Ryfui, gotwa w końcu do dalszych działań, zostawiła swoją starą zbroję w worku na dachu kuźni, po czym nie bardzo wiedząc co dalej... poleciała do gołębnika. Wzniosła się na swych skrzydłach jak najwyżej się dało, mając zamiar wpaść przez okno na najwyższym piętrze budynku. A co tam, raz się żyje, a i w końcu wypadałoby sprwadzić efekty działania uzyskanej niedawno broni wręcz.
***
Przeleciała przez szybę szczupakiem, wykonała fikołek na podłodze, po czym trzymając w obu dłoniach topór "Wykrawiacza", rozejrzała się po pomieszczeniu.
-
Co jest frajerzy? - Wyszczerzyła kiełki.