Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-09-2017, 13:58   #217
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Penthouse Zidanne Caradine'a
Tuż po pierwszych bombach...


- Night zalega z jakimś rachunkiem czy jak, że taka nagroda? - Fenn skomentował pod nosem wiadomości.
Widział już takie sceny, wielokrotnie, więc nie zrobiły na nim wrażenia. Ta była jeszcze niczym w porównaniu do… Nie chciał tego nawet wspominać. Jedyny problem w tej chwili polegał na tym że nie miał przy sobie pancerza, a tam gdzie ten był możliwe że spadły bomby. “Szkoda że nie zainstalowałem JARVISA jak miałem okazję.”
Zaczął ubierać się pośpiesznie, zakładając spodnie nie przejął się bielizną, czy może jej brakiem, zgarnął z podłogi podkoszulek oraz buty (dlaczego jeden znajdował się w jednym kącie pokoju a drugi na szafie, tego nie wiedział), podszedł szybko do Emmy i przyciągając ją do siebie pocałował namiętnie.
- Wybacz mała, ale pora się zmywać. - na odchodne z zawadiackim uśmiechem puścił do niej oko.
Wyszedł do salonu kończąc zakładać ubranie. Miał nadzieję że odzyska zdeponowanego u roboochroniaża gnata.

Nagusieńki jak go inkubator stworzył Bix podleciał do okna, złapał za parapet i krzyknął
- Ja pierdu, dziewczyny, musicie to zobaczyć! Ale rozwała!
Gapił się na wybuchy jak cargobot na malowaną śluzę, otrząsnął się dopiero gdy pojawiły się komunikaty. Nie czytał super szybko, nie kojarzył też, ale jedno go wkurwiło.
- A ja? Gdzie kurwa jestem ja? Pierdolce!
Po chwili już w gaciach i skarpetach wybiegł z pokoju pociesznie podskakując i ubierając się po drodze. - Niight! Doc! Fenn! Dziewczyny! Kurwa co się wyrabia!

Night leżał rozwalony na fotelu z padem w ręce. Z pełną koncentracją wciskając guziki, próbował wskoczyć pociesznym ludzikiem na trudno dostępną platformę. W rogu ekranu automatu błyszczał ostatni z magicznych grzybków.
- Co tam? Nowy rok obchodzą? - zapytał niezbyt zainteresowany ogólnym poruszeniem na widok jakiś tam fajerwerków.
- Jebana kurwa inwazja, w port walnęło! Zapierdalam ratować Kapitan! - Bix właśnie tracił resztki zdrowego rozsądku, włączył mu się adrenalinowy tryb akcji.
- A mi się wydaję że to impreza na waszą cześć przeniosła się na ulice, nawet wasze zdjęcia pokazują na każdym możliwym ekranie. - spokojnie odpowiedział Suzh rozglądając się przy okazji za blaszakiem.
- No właśnie, a ja to co, maszyna jebana wendingowa? Pasażer? - wkurwiał się Młot, zamiast cieszyć że za jego głowę nie wyznaczono nagrody.


Vis wyłoniła się z dzielonego z Bullit’em pokoju sprawiając wrażenie ostro zaniepokojonej. Ubrana tylko w koszulę Doc’a, z wyrazem niedowierzania, przyglądała się pokazowi widocznemu za oknami. Próby ogarnięcia sytuacji przychodziły jej z pewnym trudem bo i umysł na dobną sprawę wciąż częściowo spowity był oparami wypitego alkoholu, które nie zdążyły się rozwiać w trakcie zdecydowanie zbyt krótkiego snu.
- Znowu kłopoty - mruknęła i nawet podjęła próbę dorzucenia do tego pytania, jednak słowa zostały pochłonięte przez potężne ziewnięcie. - Trzeba by się jakoś na statek dostać - powtórzyła już bardziej zrozumiałe po czym rzuciła spojrzenie za siebie, na wyłaniającego się z ich tymczasowego gniazdka, doktorka.

Bullit był nieco bardziej… wytrzymały na zatrucie alkoholem. Troszkę bardziej… Pojawiwszy się w drzwiach przeczesał włosy ręką próbując ogarnąć sytuację, którą skwitował krótko.
-Szlag by to…- nie żeby nie spodziewał się tego po Unii. Ale nie tak szybko. I nie na taką skalę. Swoją drogą, dziwne było że wpierw palili ogniem miasto, a potem liczyli że ktoś w tej wojennej pożodze skusi się na szukanie jakichś zysków.
No i całe wczorajsze planowanie szlag by trafił.
-Bix.. powierzam ci bezpieczeństwo Rosy i Vis.- mruknął do olbrzyma, któremu i tak ufał bardziej niż Fennowi. -Nie ma sensu wracać razem, tym bardziej że za was nagrody nie wyznaczono. Oddzielnie pojadą poszukiwani. Oddzielnie reszta.

