Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-09-2017, 10:31   #48
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Rozstali się znów przy drzwiach swoich pokojów, jednak z tego co usłyszał Gaheris, Robert nie zamierzał czekać na trzeci dzwonek. Drzwi do balkonu 205 zamknęły się dosyć szybko, a chwilę potem usłyszał, jak oparło się o nie czyjeś ciało. Charlie zupełnie spokojnie otworzyła drzwi ich balkonu, wyraźnie się nad czymś zastanawiając.
- Kochanie moje? - spytał ją Gaheris po prostu chcąc odpowiedzieć na jej, zawarte jeszcze w myślach pytanie.

Charlie zamknęła za nimi drzwi.
- Też zauważyłeś, że Robert nagle się - zamyśliła się szukając właściwego słowa - zmienił? Cały czas zachowywał się jakby traktował Elisabeth po przyjacielsku, a chwilę potem… - Wyraźnie się zarumieniła i zerknęła na ścianę, oddzielającą ich od sąsiedniego balkonu. Gaheris był pewny, że nie mogła słyszeć odgłosów i wyczuć zapachów, które on odczuwał. Spojrzał na ukochaną Nadwrażliwością, starając się wyczuć jej aurę. Mieszające się barwy wskazywały na jej niepewność jednak bez trudu dojrzał też dominującą jej aurę ciemna czerwień. Hm …
- Kocham cię, wiesz - wyszeptał na uszko ukochanej obejmując ją oraz całując delikatnie. - Zauważyłem tam także, ale nie wiem … może akurat ta chwila wywołała jakieś ich specjalne wspomnienia? - domyślał się.
Charlie spojrzała na niego i momentalnie jej aura wyklarowała się wszystko zdominowało uczucie do niego i tylko pomalutku wyślizgiwało się w nie pożądanie.
- Też cię kocham. - Na chwilę zawahała się, skupiając wzrok na szpilce, którą przypięta była jego chusta. W końcu odezwała się speszonym głosem. - A ty nie masz ochoty na coś ciepłego?

W sali zabrzmiał drugi dzwonek i usłyszeli rumor siadających widzów.
- Bardzo - przyznał. - Mam ochotę na najsłodszy drink - szeptał - łączący twoją cudowną krew oraz najsmaczniejszy dodatek. Domyślasz się co … - wyszeptał prowadząc ją do fotela oraz pomagając się na nim usadowić odpowiednio. - Czy chcesz? - wyszeptał cichutko.

Charlie obserwowała go rozpalonym wzrokiem.
- Bardzo chcę. - Powiedziała w końcu, a jej aurę już w całości zdominowała głęboka czerwień. Czuł jak każdym swoim dotykiem wywołuje w niej podniecenie, ponownie rozpalając wychłodzone na balkonie ciało. Charlie siedziała już, kiedy pochylił się nad nią mocno całując. Jego usta łączyły się z jej wargami pieszczotliwie, lecz mocno, pragnąco, bardzo namiętnie.
- Kocham cię - wyszeptał ponownie zaczynając schodzić ku dołowi, przez jej brodę i szyję. Czuł płynącą krew, która niemal wywoływała zawrót głowy, lecz powstrzymał się pragnąc zaraz delektować się krwawym drinkiem wzbogaconym najwspanialszą przyprawą. Doszedł do miejsca, gdzie suknia okrywała ciała i oderwał usta od niej po to, ażeby przyklęknąć pomiędzy jej nogami. Uniósł dół sukni. Dziewczyna była usadowiona tak, że jej pośladki siedziały na krawędzi fotela. Idealnie właśnie do zajęcia się ustami jej słodką szpareczką, pięknym kobiecym kwiatem, który chciał oddawać siebie pragnąc jednocześnie pieszczot.
- Kocham ciebie - ponownie szepnął, zaś jego wargi i języczek rozpoczęły wędrówkę po nagim udzie kobiety ku jej wspaniałości.

