Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-09-2017, 16:56   #110
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Sir Elvin stał pod karczmą i tak naprawdę nie wiedział co ma rzec. Zanim przywdział zbroję i wrócił by sprawdzić wóz pod kontem niebezpieczeństw... niziołki kompletnie go zignorowały, a reszta drużyny najwyraźniej radośnie im kibicowała!
Gotowy do walki stał i obserwował to co się działo i nie wiedział czy śmiać się czy płakać czy krzyczeć...
Przecież wystarczyło by, aby w wozie ukryta była choć jedna z mumii, z którymi walczyli wczoraj, a przynajmniej kilku niefrasobliwych, przyjacielskich mieszkańców skończyłoby w mogiłach. Usiadł ciężko na ławie przed gospodą i zaczął pod nosem powtarzać zaciętym głosem
- Tormie, obdarz mnie cierpliwością, której tak potrzebuję
W końcu jednak uznał, że dosyć tego dobrego. Nie zamierzał krzyczeć na niziołków, nie było ich winą że byli ludkiem ufnym i nieostrożnym. Ugościli go i nie zamierzał odpłacać im naganą. W końcu to na vastyjskim rycerstwie, silnym i orężnym spoczywał obowiązek obrony włościan przed zagrożeniami. To był jego obowiązek i nie pozwolił by gniew mu w tym przeszkodził, tym bardziej że Pani Tymora najwyraźniej łaskawym okiem patrzyła na niziołków.
Z chrzęstem zbroi podszedł do gromadki.
- Zróbcie miejsce, proszę! Niech Panna Girlaen znajdzie ślady, a jeżeli ktoś z was w sztuce tropicielskiej biegły, zaraz jej pomoże.
Podszedł do koni, łagodnie je uspokajając, pomimo że nie było potrzeby. Zawsze lubił konie i sama obecność tych czworonogów poprawiała mu humor. Nie mógł doczekać się powrotu do cywilizacji i zakupu porządnego wierzchowca.
 
TomaszJ jest offline