Strzelec wyrzucił z siebie pełne satysfakcji "a-ha", obserwując jak ludzik wykonuje radosny taniec zwycięstwa na tle rozbrzmiewającej z głośniczków przyjemnej arcadowej muzyczki. Powoli wstał i zbliżył się do okien. W lustrzanych szkłach okularów przeciwsłonecznych zamigotały płomienie trawionego ogniem miasta. Night z nieodgadnionym wyrazem twarzy obserwował krajobraz.
- Pomysł na interes życia, sklonujmy się i zgarnijmy nagrody - z poczuciem palącej niesprawiedliwości zastanawiał się cóż takiego zrobiła Leena, czego on nie popełnił, że odstawiła go aż o trzy okrążenia. - Partacka robota, szkody, które właśnie wyrządzili dawno przekroczyły pulę. W odpowiedzi nie powinni dostać nic ponad salwę rakiet o zwrotnej trajektorii. Koszt użytych środków bojowych o-kurwa-ja-pierdolę. Brak prostego wywiadu i chirurgicznej precyzji oddziałów specjalnych, by pojmać kilku najebanych... - rozejrzał się po skacowanych mordkach towarzyszy. -...w trzy dupy porno-piratów. Ścigają nas goście na naszym poziomie. Mówię wam, równie pijane perwo-zboqi z dowódcą, który między rozkazami masuje sobie sutki, a adiutant w lateksie okłada go pejczem po bladym tyłku z wytatuowanym jednorożcem.
-Możliwe. Nie wiem. Nie zarobiłem jeszcze tyle kasy, by trafić na przyjęcia politycznej elity Unii.- stwierdził filozoficznie Bullit. Wzruszył ramionami. -Tak czy siak. Liczę, że na tyle wkurzyli miejscowych, by ci dokonali uderzenia odwetowego. Tak w ramach pokazania, że mają jaja.
- Powiem wam że to tylko początek. To miasto może zostać zrównane z ziemią. - Fenn podrapał się po policzku - Chociaż skoro trudzą się z listami gończymi to raczej nie chcą tego. Takie pytanie. Kiedy spieprzamy?
Bix skończył się ubierać, poszło mu zdecydowanie szybko - Dobra, doktorku, przy mnie im włos z główki nie spadnie. Zapierdalać na Feniksa?
- Tak. Przecież tam Leena leży sama. Cóż… w towarzystwie równie nieprzytomnej Isabell.- przypomniał mu Bullit.
- Spokojnie, założę się, że nasz gospodarz nie pozwoli Becky podróżować taksówką po ogarniętych wojną ulicach, a w swojej przezorności na pewno ma gdzieś przygotowany środek awaryjnej ewakuacji - Night podniósł z talerza korek owocowy. - Sama śpiewka co w bazie ślimaka, wciąż nie zaktualizowali listy, ale-ale jestem mile zaskoczony. Nie wyświetlają włochatego pyska Uchu. Robią powolne postępy.
Doc przyznał w duchu, że Night miał rację, z jednym małym ALE… zwykle awaryjny środek ewakuacji, obejmował szefa ewentualnie z kochanką. A nie zaś całkiem liczną grupkę gości.

Darakance pomysł doktorka niekoniecznie do gustu przypadł co widać było po jej naburmuszonej minie. Rozdzielanie się i to rozdzielanie w którego efekcie lądowała w innym niż on miejscu, było jej bardzo, ale to bardzo nie w smak. Ostatnim razem nic dobrego z tego nie wyszło i miała pewne powody do tego by sądzić, że tym razem będzie podobnie. No ale też kłopotów doktorkowi robić nie chciała, tym bardziej że na obecną chwilę to już i tak ich całkiem sporo mieli na głowie. Zamiast więc marudzić, ewakuowała się do pokoju po sukienkę co by po mieście nie latać w samej koszuli. Tym bardziej, że jej właściciel mógł jej potrzebować co by samemu półnago nie paradować.
- Przyda ci się - podała mu zwinięty kawałek materiału, gdy już ponownie się wyłoniła z pokoju. - I wcale mi się to nie podoba - dodała mrukliwie, nie mogac się jednak powstrzymać przed rzuceniem chociażby zdawkowej uwagi na temat planów doktorka. - I nie żebym nie wierzyła, że Młoteczek o nas zadba, ale… - wzruszyła ramionami, spojrzała za okno po czym spojrzała na zebranych wyczekująco. - To ruszamy czy poczekamy aż doszczętnie zniszczą miasto? - Była “trochę” zła, ale też złość już zaczynała z niej powoli wyciekać zostawiając po sobie niepokój.
-Na mnie polują. Na ciebie nie… łatwiej będzie wam przemykać.- przypomniał cicho Bullit i pogłaskał ją po głowie.-Mnie też się to nie podoba. Ale ktoś musi szybko dotrzeć do Leeny i Isabell.
- To w takim razie żebym i ja z nią nie szedł. Jak zobaczą ją samą czy z Bixem i Rose to nie zwrócą uwagi, a jak trafią ze mną na kogoś kto mnie rozpozna, to tak jakby złapali ich z wami. - powiedział Fenn.
- Jakoś nie zauważyłem… twojego imienia na reklamie którą puścili goście z Unii.- wzruszył ramionami Dave.- Wątpię by ktoś zwrócił uwagę na ciebie… Nie przy tym całym bajzlu na ulicach. A wsparcie Bixowi się przyda.
- Nie wiedzą że jestem z wami. A jak trafię na kogoś z mojego dawnego oddziału? Wiedzą że mają mnie złapać, albo rozstrzelać. Przy desancie właśnie nas się wysyłało. Wiem, mała szansa, ale jednak szansa. Ale jak wolisz, Ty tu dowodzisz. - Suzh także wzruszył ramionami.
Bullit spojrzał na Fenna i westchnął cicho. Miał bowiem wrażenie, że eks żołnierz strasznie przecenia swoją “sławę” w Unii.
- Taaa… zaryzykuję. - stwierdził w końcu Bullit.-Na chyba każdego z nas jest wystawiony jakiś liścik. Ale ci tutaj nie przyszli łowić nagród, tylko zlikwidować konkretne cele. Jest coś takiego jak lista priorytetów.
- Spoko, ale jest też coś takiego jak pech, fortuna, przypadek czy jak kto zwał, a jak przy okazji da się wypełnić zadanie poboczne, to się z tego korzysta. Widział ktoś tego bota? - Fenn nie przejmował się zdaniem Doca na temat swojej osoby.
 

Ostatnio edytowane przez TomaszJ : 23-09-2017 o 14:15.
TomaszJ jest offline