-No cóż - uśmiechnął się Sloan - przydałoby się żeby ktoś przejął to miasto mając jakieś poparcie mieszkańców. Nie chciałbym żebyśmy obalili to co obecnie tu jest a wracając zastali większy chaos niż zostawiliśmy w Iraku i Afganistanie...
Ruszyliście, Subaru sprawnie wybierało łąkę dopóki nie wróciliście do miasta, po drodze zapaliła się kontrolka rezerwy (bak nie był pełny rano a większą część dnia spędziliście na objeździe okolicy) ale paliwa powinno wystarczyć na powrót. Przejechaliście przez miasto i podjechaliście pod przychodnie.
Budynek przychodni wyglądał spokojnie jeśli nie liczyć cicho łopoczącej na wietrze plandeki którą zasłonięto rozbite okno.
Drzwi uchyliła wam gosposia doktora. Przez chwilę stała jak zaskoczona ale w końcu uśmiechneła się i otworzyła drzwi szeroko -dobry wieczór wejdźcie.
Za wami zawarczał zbliżający się samochód
__________________ A Goddamn Rat Pack! |