Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2017, 19:21   #749
Inferian
 
Inferian's Avatar
 
Reputacja: 1 Inferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputacjęInferian ma wspaniałą reputację


W tym czasie działo się coś dosyć ciekawego, a dokładnie chłopi zaczęli otaczać walczących, i starać się nie pozwolić uciec nikomu kto się znajdował w kole. Wyglądało jak gdyby rozumieli, że bohaterowie walczą w dobrej sprawie i chcieli chociażby takim gestem wspomóc ich. Przy ciałach oprychów zaczął kręcić się grabarz, przyglądał się twarzom, a także sprawdzał ich wymiary.

Wyglądało na to, że Otwin wpadł w pewnego rodzaju szał bitewny. Poczuł jak rozpiera go siła i siłą rzeczy musiał ją jakoś spożytkować. Ten sposób co prawda był krwawy, jednak szczytny biorąc pod uwagę, że są to jacyś złoczyńcy. Bohater natarł przyjemniaczka degustującego krwi. Otwin był sam zaskoczony rezultatem swego działania. Jego atak odciął przyjemniaczkowi głowę, która przekręciła się w powietrzu i upadła nieopodal, a zaraz po niej opadło bezwładnie ciało. Kolejny cios i kolejny położony na ziemi przeciwnik. Ten tym razem jeszcze dychał, ale nie był w stanie ustać, na jego obu udach pojawiła się rana po cięciu, a ta zarówno okropnie bolała jak i nie pozwalała na to aby wstać. Przeciwnik był uziemiony. Bohater mógł go z łatwością dobić na sposób jaki tylko jego finezja mogła go ponieść.

Randulf postanowił z bagatelizować wizję, wyglądało jak gdyby ta decyzja była słuszna, bo moment zawahania, a nie zdążył by odeprzeć ataku napastnika, który miał wymierzony miecz w głowę bohatera. Randulf zręcznie odbił broń swoją i zatopił miecz w brzuchu. Kolejny cios będąc w tak dobrej formie padł na głowę kolejnego przeciwnika. Słychać dało się że prawdopodobnie coś pękło, a postać upadła na ziemię być może jeszcze żyła, ale wyglądało jak gdyby nie na długo.

Oswald w tym czasie zdążył wykończyć dwóch innych oprychów, z których jeden z zaskoczenia wyłonił się z rozwalonego budynku. Co prawda zaskoczył lekko bohatera, ale samo też wyglądał na dosyć zaskoczonego faktem, że prawie żaden ich ludzi nie pozostał przy życiu, a i ona sam wbiełg na miecz. Ataki były dosyć silne, a bohater miał uczucie spowolnienia czasu. Jak gdyby nad tym wszystkim panował. Czuł dziwnego rodzaju spokój. Jednego przeciwnika przeszył swym mieczem lekko go tym samym unosząc, a gdy wyciągnął broń zamachnął się okręcając i rozcinając brzuch kolejnego.


Po chwili bohaterowie ewidentnie pokonali przeciwników, nietórzy byli już martwi, a niektózy w tej chwil dogorywali.


Nagle grabarz zaczął krzyczeć:

- To on!!! To on!! - wykrzykując podniósł odciętą głowę i uniusł do góry - Gdzie jest Tom?

Wśród tłumu okazał się być i sam sołtys Tom i z zaciekawieniem podszedł do bohaterów i grabarza.

- Co to u licha? Co tą głowę taszczysz? Że kim on niby jest? - zapytał lekko zaskoczony

- No ten, co za niego nagrodę wyznaczyli, może to on stał za tym wszystkim!

Tom podrapał się po głowie i zaczął z kieszeni wyciągać pergaminy - Jeśli tak, to pewnie będzie na jednym z listów. - listów co prawda było wiele, ale soółtys złapawszy po jednej stronie prędko przekładał je jak księżeczkę, przyglądajac się twarzom starał się dopasować. Były to różne listy z poszukiwanymi łotrami. Przełożył zaledwie trzy pierwsze i na czwartym, krzyknął grabarz:

- Ten ino.

No i właściwie była to nieco podobna facjata, do tej którą teraz za włosy trzymał grabarz.


Sołtys uśmiechnął się i podszedł do bohaterów:

- Czy jesteście cali? Nie wiem co mogę już sam dla was zrobić. W tak wielu rzeczach nam pomogliście. Teraz okazuje się, że zabiliście jednego z najgroźniejszych przestępców, ten list jest z samego Altdorfu. A ta morda to kultysta, który na swoim sumieniu miał pewno więcej niż sto żyć, w tym podobno porywał i zabijał w strasznych warunkach dzieci. Może być i tak, że to on był tutaj głównym przywódcą całego zamieszania jakie miało miejsce w naszej wsi. Jeden czort wie, jednak te inne gęby to przy tym nic. Wybiliście zło jakie zagnieździło się w naszej wsi. Powiedźcie prosze co mogę dla was zrobić. Bo jesteście u nas zawsze mile widziani i nasza karczma nazwana zostanie na waszą część, jeszcze nie wiem co prawda jak, ale będzie.

Ludzie okrążyli bohaterów i dotykali ich dłońmi. Przebychali się pomiędzy sobą, aby tylko móc dotknąć chociaż ramienia którego z bohaterów. Szczęśliwym był ten, któremu udało się dotknać wszystkich trzech.

W tłumie dało się słyszeć komentarze:

- Bogowie nam ich zesłali.
- Ciągle mówiłem, że to wyjątkowi mężowie.
- Gdy ich pierwszy raz zobaczyłem, wiedziałem, że są w słusznej sprawie.
- To dzięki nim świnie się lepiej proszą.
- Sigmar nad nami czuwa.

 
Inferian jest offline