Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2017, 22:20   #1536
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Czyli noszenie nazwiska Morrison nie determinowało człowieka do bycia kompletnym kutasem... fascynujące! Ortega słuchała produkującego się nie-Parcha i nie potrafiła wyjść z podziwu. Oto dostała krótką, rzetelną i pełną konkretów wypowiedź kogoś noszącego takie, a nie inne nazwisko. Zamrugała uprzejmie zdziwiona, przekrzywiając głowę w bok i unosząc brwi ponad górną krawędź przeciwsłonecznych okularów. Miało sens, dużo sensu. Nie stali aż tak tragicznie z bombkami, nawet mimo ostatnich wydarzeń, zmuszających Sam do grzebania się w czymś innym niż zapalniki albo trotyl. Zrobiła szybki rachunek sumienia, obliczając w myślach posiadane zapasy wysokoprocentowych substancji.

- Mhm - zgodziła się ze "Spięciem", układając usta w coś, co nawet ślepy i martwy wziąłby za uśmiech aprobaty. To były konkrety, nie zaś przydługie pierdu-pierdu, okraszone tym charakterystycznym łapaniem powietrza przez nos, doprowadzającym spokojną przecież i altruistyczną oraz ze wszech miar przyjazną monterkę na granicę wybuchu, tudzież chęci złapania za ostre narzędzie i rozpoczęcia ponadplanowej trepanacji na środku zapiaszczonej drogi.

- Mhm... parę koktajli Mołotowa, hmm... - mruknęła, unosząc zadumany wzrok ku górze - Pochodne ropy naftowej. Benzyna, olej, alkohol w wysokim stężeniu. Rozpuszczalnik, denaturat... to z tego co można ogarnąć od ręki, ech - wróciła na ziemie zarówno spojrzeniom, jak i myślami. Wbiła przy tym gadzie ślepia prosto w Sloana, krzywiąc się przy tym niechętnie - Sojusznicy? Po co komu sojusznicy, jak są Mołotowy? - spytała, marszcząc w niezrozumieniu czoło. Po chwili westchnęła, zwracając się do drugiego montera - Jedziemy po tą Kate. Potem się zobaczy. Dawajcie... im szybciej to załatwimy... i takie tam - dokończyła pesymistycznie, z premedytacją omijając Parcha spojrzeniem.
Znów musieli znaleźć się wspólnie w ciasnej, wybitnie ograniczonej przestrzeni samochodu. I weź to człowieku przeżyj bez uszczerbków na psychicznym zdrowiu...
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline