Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-09-2017, 22:27   #98
Avitto
Dział Fantasy
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Svein rozejrzał się dokładnie po okolicy, sprawdzając, czy są sami. Dopiero po upewnieniu się, że nie są podsłuchiwani odezwał się.
- Bez jaj. Pielgrzym, cały w tych brunatnych szmatach, twarz zakryta. Szczur zwiewał z ulicy do nory, ale ten go zawołał. Znaczy zapiszczał chyba, głośno było. Myszor zatrzymał się… Spojrzał… A potem zmienił kierunek i pobiegł między domy - tłumaczył Svein z pauzami, żywo gestykulując.
Roel natomiast stał jak otępiały robiąc coraz większe oczy. Miał nadzieję, że rzeczywiście się przesłyszał lub Svein gadał od rzeczy ale jego opowieść była zbyt szczegółowa by być wydumaną na prędce straszną historyjką. I niby po co miałby ją zmyślać. Im bardziej to sobie uświadamiał tym większą odczuwał konsternację.
- Mówiłeś o tym komuś?
- Niby kiedy? Minąłem tego kiepa w alejce a potem Ciebie zobaczyłem i poszedłem po wózek.
- Racja, i może to dobrze. - Morryta zagłębił się w myślach - Komuś jednak trzeba będzie powiedzieć. Cholera wie co za plugawce pełzają po tej ziemi. - W tym momencie akolita jakby doznał olśnienia.
- Otto, znasz go - zwrócił się do szczurołapa podchodząc do niego bardzo blisko. - On będzie wiedział, co zrobić.
- Dobrze nam tu poszło - rzucił Svein biorąc się za zasypywanie dołów. - Ci tutaj to nikt ważny, ale choruje wielu. Erna może pomóc, ale… - Szczurołap spojrzał na kapłana poważnie. Nie chciał naruszyć delikatnej i świeżo zawiązanej między nimi nici porozumienia zbyt gwałtownym słowem.
- Kurwa, jednego trzeba w nocy zawieźć do lecznicy. Josef też nie zginął tak se o. Był zdrów nawet, gdy gorączka morzyła na śmierć wszystkie dzieciaki w okolicy - szeptał cicho robiąc krok w tył.
- Wiem, że nie zginął tak se. Nie jestem tak mądry jak Erna albo Otto ale nawet ja potrafiłem to stwierdzić. - Morryta mówił coraz twardszym tonem - To, że nie potrafiłem wyjaśnić powody jego odejścia w objęcia Morra wkurza mnie najbardziej - Roel spuścił z tonu nie chcąc by Svein poczuł się zaatakowany. To na siebie Frietz był zły.
- Ja sam nie dam jednak rady wyjaśnić tego, co tu się dzieje, a jestem niemal pewien, że plotki o naruszonych grobach są w jakiś sposób powiązane z tą całą zarazą i tym, co … - akolita wstrzymał wypowiedź nie mogąc znaleźć słów - z tym, co widziałeś. Erna niestety chyba mi nie ufa, nie mówiąc już o Ottcie, a jeśli ktoś ma coś wiedzieć o nadprzyrodzonych istotach to niestety właśnie on.
- Srety nie niestety - wyrzucił z siebie Svein, a zaraz po tym uderzył się w twarz przypomniawszy sobie do kogo się zwraca. - Przepraszam. Bardzo. Zaraza?
Mężczyzna zaprzestał pracy i podszedł pogłaskać psa. Poczęstował go także resztkami z porannego posiłku schowanymi na czarną godzinę. Uspokoił się po chwili.
- Znam dobrze kapłankę. Nie rób tylko afery, zabiorę jedno z ciał do niej pod osłoną nocy. Jak bogini da dowiemy się, co trawi ludzi. Powiedz Ottowi, żeby też przyszedł, ale żeby nikt go nie widział, nocą do kaplicy. Jeśli tych dwoje zawiedzie to nie wrócę już w miejskie mury.
