Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-09-2017, 16:45   #329
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Do świtu pozostało jeszcze trochę czasu. Kompani zostawili za sobą pomarańczowe od ognistej łuny niebo. Balthazaar raz po raz zerkał na Venorę. Był świadom jaką walkę kobieta toczy z samą sobą, przez ostatecznie podjętą decyzję o odwrocie. Milczeli wszyscy. Venora była zwyczajnie zła, a mężczyźni zmęczeni.
W końcu górzysty teren zmienił się w wielkie wyżyny, porośnięte bujnie trawą. Niebo zaczynało szarzeć, a Venora mogła chyba uznać okolice za bezpieczne. Nekromanckie pomioty zostały daleko w tyle, a grupa uniknęła kolejnej potyczki, która bez zaklęć Dundeina mogła tym razem skończyć się fatalnie.
Horyzont na wschodzie był już błękitny, a słońce powoli zaczynało ospale wspinać się łukiem ku górze. Przyjemna, letnia aura umilała im drogę. Venora w końcu zarządziła postój, gdy nieopodal traktu dostrzegli starą, zrujnowaną chatę pasterską. Miejsce było idealne na odpoczynek, gdyż było stąd widać całą okolicę z każdej strony świata.

Kilka chwil później trójka towarzyszy dotarła do opuszczonej chatki i nie przejmując się brakiem w niej dachu i skrawka północnej ściany, rozłożyli swoje posłania by dokończyć odpoczynek. Dundein nawet nie zdjął pancerza, tylko usiadł obok kupy gruzu i sekundę później chrapał, a jego głowa kołysała się rytmicznie na boki bezwładnie.
-To była mądra decyzja- Balthazaar szepnął Venorze na ucho by nie zbudzić krasnoluda -Mądra i dojrzała- dodał.
Paladynka westchnęła ciężko, ale i cichutko, by nie obudzić kapłana. Pokiwała głową i spojrzała na smoczydło. Uśmiechnęła się smutno.
- Tak, wiem... Czułabym się znacznie gorzej, gdybym pozostała przy tamtej decyzji i wam się coś przez to stało - mruknęła i spuściła głowę, wbijając wzrok w naramiennik, który nagle wydał jej się bardzo interesujący. - Przepraszam za tamtą kłótnie. Nie powinnam była... Liczę, że druidom się uda powstrzymać martwych, a Dzik i jego ludzie ostrzegą resztę - dodała tłumacząc się chyba bardziej przed sobą niż przed jaszczurem.

-Skoro radzili sobie z najazdami orków od wielu dni, to i z bandą zombi sobie poradzą- uspokoił ją, kładąc się na ziemi, w miejscu gdzie słońce wpadało przez dziurę w dachu.
-Obudź nas najpóźniej w południe. Czeka nas jeszcze przeprawa przez las - oznajmił spokojnie jaszczur.
- Tak zrobię. Dobrze wypocznijcie - odparła Venora i spojrzała po swoich kompanach. Było jej w tej chwili naprawdę ciężko.
~ Czemu nawet podjęcie właściwej decyzji nie sprawia, że robi się lżej? ~ zapytała samą siebie.

W końcu wstała z podłogi, sprawdziła umocowanie buzdyganu i Pożogi u jej pasa i wyszła przez powaloną ścianę na “zewnątrz” by zająć się Młotem. Rumak jak zawsze cieszył się niczym szczeniak gdy poświęcała mu uwagę. Czarnowłosa ściągnęła z niego tobołki, a następnie oswobodziła z siodła i ogłowia. Wierzchowiec po odrobinie głaskania, oddalił się nieco od chatki by poskubać sobie trawy. Paladynka chwilę przyglądała się mu jak się pasie, by w końcu złapać za torby i wrócić z nimi do “wnętrza” domku. Tam ostrożnie położyła wszystko w rogu i sięgnęła po swoją torbę. Z niej wyciągnęła diadem i książkę. Rozejrzała się za najlepszym miejscem do pełnienia warty i tam też przeszła. Rozsiadła się i otworzyła książkę napisaną w niebiańskim. Nie skupiała się jednak za bardzo na treści bo musiała co jakiś czas wsłuchiwać się w odgłosy otoczenia, wyczuwać czy zło ich nie próbuje podejść czy zwyczajnie rozejrzeć się wkoło i zrobić obchód w koło chatki.

Trudna do pojęcia i jeszcze trudniejsza do zapamiętania treść rozdziałów księgi, przez które przebrnęła Venora opowiadała o kastach niebian. O ich patronacie nad poszczególnymi duszami oraz o wezwaniach na bitwy w świętej wojnie z czartami.
Pierwsze krople potu na jej skroni zapowiadały gorący dzień, wszak kierowali się na wschód a jak wiadomo lato było tam znacznie bardziej gorętsze niż na zachodzie.
Dundein obudził się pierwszy, niedługo przed południem. Zaspanym wzrokiem omiótł ruiny chatki jakby dopiero sobie przypomniał, że właśnie tu usnął. Balthazaar leżał skulony w pozycji embrionalnej, ogrzewany intensywnie przez słońce w zenicie.
-Dzień dobry…- syknął krasnolud rozprostowując ręce.

Panna Oakenfold zamknęła książkę i potarła zamknięte oczy palcami. Lektura mocno zmęczyła ją i nawet lekko skronie zaczęły ją boleć. Następnie podniosła wzrok na kapłana, lekko się do niego uśmiechając.
- Wypoczęty? - zapytała go ściszonym głosem by nie obudzić Balthazaara. - Wszystkie torby leżą tam - wskazała miejsce gdzie je zaniosła. - Na szczęście tu już było spokojnie - dodała zaraz.
-Fajnie sobie drzemkę uciąć za dnia, ale dawno tyle nie spałem przez dzień…- uśmiechnął się blado gładząc dłonią brodę -To co? Budzimy tę paskudę- spojrzał na smoczydło -Jemy coś i ruszamy dalej?- upewnił się.
Venora skinęła głową. Ona w ostatnim czasie bardzo dużo odpoczywała w związku ze swoim niefortunnym spotkaniem z wampirami.
- Taki jest plan - odpowiedziała i schowała książkę do torby. Wstała i podeszła do Balthazaara. Pochyliła się nad nim i lekko go szturchnęła w ramię.
- Czas się zbierać - powiedziała. - Zjedzcie, a ja już zacznę Młota szykować do drogi

~***~

Wzgórza ustąpiły ogromnym połaciom równin. Na północ od traktu rozciągała się ogromna puszcza, zupełnie jak ta po drugiej stronie Grzmiących Wierzchów. Na południu majaczyły najbardziej wysunięte na wschód fragmenty pasma górskiego.
-To miejsce to Semberholme. O tym lesie opowiada wiele legend i choć nie są tak tajemnicze i intrygujące jak legendy o Myth Drannor, to jest tu równie niebezpiecznie- Balthazaar nie odrywał wzroku od granicy lasu, która momentami zapuszczała się na południe od traktu, pochłaniając wydeptaną ścieżkę.
-Ponoć było to jedno z ulubionych miejsc Shaundakula i nie raz przybywał tutaj by odpocząć od natłoku swych boskich spraw- smoczydło spojrzało na Dundeina, który tylko kręcił głową
-No co?- spytał zdziwiony reakcją Balthazaara brodacz -Nie moja wina, że wolę wielkie hale, kopalnie i podziemne królestwa. Nie rusza mnie ten widok- podsumował patrząc obojętnie na las.

 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline