Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2017, 10:12   #73
Hakon
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Erwin & Lexa

Erwin kiedy statek zaczynał odpływać podszedł do Lexy i usiadł przy niej.
- Widzę, że odzyskałaś już pełnię sił.- Mówił wpatrując się w nią smutnym wzrokiem.

- Najwyższa pora. Zbyt długo to trwało. - Lexa patrzyła gdzieś przed siebie jakby zamyślona.

- Myślisz, że dorwiemy Cassiniego?- Spróbował zagaić.

- Tak. Wiem co robię - odpowiedziała chcąc chyba bardziej przekonać samą siebie, że pomysł ze Skeggi był dobrym pomysłem. Siedziała pochylona z łokciami opartymi o kolana. Nie mając co obracać w dłoniach, bawiła się palcami.

- Denerwujesz się czymś?- Zwrócił uwagę na zabawę palcami.

- Tak, trochę tak - przyznała cicho jak osobie, której ufa - Ale lepiej by tylko jedna osoba miała wątpliwości, niech inni myślą, że wszystko dobrze i mogą na nas liczyć.

Inżynier zmarszczył brwi.
- Jakie wątpliwości? Tu trzeba wojowniczej pewności siebie jak Twoja.- Próbował podnieść na duchu norsmenkę.

- Mam ją - westchnęła ciężko, wciąż gładząc palce - Słuchaj, to że jesteśmy Norsmenkami, wcale nie daje nam gwarancji sukcesu w Skeggi… Równie dobrze mogą nas wyśmiać. Niech inni myślą, że wszystko jest pewne, że ja i Thora dogadamy się z nimi, ale… Tak naprawdę nie wiadomo czy tak będzie. Być może będę musiała z którymś z nich walczyć, by nas obdarzyli choć nikłym szacunkiem. Pod warunkiem, że bym wygrała. I że w ogóle będą chcieli słuchać kobiety - zakończyła mrużąc oczy, ale wciąż na niego nie spojrzała

- No ja jestem Imperialczykiem i też takiej gwarancji nie ma, że dogadam się chociażby z sąsiadem. Rozumiem i myślę, że pozostali też o tym wiedzą.

- Jesteś mężczyzną - wtrąciła Lexa prostując plecy i spojrzała na niego - Sam dostrzegłeś tę różnicę, czyż nie? Wojownik i wojowniczka? - spytała jakby sprawdzając kolejną sytuację, o której nie wiedziała czy była snem czy prawdą.
- Jak zobaczą mnie, to mogą ryknąć śmiechem. Kobiety w Norsce są inaczej traktowane, dlatego to co robię jest dla mnie ważne. Nie znoszę tych skurwieli - syknęła blondynka przez zaciśnięte zęby i odwróciła głowę ponownie patrząc w podłogę.- Z ojca często drwili, że brat jego jarlem i syn mu w drodze, a mój to tylko córki same i co mu z tego. Gdy uczył mnie walki mówili, że “dobrze, Vidarze, będzie miał kto od garów najeźdźców odganiać” …

- Rozumiem o co Tobie chodzi.- kiwnął głową na znak zrozumienia.
- Od mnie ojciec oczekiwał, że będę władyką na ziemiach ewentualnie karierę wojskową robił. Nie chciał słyszeć o innych opcjach. Jak widzisz nie po myśli mu i ja poszedłem. No ale wracając do Ciebie.- Westchnął z czułością.
- Dla mnie jesteś wspaniałą wojowniczką. Z Tobą przygody chce się mieć i podróżować po świecie walcząc o sławę i chwałę. To, że nie będą Cię uważać za godną to pewne. W Imperium tak samo jest. Wiem, że naklepiesz kilka mord i zobaczą, że to Ty jesteś wodzem. Nie kobietą ale już tylko wodzem i bohaterem przy którym złoto będzie się sypało workami. - Mówił z pewnością siebie i Lexa czuła, że mówi szczerze lub jest dobrym łgarzem.

- Nie zależy mi na złocie - wzruszyła ramionami wyraźnie zamyślona - I ciężko mi uwierzyć w to co mówisz. Może tak sądzisz, ale ja mam wątpliwości. - spojrzała na rozprzestrzeniające się wody - Mój ojciec… Raczej nie jest zawiedziony, jak twój. Po prostu innym Norsmenom należy się wpierdol. Nie mogę się doczekać aż wrócę do Norski i najadę na wiochę, zajebie jarla i przejmę wszystko co miał. - kącik jej ust uniósł się w nieprzyjemnym uśmieszku.

