Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-09-2017, 16:00   #72
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację
Post wspólny




Thora rzuciła Wolfgangowi jakieś dziwne spojrzenie. I wyszczerzyła ponownie, wesoło mrugnąwszy. Pogroziła palcem.
- Ruszajmy zatem! - zakomenderowała mocnym głosem po czym, upewniwszy się, że marynarze zaczynają się zbierać, pochyliła w stronę Wolfa:
- Tylko sobie tego nie odliczaj! - prychnęła cicho.

- Nie śmiałbym! - Wolfgang odpowiedział z udawaną powagą. - Czy kiedykolwiek zrobiłem coś takiego? - Zapytał, teatralnie kładąc rękę na sercu.

Thora z oburzeniem prychnęła i wyminęła Wolfa, przy okazji wypłacając mu mocny klaps w pośladek po którym Wolfgang mimowolnie się wyprostował i uśmiechnął, podążając za nią wzrokiem.

- Chyba coś przegapiłem - uśmiechnął się medyk. A po chwili uśmiechnął się jeszcze szerzej do swoich myśli.

Dziewczyna za to stanęła pewnie za sterem i pewnym, spokojnym głosem wydawała rozkazy. Jedynie pierwsze słowo - imię jej pierwszego - było zrozumiałe dla większości towarzystwa. Reszta utonęła w szybko padających po sobie, twardych głoskach.
- Ulfir! Każ żagle napiąć, sprawdzić olinowanie, bo ta pożal się Malorze łupina gotowa nam w drzazgi się rozpaść! Ludzi goń. - sama zaś z niepokojem spojrzała na szerokie wody, które nie tak dawno przyniosły im sztorm.

W tym czasie Wolfgang leniwym krokiem zajął miejsce za Thorą na rufie. Gdy ta już skończyła wykrzykiwać polecenia w swym twardym języku, Wolfgang na jej podobieństwo krzyknął w klasycznym imperialnym do drugiego maga. Dla większości rozpoznawalne było jedynie imię, za którym podążyły obce, jednak znacznie miększe dla ucha słowa.
- “Bertholdzie! Niezła ta nasza nowa kapitan, nie?”

Thora pochłonięta była wyznaczaniem kursu i nie zdawała się zwracać uwagi na Wolfa. Stepan, podkręcając wąsa, wskoczył by jej pomóc. Przejął ster od młodziutkiej blondynki i ta pochylić się mogła by wyznaczyć dokładne namiary:
- Trzy… dwa… osiem! - krzyknęła pewnie do chudego sternika.
- Trzy, dwa, osiem - odkrzyknął - Jest trzy, dwa, osiem!
Żaglowiec płynął z wolna rozcinając fale.



W końcu Thora dosiadła się do maga, szturchając go ramieniem:
- “Jeśli taki mag mówi, że niezłam, znaczy się jestem wspaniała, co?” - spytała w klasycznym z niewinną miną, oglądając paznokcie.

Wolfgang spojrzał na nią zdziwiony i odpowiedział w klasycznym. - “Toś mnie zaskoczyła.” - Uśmiechnął się.- “Gdzie nauczyłaś się kalsycznego? To język zakurzonych ksiąg i starych uczonych.”

- “Mam szczęście do zakurzonych ksiąg i starych uczonych” - zaśmiała się w głos widząc nieco otumaniony wyraz twarzy Wolfa.

- "Thora dba o wykształcenie, nie tylko zajmuje się zabijaniem jak jej siostra" - dodał z grymasem Berthold.

- “Aż taki stary nie jestem!” - Mag zachmurzył się na chwilę, po czym szczerze roześmiał.

- “A jaki jesteś?” - dziewczyna zamajtała nogami.

- “Czarujący!” - Wolfgang odpowiedział wstając i ukłonił się teatralnie.
- “Nie uciekaj, ma rada; wszak wiesz: im kot starszy, tym pospolicie mówią, ogon jego twardszy” - Wyrecytował w klasycznym.

Dziewczyna założyła nogę na nogę po męsku i oparła dłoń o kolano:
- "Mmmmmm czarujący ..."- zakręciła ściągniętymi ustami - "Musiałabym sprawdzić." - rzuciła niewinnie, nieprzekonanym tonem. Nieszczególnie kryła błysk lekkiego wyzwania w brązowych oczach. - "Policzysz to jako przysługę?"