Mniej więcej w momencie, gdy udało mu się zsunąć bieliznę ze swej kochanki, w sali rozbrzmiał trzeci dzwonek. Wokół przygasły światła,a wampir usłyszał za swoimi plecami szum kurtyny, a chwilę po nim początek pierwszego aktu. Charlie jęknęła cicho czując na sobie jego wargi, szybko jednak zasłoniła usta dłonią. Drugą ręką przytrzymywała fałdy sukni, by nie przeszkadzały wampirowi w jego poczynaniach. Tymczasem męskie usta zbliżały się do jej skarbu. Delikatnie podchodził całując jeszcze udo, muskając włoski oraz wreszcie pierwszy raz muskając delikatne płateczki językiem. Wspaniałe powonienie wampira czuło jeszce na nich pozostałości zapachu po poprzednich igraszkach. Pocałunek złożony na jej kwiecie jakby pieczętował posiadanie go. Całował mocniej, jednocześnie wkradając się końcówką języczka do wewnątrz różowego wąwoziku. Jeszcze później zaś skupił się na nim, pieszcząc ją słodkimi, lekko kłującymi, przyjemnie drażniącymi ruchami końcówki języka. Najpierw powoli, później szybciej,, by nagle porzucić tą pieszczotę oraz przerzucić się na zasysanie płateczków, szczególnie zaś łączącego je węzełka. Jeszcze zaś potem wracając do wnętrza szczelinki, skupiając się już na wybranych miejscach. Czuł, jak krew zaczyna mu nieco mocniej pulsować, zaś kły wysuwają się zahaczając leciutko wierzchem raz po raz o jej najdelikatniejsze miejsca. Charlie zaczęła lekko poruszać się na fotelu. Czuł jak powstrzymuje swoje nogi przed zaciśnięciem się, gdy z jej szparki wypływały kolejne porcje soków. Spod dłoni coraz częściej wydobywały się cichutkie jęki, które przy akompaniamencie muzyki, mogło wyłapać tylko wampirze ucho. Gdy poczuła jego kły na swoim ciele, niemal sama się na nie nie nabiła. Jednak musiała jeszcze chwileczkę wytrzymać. Zwiększał jej pragnienie, ażeby zaspokoić wedle najsłodszego możliwego sposobu. Czuł sam zresztą się podniecony. Jego męskość napierała na materiał spodni, pieszcząc ją więc nieprzerwanie, poluzował pasek dłonią oraz opuścił je, także bieliznę. Uwolnił swojego koguta, który zerwał się mocno i po prostu nie bolał tak napierając na materiał. Usta jego , szczególnie zaś język dobrały się do najwrażliwszego guziczka pieszcząc go coraz mocniej oraz raz po raz zahaczając kłem, tak leciuteńko, ale jednocześnie coraz mocniej, żeby mogła się ewentualnie wycofać. Aż wreszcie wbijając nagle kieł spijajacy jej drink SexiJuiceBlood. Charlie ugryzła swoją dłoń by nie krzyknąć z rozkoszy. Poczuł jak z jej kwiatu wypłynęła większa porcja soków, a mięśnie napięły się, rozpędzając pitą przez niego krew. Charlotta dochodziła wijąc się delikatnie na fotelu, swymi nogami mocno zapierając się o podłogę. Podniecało go to również wariacko, ale tym bardziej skupił się na niej. Pił maciupełnimi łyczkami, specjalnie przedłużając jej rozkosz, powiększając ją, jednocześnie pieszcząc, kłując końcóweczką języczka to wspaniałe miejsce.

Drink jej był wręcz oszałamiający. Czuł się niczym koneser, któremu ofiarowano najwspanialszy kielich wina, jaki kiedykolwiek uczyniono. Na momencik, dosłownie momencik przyssał się tak gwałtowniej, żeby poczuła impuls, jednak później znowu przedłużał leciutką, ale cudowną pieszczotą. Charlie wypuściła z ust swoją dłoń i przyglądała się wampirowi rozmarzonym wzrokiem, poddając się jego dotykowi. Widział jak jej ciało drży przy każdej pieszczocie. Mimo jej wszystkich wątpliwości i rumieńców, jej uśmiechnięte, rozchylone usta nie zdradzały teraz nic poza pożądaniem. On zaś wyjmując kieł powoli zalizał rankę ukłucia. Czuł się cudownie oszołomiony doznaniem, zarówno własnym, jak również, właściwie przede wszystkim, rozkoszą, którą sprawił swojej towarzyszce. Powoli zmniejszał intensywność pocałunków oraz liźnięć tak, żeby doszłą do siebie. Dopiero wtedy wydobył się spomiędzy jej rozchylonych ud.
- Kocham cię - wyszeptał ponownie.
- A ja ciebie. - Uśmiechnęła się. Widać było że się nad czymś zastanawia. W końcu odezwała się nieśmiało. - Wejdziesz we mnie?
- Pragnę cię
- wyszeptał podnosząc ją oraz ustawiając tyłem, bowiem w takiej pozycji, jak się znajdowali, byłoby to nadzwyczaj niewygodne. Jego męskość gwałtownie zareagowała na możliwość odwiedzenia jej kobiecego sezamu. Chwilkę później Charlie mogła wyczuć, jak jego delikatna końcówka przesuwa się wzdłuż jej szparki, jak pieści jej płatki, jak wreszcie gwałtownym ruchem wchodzi w nią do samego końca, żeby zatrzymać się dopiero przy najgłębszym zbliżeniu ciał. Chwilę zatrzymał się tak.
- Moja najcudniejsza - wyszeptał powoli zaczynając się poruszać.