- Tobie nie zależy, ale w tej koloni tym wojownikom zależy.- Poprawił ją bo chyba nie zrozumiała jego wywodu. Mimo to uśmiechnął się na myśl o braniem siłą co Lexa chciała.
- Z chęcią dołączę do takiej zabawy jeśli pozwolisz. Jakby który za bardzo się rzucał to granat w gacie się mu wsadzi.- Dorzucił półżartem półserio. Norsmenka zarżała głośno wyraźnie rozbawiona.
- Z resztą patrząc na Kislev. Tam rządzi Caryca a i jednym z cesarzy była kobieta i rządziły nie bacząc, że są kobietami. Poddani widzą w nich siłę i potęgę a mimo to one mają przewagę nad facetami. Bo nimi nie są.- Dodał patrząc na mostek.
Po chwili ciszy lekko zmienił temat.
- Wiesz. Tak sobie myślałem ostatnimi dniami i uzmysłowiłem sobie, że chciałbym zestarzeć się przy Tobie na takich wyprawach, przygodach i wojnach.- Erwin strzelił prosto z mostu. Wcześniej jakoś nie wiedział jak się za to zabrać a coś mu ostatnio mówiło, że trzeba prosto.
- Może wydaje się to niewykonalne, co pokazała nam ostatnia walka i zdrada Cassiniego, ale mimo to chcę w to brnąć. Jak zapewne większość jak i Ty sądzi.- Mówił z przekonaniem.

- Zestarzeć? - powtórzyła i ryknęła krótkim śmiechem - Wątpię, byśmy tak długo żyli, ale warto próbować - stłumiła śmiech pozostawiając na twarzy jedynie szeroki uśmiech - Jeśli byś miał ochotę, możesz płynąć z nami do Norski, gdy to wszystko się już skończy, choć nie gwarantuję, że tamtejszy lud się ucieszy - rozłożyła bezradnie ręce - Ale, jak chyba wspominałam, lubię cię. Nie przeszkadzasz mi… Póki nie mówisz dziwnych i głupich rzeczy… Co ci się zdarza często - spojrzała na niego posyłając mu miły uśmiech. Samo w sobie to już było nietypowe.

- A jakie to według Ciebie głupie i dziwne rzeczy?- Zapytał odwzajemniając uśmiech tylko mimiką. Lexa trochę dziwnie się zachowywała, ale Erwin uznał, że to zbawienny wiatr z morza i bycie na morzu ją udobruchało.

- Nooo wieeesz - mruknęła przeciągle prostując plecy i wyciągając ciało w górę, aby rozprostować kości. Napięła sylwetkę biorąc głęboki wdech, po czym powróciła do poprzedniej pozycji. - Umizgi masz dziwne - przyznała po chwili namysłu nad słowami. Ciężko było jej określić to po reiklandzku - No i jak coś palniesz to … A, no i się mnie nie słuchasz, jesteś głuchy gdy mówię, że czegoś nie chcę. Uparty jesteś jak osioł. Hm - potarła dłonią rękojeść miecza, zastanawiając się czy mówić dalej. Bała się, że palnie jakąś głupotę, że w głowie jej się poprzestawiało i zaraz wspomni sytuację ze snu, a nie jawy - No i w ogóle za dużo myślisz o tych sprawach, wiesz… co żołądek ściska.- uśmiechnęła się niemal niezauważalnie i odwróciła wzrok w drugą stronę, aby tego nie widział. - I mnie nimi atakujesz - dodała na koniec. Jej wzrok spoczął na pracujących marynarzach. Siostra dobrze ich wyszkoliła, gdyby tylko Lexa tak potrafiła… Ale to było dla niej zbyt trudne, przecież by ich pozabijała już po drugim słowie. Była zbyt agresywna i nerwowa.

Erwin wsłuchał się w słowa norsmenki. Starał się zrozumieć o co chodzi i przychodziło mu to nader łatwo. Lexa próbowała wcześniej ostrzej to dać do zrozumienia a teraz zmieniła taktykę na dobrotliwą.
- No fakt. Upierdliwy ze mnie reiklandzki chujociąg.- Palnął inżynier. Zwrócił wzrok w tym samym kierunku co dziewczyna i wpatrywał się w tych ludzi w ukropie roboty.
- Wydaje mi się, że chyba pora na obiecaną naukę.- Spojrzał na Lexę. - Chcesz Ty się wyżyć podczas walki czy ja mam młotkiem wbijać Tobie literki?- Zapytał z uśmiechem. Miał nadzieję, że jedno lub drugie poprawi mu humor.