- “Nie śmiał bym.” - Odparł wolfgang ponownie siadając obok. - “Ile jeszcze przyjdzie nam się tu nudzić na pokładzie?” Zrobił krótką pauzę, patrząc w oczy Thory. - “W sensie jak długa podróż nas czeka.” Doprecyzował nieśpiesznie.
- “Kilka dni” - odparła lekko obracając się w miejscu by zwrócić się twarzą ku Wolfowi - “Spieszno…” - przesunęła wzrokiem po ramieniu maga, z wolna kierując spojrzenie ku jego twarzy - “..Ci dokądś?” - lekki uśmiech rozciągnął jej pełne usta.

- “I tak i nie.” - Odpowiedział Wolfgang. - “Ale kilka dni powinny wystarczyć.”

Thora pochyliła się ku magowi, niby to sprawdzając widok przed nimi. Gdy się obróciła, jej twarz znalazła się całkiem blisko twarzy Wolfa:
- “To sprawdzanie” - kusiła szeptem - “to” - uśmiech stał się bardziej rozmarzony - “rozpoczniemy na Skidnadblirze? Mam tam parę rzeczy, którym przydałoby się czarowanie” - dodała, odsuwając się i mówiąc całkiem trzeźwo - “Potrzebuję maga z Twymi zdolnościami by je ulepszyć. Wiesz, jak Lunetę.” - obserwowała reakcję mężczyzny z zadowoloną miną.

Wolfgang zmrużył oczy, przyglądając się Thorze:
- Skąd pomysł że to ja zakląłem lunetę? Z tego co pamiętam, powiedziałem: “Tak, to magia.” i “Zaklinaniem zajmują się Złoci Magistrzy. Ja nadaje się głównie do podsycania ognia”. - Przywołał z pamięci niedawną sytuację. - Choć nie przeczę że jest to niemożliwe, to nigdy tego nie próbowałem.

Norsmanka omiotła Wolfganga spojrzeniem.
Przez chwilę ważyła jego wypowiedź po czym klepnęła go w udo i cmoknęła lekko w pobliżdżony policzek:
- "Nie bądź krzyw." - nie skomentowała skąd pojawił się jej pomysł o jego umiejętnościach. Ruszyła się by wstać.

- "Choooć technicznie rzecz ujmując mogłem skłamać." - A Thora wstrzymała ruch patrząc na niego bokiem spod opadających włosów - "Znam jedno zaklecie, ale jest ono czasowe i jedyne co robi, to pozwala broni ranić istoty magiczne takie jak zjawy czy inne popaprane duchy." - Wzruszył ramionami.

- Aha - dziewczyna rzuciła zachęcająco zakładając ręce na piersi i krzyżując nogi. Balansowała na piętach opierając się siedzeniem o drewnianą krawędź. - "Więęęęęęc…dołączysz do Skidnadblira?" - rzuciła wystawiając twarz na wiatr. - "By sprawdzić możliwości?" - otworzyła oczy i zerknęła na Wolfa.

- "To propozycja, czy rozkaz?" - Zapytał mag.

- "A które wolisz?" - wyszczerzyła się dziewczyna.

- "Wszystkie." - Wyszczerzył się. - "Na jakiś czas z pewnością, lecz dalej mam obowiązki wobec kolegium. Szczęściem wystarczy że raz na jakiś czas będę dawał im znaki życia."

- "Na przykład posłańcem z portu, do którego zawinie statek?" - Thora dopytywała z korsarskim uśmiechem, zakładając pasmo włosów za ucho.

- "W ostateczności. Albo przez kontakt z jednym z agentów kolegium. Wbrew pozorom mają ich całkiem sporo tu czy tam." - Skinął głową. - "Raz w roku powinienem się jednak stawić osobiście."

Thora wzruszyła ramionami:
- "Jeśli obiecasz wrócić." - zaśmiała się cicho.

- "Myślę że można to zaaranżować." - Uśmiechnął się Wolf.

Norsmanka wyciągnęła dłoń do maga:
- "Dogadaliśmy są zatem?"

- "Nie tak dawno związałaś mnie umową." - Uścisnął dłoń. - "Ale może zacznijmy już gadać w bardziej zrozumiałym języku, bo zaczynają dziwnie patrzeć. " - Zażartował.

