Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2017, 11:56   #14
Arvelus
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
- Oczekuję, że wystawisz wszystkie swoje wojska - zażądał Mosiężne Słońce - i zarządzić pobór ochotników. W więzieniach, w zamian za amnestię dla pomniejszych przestępców także. Moi chłopcy będą gotowi rzucić swoje życie na szalę tylko jeśli zobaczą, że mieszkańcy An-Teng także są na to gotowi. Ponadto tym którzy będą chcieli tu zostać dasz pełne obywatelstwo i po kawałku ziemi wystarczającym by mogli zbudować dom i żyć z plonów, a mi pozwolisz poprowadzić dobrowolną rekrutację spośród mieszkańców. To moje żądania.

- Potrzebuję planów terenów na których będziemy mogli stoczyć bitwę - kontynuował po tym jak już zgodzono się na jego oczekiwania - Musimy ją zaplanować. Wyślę Dęby Wisielcze by określiły jak ta armia wygląda. I zastawiły pułapki na drodze lunara - zadeklarował Solar myśląc o pułapkach okaleczających. Choćby dziura w ziemi z długim szpikulcem zaczynającym się i kończącym paskudnym hakiem. Praktycznie niemożliwe do zauważenia przy pełnym marszu, a gdy się wdepnie szpikulec wbija się głęboko w stopę, często po kostkę i wyjęcie go wymaga przebicia go na wylot przez ciało i przepiłowania. Co najmniej pół godziny roboty. A armia miała spotkać na swojej drodze takich setki. Albo wybiorą okrężną drogę (na której pewnie też już będą zastawione pułapki, chyba, że pójdą bardzo-okrężną drogą) albo armia drastycznie zwolni z powodu potrzeby opatrywania rannych i czystej ostrożności i strachu przed wpadnięciem w takie paskudztwo. A Dęby Wisielcze znały jeszcze wiele innych nieczystych zagrań.

- Spotkamy się z nim tu - wskazał na mapie gdy już ją dostał - Ja, mały oddział i chorąży armii. Może uda się uniknąć rozlewu krwi - armia będzie czekać tu na wzgórzach. Da to pole do popisu Zabójcom Smoków i ukryje katapulty które Aureus nam zbuduje. U ich podnóża, o tutaj, wykopiemy wilcze doły. Dwa pasy. Dwie pierwsze linie, a prawdopodobnie cztery-pięć, armii lunara zginie nim zacznie się walka. To będzie cios w morale. Ci co przejdą będą musieli kluczyć między nimi przez co wytracą impet uderzenia i wystawią się na naszą kontrszarżę, już nie mówiąc o samym ciosie w morale. Samą siła uderzenia zepchniemy ich z powrotem do tych dołów. Więc muszą być głębokie, bo będziemy z nich dużo korzystać.
-Katapulty powiadasz? Myślałem o czymś poręczniejszym. - Gwiazda Zaranna krótko się wtrącił, po czym wrócił do dyktowania listy materiałów skrybie.
- Poręczność jest zbędna. Dostarczą nam materiały na miejsce i w kilka godzin złożymy je w całość. Naładujemy każdą dziesiątkami kamieni wielkości naszych pięści. To wystarczy by przebijać tarcze i miażdżyć czaszki, a da nam deszcz śmierci. Kilka salw nim dotrą do nas i bardzo znaczna część armii będzie już w piachu, a reszta będzie walczyła ze strachem.

- To wzgórze jest świetne - wskazał formację skalną z boku pola bitwy, mocno stromą do jego środka - wydłubiemy je od środka, umocnimy, zakamuflujemy i tam czekać będą Przynoszący Popioły. Na nas znak uderzą na flankę, wycofają się, wymienią ułamane lance i znów uderzą i tak w kółko, ale musimy mieć w pobliżu piechotę by ta wpadła do walki po szarży i umożliwiła im wycofanie się ze zwarcia gdyby w nim ugrzęźli.
~Będę miał sporo roboty, a czasu mało. - Ta myśl u większości wskazywałaby na rezygnację, jednakże Aureus był podekscytowany. Wprowadził kolejne modyfikacje do listy potrzebnych materiałów. Nawet doświadczeni saperzy lepiej sobie poradzą z magicznym wspomaganiem.

Khalik kiwał głową, słuchając słów Solarów. Jeden z jego doradców coś mu szeptał do ucha, ale nikt nie zaproponował lepszego planu niż to, co wymyślił Mosiężne Słońce. Szybko spisano dekret, zgodnie z którym w mieście zaczął obowiązywać stan wyjątkowy, a Słoneczni tymczasowo otrzymali tytuły generałów, dając im wolność gromadzenia armii i wydawania im rozkazów.
Aureus pokiwał głową i odesłał skrybę machnięciem ręki.
-Idę rozstawić warsztat, gdy tylko dostanę materiały zabieram się do pracy. Jak mówiłem, politykowanie zostawiam wam. - Pożegnał się, skinął bratu i Khalikowi i wyszedł.

