Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2017, 09:02   #189
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Świst wichru długo nie pozwalał mu na odpoczynek. Chociaż Denis nie odczuwał prędkości sterowca to upiorne odgłosy skutecznie odpędzały wyczekiwany sen. W końcu zmęczenie przemogło niepokój i lurker pogrążył się w otchłani niebytu.

Rozgrywka między Shagreenem a Krzyżowcami chwilowo została zepchnięta na dalszy plan. Bardziej niezwykłe było tajemnicze zniknięcie Enzo i to, co odkrył w głębinach. Z każdą przebytą milą znajdowali się bliżej miejsca jego zaginięcia i mimowolnie Arcon odczuwał coraz to większe podekscytowanie. Już raz był w zatopionym mieście. Teraz bogatszy o posiadaną wiedzę, może wreszcie odnajdzie dawnego przyjaciela i będzie mógł posłuchać tego, co zapisał rejestrator w jego kombinezonie.

Wizyta na mostku, a szczególnie dociekliwe pytania Manuel okazały się bolesne. Raz jeszcze przeszłość zraniła go harpunem wspomnień. Widział siebie wraz z wujem przy busoli i słyszał echo rozmów ze swoim mentorem. Migawki ze wspólnych rejsów, jowialny ton rozmów na co dzień i niezwykle skupiony podczas nurkowań. Wszystko to układało się w panoramę dawnego życia. Obraz, który na powrót ukazał paletę wzajemnych uczuć. Szczerze pielęgnowany w pamięci, bo tylko tam nabierał prawdziwych barw...

Pilotka naprawdę potrafiła go zaskoczyć. Prawie zapomniał o bractwie najemników. Powinna się cieszyć, że nie mają na pokładzie piratów... Szczególnie jednej, przeklętej piratki – świeć Noasie nad jej potępioną duszą - pomyślał. Na tyle poznał Manuel, że wiedział kiedy nie jest skora do żartów, toteż zachował kamienne oblicze. Dręczyły ich poważniejsze kwestie niż mordobicia wśród najmitów. Te były niejako wpisane w program wspólnej podróży. Denis obiecał im niemałe pieniądze, próbując trafić do chciwych umysłów. Nie miał ochoty na kolejne dysputy, lecz pokiwał głową na znak, że załatwi sprawę. Na koniec jeszcze przypomniał sobie o pewnej delikatnej kwestii, prawdopodobnie nastrój refleksji skłonił go do tego, spontanicznego, acz ryzykownego kroku.
- Manuel, jeśli chcesz coś powiedzieć Richardowi, wiesz, co mam na myśli... - popatrzył na nią niezwykle szczerym wzrokiem. - To chyba lepiej będzie to zrobić niebawem, niż kiedy dostaniemy się w epicentrum burzy... Uwierz, do tej pory żałuję, iż nie zdołałem przekazać wujowi jak był dla mnie ważny. Drugiej szansy nie dostałem... Młodzieniec odszedł w milczeniu.

Wreszcie osiągnęli ostatni przystanek na drodze ku wyspie Eliasza. Arcon ćwiczył oddech, wpatrując się w niespokojną , nieprzeniknioną toń. Yarvis – mechaniczny towarzysz buczał i brzęczał kołując nad dzwonem hełmu. Młody poławiacz nagle zdał sobie sprawę, że nie pamięta kiedy ostatni raz łykał presury - tabletki, które zapobiegały szaleństwu i chorobie. Głębiny oddziaływały bowiem w niewytłumaczalny sposób na lurkerów, ciekawe jak wyjaśniłby to mądrala Cooper? W tym czasie Malfoy dał mu znak, że może ruszać. Lurker żywo przypominający rycerza w zbroi, wkroczył na platformę. Opuszczany w szpony żywiołu patrzył na imponujący kadłub sterowca i tych, którzy żegnali go przed najważniejszą z podwodnych misji.

To już nie był wielki błękit, który kilka miesięcy temu oczarowywał i pieścił zmysły młodego nurka. Ocean był groźny, posępny i oddawał kolorami nastrój panujący teraz w zonach Oriona. Ruiny zaś idealnie wpisywały się w wieszczbę dla świata i wizje, których ostatnio doświadczył. Widok teatru ugodził poławiacza niczym sztylet serce bohatera tragicznego. Jak nazywała się ta aktorka? - imię uporczywie wymykało się pamięci Denisa. Jej podobizna zdobiła naszyjnik, od tego znaleziska zaczęły się jego przygody. Pamiętał, że trafił do zrujnowanej budowli po tym jak nie poradził sobie z oczyszczeniem podwodnego gruzowiska w jednym z tuneli. Rozejrzał się po okolicy, wzmacniając strumień światła, szukał śladu niecki i schodów, które prowadziły w głąb dna. Tam czekało rozwiązanie zagadki, to przekonanie narastało w nim kiedy tylko znalazł się w znajomym miejscu. W myślach skrupulatnie odtwarzał drogę, którą pokonywał już wcześniej. Tym razem, będąc bogatszym o doświadczenia, w skafandrze, który był ogromnym wsparciem dla wyćwiczonego ciała. Nie zwalniało go to jednak z obowiązku zachowania ostrożności, a nawet wzmogło wyuczone wcześniej odruchy.Nie mógł zawieść wuja Louisa... nie w tej chwili... nie w tym miejscu…
 
Deszatie jest offline