Roel Frietz pokazał wydatne białe siekacze widząc zakłopotanego Sveina. Podszedł do niego i zdzielił go przez ramię.
- Spokojnie, nie jestem nikim przed którym powinieneś się korzyć, albo powstrzymywać język. - Przykucnął przy psie z zamiarem pogłaskania, ale cofnął rękę i wstał - Wiesz, jednak, że zabieranie zwłok z miejsca pochówku jest czymś, na co nie mogę pozwolić. Ty wiozący przez miasto zmarłego również mógłbyś zostać zatrzymany i miałbyś problemy z wyjaśnieniem powodu takiej przejażdżki. Ja obiecałem czuwać nad tymi duszami i muszę tu zostać. - Sługa Morra odwrócił się i opuścił głowę. - Jednak, gdyby to oni stawili się tutaj mógłbym poprosić opiekuna o pobłażliwość i udostępnić im zwłoki jeśli ich nie skalają.
- Każdy coś potrafi. Mnie nikt nie zatrzyma, nikt nie złapie. Weź tylko spójrz na tego tu - Svein wskazał na Ralfa leżącego w dole. - On jeszcze nie pochowan, co nie? Odpocznij spokojnie skoroś obiecał pilnować, a nim zapieje kur ten chuj będzie zasypany jak Morr przykazał.
- Szlag by to - Roel markotnie zaklął i znów podszedł bardzo blisko Sveina. Tym razem chwycił go za kubrak, by ten się nie odsunął - Zaufam ci, ale zaklinam cię. Jeśli z tym ciałem stanie się coś złego oboje narazimy się komuś, komu nie chcemy. On naprawdę jest bardziej realny niż ci się zdaje Sveinie szczurołapie. - Akolita puścił Sveina, odwrócił się i wskoczył do dołu. - Dalej, na trzy - Chwycił ciało Ralfa pod pachami i zaczął szeptać modlitwy, a w jego oczach widać było niepewność i strach.
- Ty… To dla ciebie naprawdę ważne - Svein stanął jak wryty. - Nie pomagaj mi, dobre? Pójdę, powiadomię kogo trzeba a jak wrócę pójdziesz w drugi kąt cmentarza w modlitwie - mówił szczurołap a ton głosu miał zmieniony, zaangażowany i pełen zrozumienia.
- Tylko ten. Daj mi srebrnika, bo kolacji z Korkiem nie mamy - dodał z szelmowskim uśmiechem.
Widać było jak na Roela spłynęła ulga a jego ramiona rozluźniły się.
- Dziękuję. - Opuścił delikatnie ciało i dotknął jego czoła. Wyskoczył z dołu, odwrócił się tyłem do Sveina i zaczął szperać w płaszczu. Kiedy się odwrócił trzymał w otwartej dłoni cztery srebrniki.
- Przynieś też coś dla mnie - dodał odwzajemniając uśmiech. - Zdążę na pewno zgłodnieć.

Z monetami w kieszeni Svein pognał do Fortenhaf, odstawił kołówkę, którą transportował zwłoki pod przytułek. Tam dyskretnie zaczepił Ernę i poinformował ją, że dziś w nocy dostarczy żywność, co stanowiło umówione hasło. Kapłanka zbladła nieznacznie i kiwnęła tylko głową.
Szczurołap opuścił ulicę doprzytułkową pchając przed sobą dużą taczkę. Swoje kroki skierował okrężną drogą do bramy, tak by minąć dom Josefa. Do napotkanego tam czarodzieja Otta zagadnął.
- Rozmawiałem z morrytą. W nocy, w lecznicy Erna będzie badać martwego chorego. Pomyślałem, że nie przepuścisz takiej okazji. Zadbaj, by nikt cię nie podpatrzył skradającego się przez miasto. Ten ulrykanin będzie pierwszy, żeby powiesić nas na suchej gałęzi.
 
Avitto jest offline