Piękna Charlie jako, że opierała się dłońmi o balustradę, jęknęła cichutko. Potem z tego co zauważył wampir przygryzła wargę powstrzymując kolejne odgłosy rozkoszy. W tej pozycji oboje mogli oglądać to co dzieje się na scenie, będąc częściowo skrytymi za zasłonami. Jednak nawet nieśmiałej Charlie teraz nie przeszkadzało to, że ktoś mógłby ją dojrzeć, jej biodra wychodziły mu naprzeciw, pogłębiając ich połączenie. Kochał ją coraz gwałtowniej. Jego lędźwie przyśpieszyły ruchy sprawiając, iz teraz już było to po prostu coś zwierzęcego, pełnego namiętności iście dzikiej. Gryzł wargi, żeby nie jęczeć, kiedy tak czuł oraz patrzył z góry na pochyloną, oddającą mu się kobietę.
- Ach - cichutki szept, słyszany chyba tylko przez niego samego dobył się, kiedy jego męskość zesztywniała strzelając w nią mnóstwo czerwonych kropelek, które uderzyły swoją mocą jej najwrażliwsze ścianki.

Poczuł jak Charlie dochodzi, zaciskając się na nim. Z każdym kolejnym razem jej mięśnie zaczynały reagować na niego coraz bardziej i teraz zdawały się niemal zasysać go do wnętrza. Podczas gdy pochylona przed nim kobieta oddychała ciężko, nie mogąc wydobyć z siebie słowa. Jednak to było coś, co właśnie uwielbiał. Namiętność Charlotty odpowiadała mu, jej skromność, która przekształcała się w zmysłowość. Cudowne reakcje ciała, uczucie, wszystko to sprawiało, iż czuł coś, co niewiele wampirów ma szczęście przeżyć. Jego dłonie poruszały się delikatnie po jej plecach, jakby powoli tonując wrażenie rozkoszy w taki delikatny sposób. Jego męskość, coraz mniejsza, także wysunęła się z niej, lecz zamiast niej gwałtownie zawędrowały tam jego usta oraz język, pragnąc spić to, co wydostawało się z jej szparki. Oczywiście część pozostała na jego męskości. Pragnął, ażeby zajęła się tym Charlotta, ale najpierw on zajmował się nią. Kobieta jeszcze przez chwilę nie mogła nic zrobić, jednak po kolejnych kilku głębokich oddechach, poczuł znajome drżenie jej ciała. Zobaczył też jak jej kolana ugięły się delikatnie, zupełnie jakby od pieszczot zabrakło im sił do dłuższego utrzymywania wypiętej postawy. Mimo to Charlotta dzielnie oddawała mu się, drżąc na całym ciele. Pieścił ją, wylizywał spijając wszystko, czyszcząc, niczym kocurek futerko. Wreszcie delikatnie doprowadził do fotela pomagając usiąść. Usiadł sam także, ale nie podciągał spodni. Wręcz przeciwnie. Czekał chwilkę, aż całkiem dojdzie do siebie trzymając ją za smukłą dłoń.
- Zajmiesz się teraz mną? - wyszeptał, kiedy podniecenie dziewczyny już niemal całkiem przeszło.

