta dłonią. Przez jedną, jedyną sekundę miała wrażenie, że postawny mężczyzna wstanie i przyłoży dziadkowi prosto w wydatny nos!
Odetchnęła z zauważalną ulgą, gdy zaciśnięte na butelce i kieliszku, dłonie gangstera rozluźniły się, a jego napięte mięśnie przeszły w stan spoczynku.
W tym czasie drugi z najemników bełkotał coś jak potłuczony i wyglądał, jakby miał się zaraz rozpłakać... A misja nawet się jeszcze nie zaczęła!

Dziewczyna westchnęła. Jak dalej będą odstawiać taką pajacerkę, Pierrot wścieknie się i wyrzuci ich wszystkich na zbity pysk! Nie powinien mieć problemów ze znalezieniem tysiąca nowych fachowców na ich miejsce...

Tak nie mogło być! Nie teraz! Nie dziś! Za długo czekała taką okazję!

Wstała bez słowa i z gracją wskoczyła na oparcie kanapy, na której oboje siedzieli. Chicho niczym zakradająca się kotka zrobiła kilka kroków i zasiadła tuż za głową płaczliwego najemnika, kładąc mu delikatnie dłonie na ramionach.
Zdarzało się, że w przeszłości służyła swojej Pani poprzez masaż, chociaż jak się zastanowić, znacznie częściej, jako jego odbiorca niż wykonawczyni! Tak czy inaczej, miała pewne doświadczenie z tą leczniczą sztuką i jej zbawiennym wpływem na umęczone ciało i skołatane nerwy.

Jej zręczne, mechaniczne palce zagłębiły się delikatnie, choć stanowczo w ciało nieznajomego, niczym dłonie piekarza w ciasto. Masowały kojąco zmęczone mięśnie i rozluźniały napięte ścięgna. Tańczyły to w górę to w dół, po kręgosłupie, stymulowały zakończenia nerwowe i pieściły skórę, by odprowadzić stres. Miała nadzieję, że to pomoże. Zaś uspokojenie krnąbrnego dziadka, postanowiła zostawić Złotemu.

Chwilę później rozległy się krzyki, a do ich położonego w kącie stolika, przypłynął niczym zjawa, mężczyzna otoczony aurą krwi i grozy. Anja zadrżała, a jej dłonie zastygły akurat w momencie, gdy wpijała kciuki głęboko pod jeden z kręgów swojego towarzysza.
Ten nowy nieznajomy, przedstawiony, jako prezes Tull, nie podobał jej się ani odrobinę! Coś kazało jej milczeć, gdy mówił! Korzyć się, ilekroć wizjery jego mechanicznych oczu kierował się w jej stronę! To samo coś szeptało jej do ucha ostrzeżenia i mgliste wspomnienia bólu, o którym już dawno zapomniała. Miała ochotę wskoczyć za kanapę i nie wychylać nawet nosa, póki mroczna zjawa o wielu oczach nie pójdzie sobie w cholerę!

Ale widmo nigdzie się nie wybierało. Przybyło właśnie po nią! Groźny strażnik otoczony grobową ciszą, która zastygła w bezruchu całą komnatę - do niedawna jaskinię chaotycznego ruchu, dźwięku i migającego światła. Ostatnia przeszkoda na jej drodze. Ostatni test nim stanie przed obliczem Szalonego Kniazia.

Dziewczyna odetchnęła głęboko i zebrała swoją odwagę. Potrzebowała dobrej chwili, by pozbierać wszystkie jej szkliste odłamki z metaforycznej podłogi, ale w końcu była gotowa. Z gracją stoczyła się z oparcia kanapy i skłoniła się widmu z szacunkiem. Wyjęła też zza siebie dwa niewielkie pistolety automatyczne - każdy z nich matowy i czarny, poza grawerunkiem idącym wzdłuż kanciastej lufy. Każdy z grawerunków składał się z jednego słowa wypisanego tłustą złotą czcionką, oraz srebrnej linijki tekstu tuż pod nim, znacznie już mniejszej i nieśmiałej w porównaniu - niczym słowa wyszeptane na wdechu, przeznaczone dla nikogo innego, tylko tego, kto je wypowiedział.

Ci, którzy zdążyli przyjrzeć się tej broni, zauważyli, że pierwszy z pistoletów głosił "Miłość" z dopiskiem "na zabój". Drugi krzyczał "Lojalność" zwieńczone cichym "aż po grób".

Z pewnym wahaniem, Anja położyła broń w miejscu wskazywanym przez upiora. Czuła się naga. I to w sposób, który dla odmiany nie sprawiał jej komfortu! Postanowiła jednak, że będzie dzielna i nie zamierzała się wycofywać. Była zbyt blisko swojego celu! W końcu odnalazła drogę, która być może doprowadzi ją do Pani. Wolałaby się zabić na miejscu, niż stchórzyć w takiej chwili! Zwłaszcza, że Pani mogła patrzeć! Zawsze mogła patrzeć!

Uzbrojona w nowe pokłady determinacji, przeganiając chmury niepewności podmuchami wojowniczego uniesienia i poczucia obowiązku, ruszyła za upiornym strażnikiem. Jednak jej kompletnego zwycięstwa ponad wielooką grozą, dopełniły dopiero słowa wąsatego krzykacza, który przemówił po raz pierwszy inaczej niż gniewem. Potrzebowała kilku chwil by dotarł do niej ich sens, ale gdy to nastąpiło, kolejna iskierka ciepła wypełniła jej pierś. Czy... czy on się o nich martwił...?!

-Straszna z ciebie choinka! - rzuciła wesoło w stronę staruszka i uśmiechając się promieniście, dała mu lekkiego, pieszczotliwego kuksańca w ramię.
 

Ostatnio edytowane przez KaDwakus : 19-09-2017 o 15:31. Powód: poprawki ortograficzno-stylistyczne
KaDwakus jest offline