- Nie martwcie się o to.- Usłyszeli głos inżyniera stojącego przy burcie. - Nikomu do tego o czym gaworzycie.

Thora wypłaciła Wolfiemu kuksańca wskazując głową arystokratę. Na twarzy miała porozumiewawczy uśmiech:
- Jak komu piśniesz, to wylądujesz za burtą! - burknęła groźnie chociaż oczy jej się śmiały.
Erwin spojrzał w kierunku Thory beznamiętnie.
- Ja nie Cassini. Wasza sprawa co robicie. W końcu komu mam donosić? Ty jesteś Kapitanem.- Uśmiechnął się do dziewczyny, lecz ta widziała, że oczy mu się nie zmieniły.

- To Cię martwi? Złyś, że nie przywódca z Ciebie? - szczeknęła Thora, która nagle stanęła wyprostowana, tyłem do Wolfa, zasłaniając mu sobą widok na inżyniera. Spięła się lekko. Oczy zaś zmrużyła gotując się jakby na atak.
Tymi słowami widać było rozbawiła szlachcica. Oczy mu poweselały i zaczął się dyskretnie uśmiechać.

- Gdybym pragnął przywództwa to bym już wtedy kombinował by je zdobyć. Nie zależy mi na braniu odpowiedzialności za to wszystko.- Mówił już uspokojony.
- Ty od dawna na wodza rosłaś a ja staram się na dobrego w swoim fachu specjalistę. Jednak co do dowodzenia przy działach zostaw mi.- Tu mrugnął do niej i złapał powietrze.

- Nie będę Wam już przeszkadzał.- Odsunął się od barierki. - Idę sprawdzić czy moje graty nie przemokły.- Tu odwrócił się do nich i skłonił lekko w pożegnaniu. Kiedy spojrzał na nich widzieli, że wrócił do stanu z początku spotkania.

- Zachowaj siły na potem. - Wolfgang powiedział cicho, spokojnie kładąc dłoń na ramieniu Thory i lekko ją zacisnął.

Thora nie odpowiedziała Erwinowi ale pod wpływem Wolfa nieco się rozluźniła. Usta zacięte jednak miała. Odprowadziła arystokratę chmurnym spojrzeniem.
- Niejedną walkę z takimi jak on stoczyłam - mruknęła cicho i chrapliwie do maga - Każdy uważa, że może traktować mnie z góry i śmiać w twarz, bom młoda... - warknęła i poklepała się po torsie jakby czegoś szukając.

- Chyba trochę nadinterpretujesz. - Mag powiedział powoli. - Erwin po prostu trzyma się tego co zna i w czym jest dobry. Reszta to po prostu styl bycia.

Thora odwróciła się przodem do Wolfa i łypnęła na niego gniewnie. Wyglądała jakby miała zaraz wybuchnąć jakimś przekleństwem. Postąpiła nawet kroczek do przodu, skracając dystans między nimi

- Po co nam kolejne konflikty? Erwinowi wystarczy że cała Lustria chce go zabić, więc nie bruździł by sobie tutaj… - Wolfgang przerwał na chwilę, gdy Thora do niego podchodziła. - … przynajmniej świadomie. - Dokończył patrząc jej w oczy.

To wstrzymało dziewczynę.
- Może i racja - skrzywiła się niechętnie.

- Oczywiście, że racja. - Uśmiechnął się.

- To, żeś stary, nie znaczy, żeś wszystkie rozumy pozjadał - rzuciła ale tylko tak by oboje usłyszeli. Uniosła dumnie głowę. - Więc sobie nie myśl, że możesz mną manipulować, Wolfie. - próbowała ratować twarz i wyjść z sytuacji górą.

- Ehh… młoda to porywcza. - Wolfgang zaczął teatralnym westchnieniem. - Ale spokojnie, to minie. - Odgryzł się.

- Jeśli minąć ma jak u starców, to wolę zdechnąć w bitwie. - fuknęła Thora i odwróciła się szybko na pięcie. Splecione warkoczyki i ściągnięte pasma włosów zawirowały równie gwałtownie. Zsunęła z ramion kurtę i zaczęła wspinać się na maszt, czując, że musi przewietrzyć rozpaloną gniewem i wspomnieniami głowę.

 
corax jest offline