Wrota do kolejnego podziemnego pomieszczenia nie były zamknięte. Za nimi znajdowała się komnata, w której ciała z kostnicy poddawano procesowi mumifikacji. Pomieszczenie było duże, kwadratowe w kształcie i zimne. Pośrodku stał masywny stół, na którym z kolei leżał biały, poplamiony krwią całun. Wokół stołu na podłodze i niskich stojakach ustawiono kilka okrągłych naczyń. Z niektórych z nich wystawały zakrwawione rurki. Dwie ściany pomieszczenia zastawione były regałami, pełnymi wszelkiego rodzaju narzędzi chirurgicznych, od skalpeli, piłek, klem i łyżeczek różnej wielkości, po dłuta i haki. W słoiczkach i puzderkach zgromadzono pokaźną kolekcję olejów, maści i ziół. Było tam też wielkie pudło wypełnione bandażami, a w kącie stała skrzynia soli. Cała sekcja jednego z regałów zawierała przybory do makijażu, pędzelki, sztuczne oczy, barwniki i peruki. Na stojakach nawinięte spoczywały zwoje materiału, w czterech kolorach - białym, czarnym, czerwonym i ciemnozielonym.
Cedmon, rozglądając się po komnacie zauważył coś jeszcze. Pomiędzy zwojami rozłożonego na stole całunu, leżał płócienny woreczek, na którym widniały krwawe plamy. Wzrok Gmanagha natychmiast przeskoczył na otoczenie podejrzanej i jakby nie na miejscu sakiewki. Na kamiennej posadzce, utrzymanej w nienagannej czystości w reszcie pomieszczenia, zobaczył krwawą smugę, ciągnącą się od stołu do rogu pomieszczenia.