* * *

Mosiężne Słońce od razu skorzystał z nowych uprawnień. Rozpisał odezwę do mieszkańców, sam ją przeczytał czterokrotnie tego dnia i rozwieszono dziesiątki plakatów propagandowych zachęcających do wstąpienia do wojska i ratowania swego domu i swoich rodzin. Pracował ciężko i planował potencjalną bitwę oraz wcześniejszą fazę negocjacji, podczas gdy Dęby Wisielcze zbliżały się do armii Lunara by ją podejrzeć i dowiedzieć się o niej jak najwięcej, ale z kategorycznym zakazem podejmowania akcji niosących jakiekolwiek ryzyko. Mieli skupić się na rekonesansie oraz pułapkach na drodze. I to nawet nie zabijających, które zajęły by dużo czasu, ale na spowalniających. Takie które zmuszą pojedynczych żołnierzy z których ta armia się składa do nieustannego patrzenia pod nogi bojąc się, że zaraz jakiś długi i cienki kolec z hakiem wbije im się w nogę.

Mimo podjętych starań sytuacja An-Teng nie wyglądała różowo. Wojska Lunara były już na swojej drodze i za kilka dni miały dojść do bram miasta, nawet znacznie spowolnienie ich nie dałoby obrońcom więcej jak dwa, może trzy dodatkowe dni. Z informacji zebranych przez Dęby Wisielcze wynikało, że sytuacja wygląda dosyć nieciekawie. Jak się dowiedzieli Lunar zwany Thuebanem należał do starszyzny Lunarów i jako taki był potężniejszy od pojedyńczego Solara świeżo po Exaltacji. Być może gdyby Słoneczni bracia połączyli swe siły, to mogliby mu dorównać, nie było to jednak pewne. Co gorsza, jego dzieci były potężnymi przeciwnikami same w sobie, i choć było ich mniej niż obrońców An-Teng, to byli potężniejsi. Nawet liczniejsza armia złożona z zwykłych śmiertelników miała małe szanse w starciu z nimi.

Póki co wszyscy gotowali się do bitwy, a Dęby zakładały pułapki, modląc się do Niebiańskich Inkarn, by to coś dało.

~ * ~

Mosiężne Słońce się martwił. Thueban… takiego przeciwnika nigdy nie spotkał. Raz tylko Karchadron była w stanie stawić mu czoła, ale ją pokonał podstępem. Po nim zyskał przydomek Dębu Wisielczego. Z począku nie lubił go. Uważał za zbyt mroczny jak na kogoś o jego imieniu, ale przylgnął i wrogowie szeptali go ze strachem, a jego ludzie widzieli w tym chwałę.

- Królu Khaliku - Słońce stanął przed człowiekiem - napisałem Ci listy - zadeklarował wręczając mu karty papieru w których, w imieniu An-Teng, jego króla oraz mieszkańców błagał pobliskie prowicje o pomoc. Niesprowokowana ofensywa Lunara to nie coś co można łatwo puścić płazem. Co jeśli to ich prowincje zdecyduje się najechać za dekadę? Albo bezpośrednio zaraz po podbiciu An-Teng? Ubrał to w odpowiednie słowa i deklarował możliwość szybkiego i bezpiecznego przetransportowania armii jeśli wyrażą chęć pomocy.

- Przeczytaj to i podpisz się, są tu też raporty Dębów Wisielczych. Potem Aureus osobiście przekaże te listy. Sąsiednie prowincje muszą się dowiedzieć. Sami możemy nie dać rady. Błagaj swoją boginię o pomoc, a jeśli masz jakiś przyjaciół też ich zwołaj. Thueban to potężniejszy przeciwnik niż jakikolwiek którego spotkałem z potężniejszą armią niż kiedykolwiek widziałem na raz. I nie waż się opuszczać miasta. Nie odsyłaj nikogo. Dzieci, żony, kochanki, czy nawet psa. Ludzie nie mogą wiedzieć jak źle wygląda sytuacja, bo zacznie się panika, a panika to zawsze niepotrzebne śmierci i rozkojarzenie żołnierzy, co oznacza jeszcze więcej śmierci i może przeważyć w bitwie.

~ * ~

Po spotkaniu przekazał listy swemu bratu
- Tobie zajmie dostarczenie tych listów najwyżej kilka godzin. Świeć pagonami generała i żądaj widzenia z władcami. Nie daj się spławić, choćbyś miał siłą wedrzeć się do sali tronowej, ale unikaj tego. Władcy źle znoszą narzucanie im swej woli, ale gdy przeczytają listy to zrozumieją.

~ * ~

- Achmain! - zawołał do jedynego lunara którego miał pod ręką - co wiesz o Thuebanie? Potrzebuje wszytskiego co się da wykorzystać przeciwko niemu. Ma jakąś rodzinę? Jakieś młode które uważa za więcej niż mięso w swojej armi? Cokowliek… daj mi coś.

Rzut na dyplomację dla napisania listu do innych władców: Wynik 35
Kostnica

 

Ostatnio edytowane przez Arvelus : 22-09-2017 o 22:34.
Arvelus jest offline