23-09-2017, 20:00
|
#96 |
| Fortenhaf – dzień drugi, popołudnie, wszyscy
Erich von Kurst miał rację co do wybuchu zamieszek, wystarczył drobny incydent. W momencie gdy wspiął się na dach miejscowej piekarni mógł już obserwować ich pierwsze objawy. Z początku wydaje się, że strażnicy zapanują nad rozsierdzonym tłumem, szczególnie, że mieli wsparcie w postaci kapłana Morra, który rozdzielał awanturujących się ludzi. Ledwie kilka osób skończyło z poważniejszymi i drobniejszymi ranami. Ponadto Herbert Dröge (kapłan Ulryka) wyszedł do ludzi gotów udzielić im potępienia oraz srogo ukarać prowokatorów. Nim jednak przemówił, w tłumie ponownie się zakotłowało. Ktoś rzucił kamieniem, ten trafił Ralfa prosto w głowę, aż krew zalała mu oczy. Zamroczony mężczyzna zatoczył się, dobył kastetu i rzucił na strażnika będąc pewnym, że to on go zdzielił pałką. Nikt już nie słuchał przemówień ani tłumaczeń. Strach i złość wzięła górę nad osobami zebranymi na placu. Szturchnięty barkiem Oskar nagle zakasłał i odpluł krew, poczuł że chwieją mi się zęby. Erich dostrzegł również jak pielgrzymi wycofali się z placu, każdy szedł oddzielnie, kierując się do innych bocznych uliczek. Zaledwie chwilę później na placu doszło ponownie do walk. Tym razem strażnicy nie kontrolowali tłumu w najmniejszym stopniu. Spanikowani użyli siły, polała się krew, na bruk padli pierwsi zabici. Fortenhafczycy w panice rzucili się do ucieczki, garstka kupców i gości, którzy jeszcze nie wyjechali z osady udała się wprost w kierunku bramy. Plac powoli pustoszeje, został na nim tuzin strażników i grupka towarzyszy Ericha osłaniających nieprzytomnego krasnoluda. Na placu leży też kilkanaście ciał, niektórzy ludzie cicho postękują, inni leżą już tylko w kałużach krwi.
Otto próbował użyć mocy eteru, czary wymagają jednak skupienia i ostrożności. Rzucanie zaklęć to sztuka niewyobrażalnie skomplikowana, a magister był raz po raz szturchany. W efekcie wielu potrąceń nie zdołał zebrać wystarczającej mocy. Wiedźmy wzrok działa natomiast zawsze czasem ukazuje rzeczy ukryte, zsyła wizję lub doprowadza do obłędu i szaleństwa. Dlatego osoby obdarzone tą zdolnością nie opowiadają zwykłym ludziom co widzą, z pewnością skończyli by oskarżeni o konszachty z demonami…
Svein wycofał się z placu zawczasu, w wąskiej uliczce jego pies zawarczał, a tłusty szczur rzucił się do ucieczki. Obok szczurołapa przechodził pielgrzym. Ubrany był cały w czarne szaty które całkowicie zakrywało ciało i twarz.
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! |
| |