Zabrnęli tak daleko (i nadepnęli na tyle odcisków), że (zdaniem Wilhelma) w zasadzie nie nie mogli się już wycofać - chyba że zaszyliby się gdzieś na końcu świata. Pozostawało brnąć dalej i taplać się w tym błocku intryg i spisków.
- Mieszkanie Mössbauera aż takie bezpieczne nie jest - powiedział - ale chwilowo można je wykorzystać. Ważne jest, żebyśmy się nie rozdzielali, bo pojedynczo nie mamy szans wydostać się z jakichś tarapatów. Oddamy pisma, przeczekamy kilka dni. Może w międzyczasie dowiemy się czegoś nowego. |