Charlie odwróciła się w jego stronę. Jej wzrok nadal był rozpalony, mimo, że ciału udało się trochę uspokoić. Przytaknęła ruchem głowy.
- Zsuniesz się lekko? - Powiedziała cichutko, a za jej plecami rozpoczęła się jakaś aria. Usiadł więc tak, żeby mogła najłatwiej się nim zająć przesuwając się nieco na skraj fotela. Charlie przyklęknęła przed nim, unosząc delikatnie fałdy sukni, wyglądało to bardziej jakby wykonywała pokłon, a nie zabierała się do tego co planowała zrobić. Jej dłonie puściły tkaninę i sięgnęły do zmalałej męskości wampira, delikatnie ją chwytając i unosząc. Po chwili dołączyły do nich chętne, rozpalone usta, zlizując pozostałości wymieszanego z sokami vitae. Cichuteńko wymruczał zadowolony czując narastającą przyjemność oraz miłą twardość, która narastała unosząc jego penis. Dotyk Charlotty działał na niego niczym afrodyzjak. Opera była genialna, odtąd miała stanowić jego ulubioną rozrywkę, byle posiadała zamknięte loże. Gdy tylko “stanął” samodzielnie, Charlie zabrała się intensywniej za zabawę. Jej języczek wsunął się bez skrupułów pod skórkę, odsłaniając wrażliwy czub, by zacząć go delikatnie ssać. Raz na jakiś czas przerywała tą zabawę biorąc go całego i ssąc mocno, po czym wracała do delikatnych igraszek. Niesamowite powiedzieć można, zwyczajnie fantastyczne. Charlotta miała naturalny talent. Cudowny Toreador. Florence wyczuła to pewnie doświadczeniem, on zaś uczuciem, które ku niej się właśnie narodziło. Cichutko, żeby nie przeszkadzać innym, oddawał się jej zabiegom, zaciskając wargi, żeby nie mruczeć. Odruchowo tylko ruszał troszeczkę biodrami oraz czuł, że tryśnie, że jeszcze chwila takiej zabawy, wystrzeli wewnątrz jej ust, kiedy będzie najgłębiej. Pewnie chyba sama zresztą czuła, jak jego biodra drżą, zaś męskość drga mocno jakby jeszcze twardniejąc, zaś na dole, wzbiera się coś, co zaraz wyskoczy ku górze wystrzeliwując. Przełknął ślinę, kiedy nagle już napięcie powodujące rosnącą przyjemność wystrzeliło orgazmem oraz kropelkami krwi.

Piękna Charlie jak zwykle zaczęła go starannie spijać, wysysając wszystko co wyciekało z męskości wampira. Tuż przed nim rozległy się oklaski i na widowni znów pojawiło się światło. Mimo to zajmująca się nim kobieta nie przerywała zlizując wszystko co z niego wypłynęło. On zaś nie mógł jej przerwać, było mu stanowczo zbyt wspaniale. Opera pełna seksu, ssania oraz wzajemnego oblizywania swoich intymności wyjątkowo mu się spodobała. Niech żyje “Cyrulik sewilski” i signor Rossini.

Gdy Charlie była już zadowolona z czystości jego członka, wypuściła go z ust i przysiadła na swych nogach. Patrząc na niego roziskrzonym wzrokiem, zaczęła oblizywać ubrudzone od podtrzymywania męskości paluszki. W tej chwili namiętnego szaleństwa przypominała odrobinę rozpaloną Florence. Dlatego właśnie tym bardziej można było docenić arcypiękną Toreadorkę, iż wyczuła pokrewną duszę.
- Chyba musimy powoli wychodzić - wyszeptał do niej podciągając bieliznę oraz spodnie. Oblicze mężczyzny wyraźnie mówiło, iż panna Ashmore jest dla niego iście cudowna oraz wybrana.
Charlie roześmiała się cichutko.
- Tak, chyba powinniśmy. - Podniosła się poprawiając dyskretnie bieliznę pod suknią. - Zastanawiałam się czy nie zarezerwować tego balkony na ten sezon operowy i chyba to zrobię. Jest stąd dobry widok, czyż nie? - Uśmiechnęła się do niego zalotnie.
- Odczytujesz moje myśli, kochanie. Uwielbiam operę, wdzięczny jestem, że mnie tutaj zabrałeś. Kiedy dojedziemy do domu, będziemy musieli szczegółowo zastanowić się nad całym scenariuszem operowym. Kto wie, może nawet konieczne będzie powtórzenie go sobie dla utrwalenia - patrzył na nią namiętnie.
 
Kelly jest offline