- No jak nie, jak tak Andżejku! Bo to ja też tam byłem, w tej ostatniej części tej pierwszej co to mówiłeś. Chciałem tam przykład dobry dać w pysk, ale o - tłumaczył się Ajej przed Złomokletą i Bimbromantą, zwłaszcza przed tym ostatnim, aby jego krótka rozgrywka w erpegie nie była uznana za bumelanctwo.
Niestety sytuacja była jasna i przejrzysta jak
piwo Servus - o multiuniwersach wiedział wiele z dzielnicowych opowieści lecz graniczyło z cudem, by cokolwiek opuszczającego jego usta miało sens.
- A bo to pierwszy raz? Chałupa co to światłami hipzotyneruje ludziów by im się we łbach kotłowało? Robecik Wstonszka mi mówił, że jego dziadek w takim był i chuj.
Po historii z ochroną kiosku z automatami przed atakiem z BeeMWicy Andrzej ciężko przełykał ślinę, gdy jakiś pomysł przychodził mu do głowy, by odszedł bo jeszcze komuś znowu przyjdzie do głowy go opierdolić, a niepotrzebne w trakcie akcji bywają spory wewnątrzoddziałowe.
Gulp!