- Hm - mruknęła przenosząc spojrzenie na Erwina. Dopiero teraz zwróciła uwagę, że siedzą dość blisko siebie, bo ta skrzynia wcale taka szeroka nie była. Nie przeszkadzało jej to jednak - Walka teraz byłaby nierozsądna. I przeszkadzająca innym w pracy - stwierdziła z powagą - A jak masz zamiar mnie nauczyć tego? Nie chcę na pamięć jednej książki i z niej słów znać, tylko znać różne.

- Wiem czego oczekujesz.- Odparł i dodał po chwili. - A raczej czego nie chcesz.- Wstał i wskazał na schody ku kajutom.
- W suchym miejscu proponuję zacząć. Mam trochę pergaminów i coś do pisania się znajdzie.- Oznajmił zastanawiając się od czego by zacząć. - Co powiesz na początek na nauczenie się Twego imienia?

- To umiem, jest proste - oznajmiła wstając i rozglądając się w poszukiwaniu kogoś - Choć robię to machinalnie, wiesz… Tak samo jak mogę rzucić twoją kulobuchą, ale nie będę wiedziała, kiedy jebutnie - dodała idąc w kierunku kajut, wciąż poszukując kogoś wzrokiem.

- To od czego byś chciała zacząć?- Zapytał przepuszczając wojowniczkę by prowadziła do wybranego przez siebie miejsca.

Lexa wzruszyła ramionami, stając obok i również przepuszczając go w drzwiach. Najwyraźniej dla niej była to jakaś ujma, że miałaby iść pierwsza
- Prowadź, ja nie wiem gdzie masz te potrzebne duperele do nauk. Nie znam się. Tym razem ty porządzisz trochę. - spojrzała na niego twardo i tylko jedno brew drgnęła ku górze

- Zatem chodź.- Erwin zszedł pod pokład i poprowadził ich do swojej kajuty.


***


Otworzył drzwi i już chciał Lexę przodem wpuścić gdy z uśmiechem wszedł sam.
- Rozgość się.- Wskazał krzesło przy stole na którym stały małe woreczki i kilka mniejszych skrzynek.

Lexa podeszła do siedziska zdejmując z niego rzeczy i odkładając na podłogę. Normalnie by nimi pierdolnęła, no ale… W końcu miał ją uczyć, nie chciała być niewdzięcznicą. Potem usiadła niepewnie, kładąc ręce na kolanach i nie wiedząc, co z nimi zrobić. Jeszcze nic nie zaczął mówić, a ona już zaczynała się irytować.

Inżynier podszedł do stołu i przeniósł skrzynki pod ścianę a woreczki poukładał na pryczy. Następnie sięgnął do plecaka, który był w kufrze i wydobył kilka kartek i zestaw do pisania. Na koniec sięgnął po książkę i podsunął drugie krzesło stojące do tej pory przy drzwiach. Postawił je obok krzesła Lexy i zasiadł.
- Więc skoro umiesz swoje imię to pokaż.- Wskazał jej papier i pióro z atramentem.

Kobieta spojrzała na niego mrużąc oczy. Było widać, że już jest zła, choć pewnie nie na niego, a na samą siebie. Była chora z dumy i ciężko przełykała cokolwiek sugerujące, że może być nieudolna. Chwyciła pióro w taki sposób, że wyglądało to na akt agresji. Zacisnęła jakby właśnie dobyła oręża.

- Stój.- Powiedział spokojnie Erwin widząc jak zabiera się dziewczyna za pisanie.
- Wstań i wyjdź.- Mówił ze spokojem. - Za drzwiami zostaw swoją dumę i wróć z powrotem. Jestem Twoim nauczycielem i jak sama chciałaś musisz mnie słuchać.- Erwin przybrał postawę nie znaną dotąd Lexie. - Do nauki trzeba otwartego umysłu a nie chęci mordu i strachu przed poniżeniem się.- Mężczyzna wstał i sięgnął po butelkę wina i kubek. Usiadł i zaczął nalewać.
- Ty jeszcze tu?- Spytał z podniesioną brwią.

Norsmenka uniosła brwi ze zdziwienia, a potem gniewnie zmarszczyła nos. Wpatrywała się w niego zielonymi oczami zupełnie tak, jakby chciała go zabić. Chwilę tak siedziała, po czym rzuciła pióro na stół i wstała w milczeniu opierając się zaciśniętymi pięściami o blat stołu. Jej serce przyspieszyło ze złości.
Nic nie powiedziała. Odwiązała od pasa miecz Harkona i rzuciła go na stół. Patrzyła na inżyniera z zadartym nosem, a później odwróciła się i odeszła... Choć nie tak daleko, jak tego chciał. Podeszła do pryczy i stanęła tyłem do Erwina, po czym zaczęła się rozbierać. Ze zwinnością wojownika odpięła pancerz i odrzuciła go na łóżko. Ściągnęła pozostałe bronie, bo miała ich jeszcze parę. Cały swój arsenał odrzuciła, pozostając jedynie w swej skórzanej przepasce, która nie zasłaniała więcej niż piersi i pośladki. W takich strojach walczyli często gladiatorzy.
- Do naga się nie rozbiorę, musisz zaakceptować, że jestem wojownikiem. Takim czy innym, ale jestem i zawsze będę - powiedziała twardo po czym spojrzała na niego przez ramię.
- Może tak być?

Erwin patrzył na dziewczynę przez chwilę, gdy odeszła dokończył lanie wina i podniósł wzrok ku prawie już nagiej kobiecie.
Patrzył prosto w jej oczy beznamiętnie. Nie widać było w nich ni krzty emocji.
- Po pierwsze.- zrzucił niedbale miecz ze stołu.- Jak chcesz się czegoś nauczyć niszcząc przybory do pisania.- Tu podniósł pióro przyglądając się jemu pod światło dochodzące z bujającej się latarni zamontowanej na haku nad stołem. Lexa zacisnęła szczękę widząc, jak potraktował jej miecz. Zniosła to mimo wszystko, naprawdę się starała.
- Po drugie.- Dodał wymieniając pióro.- Jeśli uważasz, że tak będzie Tobie wygodniej to nie widzę problemu. Dla mnie możesz być i w zbroję zakuta jak nasz Khazad.- Wrócił wzrokiem do blondynki stojącej i kipiącej ze wściekłości.
- Po trzecie.- Tu spojrzał na drzwi. - Nie zrobiłaś tego o co prosiłem. Nadal masz swoją dumę i butę.- Wrócił na koniec wzrokiem spokojnym i chłodnym na Lexe. Ona jednak zdawała się go nie rozumieć. Lepiej wiedziała, kiedy i jak się zachowuje, a on po prostu chciał mieć nad nią głupią władzę i to wszystko. Miała robić to co rozkaże bez choćby piśnięcia słówkiem. Umawiała się na nauki, a nie na tresowanie. Zachowała jednak spokój, być może on tylko tak dziwacznie żartuje. W końcu byli przyjaciółmi, prawda? Przyjaciółmi, którzy sobie ufają i się lubią, szanują swoje zachowania.

- Nie chcę nic niszczyć, taki mam chwyt. Zawsze tak się podpisywałam - wzruszyła ramionami i podeszła z powrotem do stołu, siadając niedbale na krześle, nie jak kobieta, po prostu twardo przysiadła. Nie posłuchała go, bo uważała, że to zwykłe znęcanie się, a ona się nie da poniżać.
- Wystarczyło powiedzieć, że źle i pokazać. Taki z ciebie nauczyciel, co? Pognębię ją trochę, niech wie gdzie jej miejsce - uśmiechnęła się półgębkiem - Też cię będę gnębić, zapamiętam sobie. - wyciągnęła otwartą dłoń w jego kierunku i wzrok skierowała na pióro - Pokaż jak, skoro ci się nie podoba jak ja to robię. - rzuciła mu wyzwanie rozbawionym spojrzeniem.

Erwin patrzył jej w oczy nieczułym wzrokiem przez kilka chwil.
- Nie masz do mnie szacunku a chcesz bym ja miał. Mam szanować Ciebie jako wojownika a Ty możesz mnie z gównem porównywać.- Mówił tak nieczule i brak mu było nawet krztyny ciepła. Na twarzy Lexy pojawił się grymas zniesmaczenia. ~ Jebnięty jakiś? - pomyślała.
- Nauka jest moją dziedziną i masz ją z szacunkiem traktować. Na Twoje zaczepki nie zareaguje bo tu jest moja domena. Więc wstań i zrób o co prosiłem.- Podniósł kubek z winem i napił się kilka łyków.

Lexa prychnęła. Wstała od stołu przerywając mu wywód, albo i nie, bo nie wiedziała, czy skończył.
- Przeginasz, Erwin. - powiedziała lodowato unosząc jasne brwi i patrzyła na niego z góry.
- Nie wiem co żeś sobie ujebał, ale nie jest tak, jak mówisz. Poniżasz mnie, a na to sobie nie pozwolę. Jeśli tak chcesz, to proszę bardzo - odwróciła się od niego i wyminęła, aby podnieść miecz Harkona, który zrzucił ze stołu w podły sposób. - Lius też umie pisać… I nie traktuje mnie tak dziwacznie jak ty - stwierdziła z obojętnością w głosie podchodząc do pryczy i zbierając swoje rzeczy.

