No dobra, czas na moje podsumowanie rządów wanaharata Bahitalta, syna Yanikaina!
Budownictwo: Bahitalt nie tylko kontynuował politykę swojego ojca w kwestii stawiania kolejnych miast, ale też rozbudował je o areny i świątynie. Najważniejszym jednak osiągnięciem było zdecydowanie dokończenie budowy drugiego już cudu świata tai'atalai, jakim jest kolos z brązu.
Technologia: Czyżbym zaliczył kolejny zastój? Najwidoczniej tak, chociaż mam nadzieję, że proponowany przez MG buff za techy magiczne coś da w kolejnych turach. Jedynie nagroda za demografię dała mi jedną nową technologię.
Polityka zagraniczna: Niewiele jest tu do napisania. Zachowano dobre stosunki z władzami nesjańskimi, lecz o żadnej współpracy mowy nie było. Miałem duże nadzieje na odbicie Altenis i w ogóle jakieś większe akcje przeciw jaszczurkom, ale borejczycy absolutnie nie byli zainteresowani współpracą, kisząc się we własnym smrodzie. I jeszcze dalej spółkują z gekatzai
Polityka wewnętrzna: I kolejne zawody. Pomysł z legatami nic nie dał, Rada Teologiczna miała w nosie zagrożenia ze strony Starca i przepowiednie, nie mówiąc już że chyba przez całe panowanie mam poważne minusy do zadowolenia przez malkontenctwo birukai-katahumi. Plusem za to na pewno były wydane prawa (zwłaszcza jedno, kluczowe!
) i... nic więcej nie przychodzi mi do głowy. Wychowanie taiotlaniego na totalnego pofajdoka bez RiGCzu tylko mi zaszkodziło.
Demografia: Choć liczba ludności wskutek FBS się zmniejszyła, a przynajmniej przestała rosnąć, to znalazłem tu pewien pozytyw: udział procentowy tai'atalai w ludności państwa się zwiększył, i dobrze, bo sytuacja w której jest więcej niebieskich niż czterorękich w moim kraju to w moim odczuciu patologia, która jeszcze kolejne problemy by mi przymnożyła.
A, no i w końcu: Tenokinra była w pewnym momencie najludniejszym państwem świata!
Ważne wydarzenia:
-
Fenomen Bliźniaczych Słońc - tak, ten problem męczył państwo przez całe panowanie Bahitalta i to z jego powodu wystąpiła większość kłopotów wanaharata. Niestety, nie dało się tego w żaden sposób ugryźć i biedny regent musiał po prostu przeczekać tę katastrofę naturalną.
Koniec końców, panowanie Bahitalta było nieszczęsne od początku i wraz z kolejnymi turami sytuacja się pogarszała. FBS było problemem, którego przeskoczyć się nie dało i pechowy wanaharat był zmuszony do znajdowania doraźnych rozwiązań, z których co drugie jako tako pomagało. W moim odczuciu Bahitalt jest postacią tragiczną, o której powinien powstać dramat na miarę Króla Edypa: kaleki i odepchnięty od dzieciństwa, wszystkimi siłami walczył o to, czego każdy mu odmawiał i ostatecznie został zgnieciony przez srogie fatum.
Ale warto też zauważyć, że to także najbardziej intrygancki władca w historii! Doprowadził do śmierci ojca i brata, przywłaszczył sobie prawo do rządzenia, mianował swojego syna następcą tronu i jeszcze to wszystko uszło mu na sucho! Może i w annałach zapisze się jako władca mierny, ale mendą to był wyborną
Mam nieprzyjemne uczucie deja vu, jakbym znowu przeżywał inwazję demonów z ostatniej tury Ai'ahala. Tylko tym razem nie mam Yanikaina, który wszystko naprawi...