Niedoszły nauczyciel norsmenki tylko patrzył co ona robi.
- I to jest postawa wojownika? Czmychać kiedy wyzwanie czeka? Do Aureolusa najlepiej.- Teraz to Erwin prychnął i przekręcił się na krześle. Lexa nie rozumiała. Aureolusa znała kilka lat, a Erwina? Parę miesięcy. Jego zachowanie było obrzydliwe, zważywszy na słowa jakie między nimi padały przy wcześniejszych rozmowach. Sprawił, że nawet szkoda jej było podnosić na niego rękę i miecz. Nie był tego warty.

- Nie uciekam. Po prostu musiałabym cię skrzywdzić. Więc się wycofam. - w jej głosie rozbrzmiewał spokój, kiedy układała swoje rzeczy na przedramieniu. - To chyba na tyle. - spojrzała na niego przez ramię i podeszła do drzwi, aby opuścić kajutę.

- Twój ojciec jak Ciebie uczył machać mieczem też odpuszczał jak jakiejś babie?- Powiedział do pleców dziewczyny.
- Wydaje mi się, że twardym trzeba być. A jeśli przez to przebrniesz będziesz miała większą satysfakcję niż nauczenie się od ciepłych kluch.- Mówił potokiem. - Czy Ty ucząc mnie machać mieczem byś traktowała mnie ulgowo? Czy to miałoby sens? Trzeba zwalczyć swoje przywary by coś nowego w sobie odkryć. Co będzie jak złamiesz pióro? Rozpierdolisz pół kwartału w mieście?- Swoją przemowę zaczynał kończyć. - Zrobisz jak chcesz. Myśleć też sobie możesz co chcesz. Nie rajcuje mnie poniżanie i znęcanie się. Po prostu wierzę w tę metodę. To uczy czegoś takiego co zowią “cierpliwością”.- Ostatnie słowo zaakcentował. - A tego brak Tobie i chcę w gratisie Ciebie jego nauczyć.

- Mój ojciec nie pozbawiał mnie dumy i honoru... I ja ciebie też bym nie pozbawiła. Ale to co ty robisz, nie nazywa się "twardą lekcją", wierz mi - Lexa wciąż była łagodna, co naprawdę budziło niepokój. Chyba większy niż gdyby teraz się na niego rzuciła, bo tego przynajmniej było można się spodziewać.
- Jesteś durniem, Erwinie - zaśmiała się głucho. Nie był to śmiech rozbawienia, nie chciała też z niego kpić. Po prostu coraz bardziej niedowierzała w jego słowa. On naprawdę w nie wierzył?
- Po przekroczeniu progu tego pokoju coś ci się wyraźnie popierdoliło, ale to już nie mój problem… Żegnaj - uśmiechnęła się pocieszająco. Nie przyszła tutaj na naukę charakteru, tylko czytania i pisania. Jeśli tak to miało wyglądać, to cóż... Widocznie musiała zwrócić się do kogoś innego. Właściwie, to dał jej pretekst, by ponownie zobaczyć się z medykiem. Lexa wyszła, zamykając za sobą cicho drzwi.

Erwin patrzył na zamknięte drzwi przez Lexę jakiś czas. Smakował się winem przez jakiś czas.
~Chrzanię to!~ Miał dość zawracania głowy pierdołami. W końcu nie po to przybył do Lustrii by uganiać się za jakąś wyrośniętą dziewką, która i tak nie odwzajemni jego uczuć. Nigdy nie potrafił zbudować głębszej relacji z kobietą. Zawsze w jego otoczeniu traktowało się kobiety jak kobietę lub zdzirę. By tego nie doświadczać wstąpił do Imperialnej Szkoły Artyleria a później został inżynierem.
erwin odstawił kubek na mały stolik przy pryczy i podszedł do drzwi. Zamknął je na klucz i ruszył do swoich maneli. Wyciągnął jedną z ksiąg gdzie prowadził zapiski swych pomysłów.
- No to pora wziąć się za robotę. Jakoś pomścić Barona trzeba i przetrzepać skórę Cassiniego!- Powiedział motywując sam siebie.
Oczyścił stół i jego okolicę i zaczął wyciągać różne narzędzia jak i kilkanaście rusznic i innych przedmiotów.
 
Hakon jest offline