Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2017, 10:53   #90
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Pochylona wampirzyca czuła kolejne uderzenia przyjemności, które odchodząc od podbrzusza ogarniały jej ciało. Ciało markiza również, Agnese czuła doskonale, jak mocno drżał, a wraz z nim drżała jego męskość wewnątrz jej kobiecej głębiny, jak jęknął, kiedy zacisnęła się na nim, wyrzucając kolejną porcję nasienia w otchłań jej łona. Czuła cudownie, jak kleiste pociski uderzają w najdalsze części jej ścianki i jak dodatkowo pobudzają rozgrzane, wrażliwe miejsca.
- Jesteś niemożliwie wspaniała – wyjąkał w odpowiedzi Alessandro, który dochodził do siebie chyba nieco wolniej. Wyciągnął palec z jej pupy i obydwie dłoni oparł na cudownie krągłych biodrach kochanki. Jego jednak męskość, jeszcze dosyć twarda, ciągle jej nie opuściła jeszcze. - Kocham cię. Kocham się z tobą kochać.

Wspaniały stan zaspokojenia został zakłócony pukaniem. Agnese poprzez słodkie uniesienia poznała charakterystyczne stukanie Gilli.
- Signora – odezwała się ghulica przez drzwi – signor Leoncio, wysłannik księżnej przyniósł list i od razu opuścił pałac.
Agnese wyprostowała się nie wypuszczając z siebie Alesandra. Mężczyzna mógłby przysiąc, że w tym celu nawet zacisnęła na nim mięśnie. No tak, przy takiej strategii wampirzycy nie mógł nic uczynić, ani nawet właściwie, nie chciał. Chociaż trochę chyba dziwnie się czuł. dobrze, że to Gilla,a nie kogokolwiek inny.
-Wejdź Gillo. - Agnese była zaniepokojona. List… tak wcześnie?
Ghulica weszła i nie zachowała się jak rasowy polityk utrzymując marsową minę. Oczywiście natychmiast starannie zamknęła drzwi za sobą. Po czym podeszła bardzo blisko trzymając w dłoni faktycznie jakieś opieczętowane pismo.
- Signiora chciałaby, żeby jej podać - stała dosłownie tuż przy kochającej się parze - czy mam, ehm, otworzyć i przeczytać? - uśmiechnęła się ładnie. - Masz piękne piersi, signora uwielbiam obserwować, jak jesteś pochylona i się tak cudownie bujają - dodała jeszcze.

Agnese uśmiechnęła się. Oparła się o markiza i wzięła pismo.
- Cieszę się kochana. Jak się czujesz? - delikatnie poruszyła pupą jakby się rozsiadła na biodrach Alessandra i przełamała pieczęć. Oczywiście każdy jej ruch wywoływał nie tylko westchnienia mężczyzny, ale też drżenie tej części ciała, która spoczywała w niej i bezczelnie zaczynała ponownie rosnąć i twardnieć. Przeważnie było tak, że musiała być naprawdę naturalnie mała, ale tym razem, zapewne dzięki podanej wampirzej krwi stało się inaczej. Ciasne łono Agnese ponownie zaczęło się wypełniać wzrastającą twardością.

Wampirzyca jakoś wytrzymywała te nowe bodźce otwierając kopertę. List był krótki.

Cytat:
“Droga córuchno

sprawa Giovannich została rozwiązana. Podobnie jak każdego wampira, informuję, że od jutrzejszej nocy każdy Giovanni podlega na terenie Rzymu krwawym łowom przez najbliższe 10 lat, zaś wszyscy obecnie członkowie kantoru na 250 lat, przy czym w ich przypadku po owym czasie sprawa ma zostać poddana kolejnemu zastanowieniu. Odpowiednie pisma wraz ze szczegółowym wyjaśnieniem poszły do Wenecji. Oczekujemy więc odpowiednich przeprosin od signora Augustusa Giovanni. Co do twoich problemów, potwierdzam naszym książęcym słowem, że nie jesteśmy zainteresowani tą sprawą więcej. Pozwalamy jednak tobie użyć wszelkich metod do swojej obrony oraz zniszczenia twoich wrogów, bez względu na rasę i gatunek

twoja przyjaciółka
księżna Matalesta”
Agnese czytając uśmiechała się i delikatnie kręciła pupą, ciągle czując, jak to działa na markiza.
- No, no… - Oddała list Gilli i przeciągnęła się zakładając splecione ręce na szyję, stojącego za nią markiza, tak że jej ciało było wygięte teraz w łuk, oparty z jednej strony na wbitej w niej jego męskości a z drugiej strony na jego karku.
- Będę musiała odpisać księżnej. Choć najpierw dużo chętniej dobrałabym się do tamtej szopy.
- Ja także, signora, zaś czuję się już dobrze, szczególnie jak was widzę, zaś szlachetny pan to już chyba zupełnie rewelacyjnie - mruknęła. - Brawo, dostojny panie - uśmiechnęła się.
- Trzeba by tam jak najszybciej wyruszyć ale…. chciałabym tu najpierw coś skończyć. - Wampirzyca poruszyła pupą w przód i nabiła się na zupełnie już twardego markiza. - Co sądzisz, skarbie?
- Ach tak! - trzymający jej biodra markiz także pociągnął ją do siebie, kobieta zaś poczuła, jak męskość sunie w jej wnętrzu ocierając najmocniej przednią ściankę, a potem ponownie. - Zróbmy to - poczuła kolejne mocniejsze wejście, zaś z przodu stanęła Gilla i zbliżyła swoją twarz do jej ust. Ucałowała ją, jednocześnie obejmując swymi dłońmi falujące piersi Agnese.

Wampirzyca przełożyła swoje dłonie na Gillę, wypinając się lekko do markiza. Oddała pocałunek ghulicy, pozwalając mężczyźnie się w nią wbijać. Podniecenie narastało, ciało jej drżało rozwierane coraz mocniej potężnym orężem mężczyzny. To było super, być braną i jednocześnie całowana przez Gillę. Agnese poruszała się w rytm pchnięć markiza. Gilla całując chwyciła jej sutki trzymając i ściskając je, zaś Agnese czuła, jak były pociągane.
- Pragnę cię, kocham cię, uwielbiam cię, moja słodka pani. Ruszajmyyyy tam, ale jeszcze zaaaraz - jęknął.
Wampirzyca przytuliła się do Gilli, wiedząc, że właśnie brudzi jej strój swoim zakrwawionym ciałem. Opierając się na wojowniczce zaczęła sama nabijać się na markiza. Coraz mocniej, coraz szybciej. Czując jak jej własne ciało nie jest w stanie utrzymać jakiegokolwiek rytmu. Zsunęła jedną dłon i wsunęła ją pod suknię Gilli, łapiąc ją za pośladek. Ooo, ona również pod suknię nie wdziała pantalonów. Była naga i gorąca.
- Tak cudownie… - Wymruczała wtulając się w szyję ghulicy, która mimo starań poruszała się od siły uderzeń markiza. Jednak stanowczo jej to nie przeszkadzało.
- Ależ pani, to bardzo miłe - wymruczała Gilla. - A pan markiz bardzo zadzierzysty - pozwoliła sobie zamiast ściskania uszczypnąć mocniej sutki swojej pani. Z ust Agnese wyrwał się jęk. - Takie twarde, szkoda że nie mamy teraz możliwości czegoś więcej, jeśli chcemy spróbować tego drugiego, mrrrrrr, wskazanego miejsca.

Trwało coraz dłużej i coraz przyjemniej. Wspaniale, słodko, seksownie, kiedy Agnese czuła się przeszywana tak głęboko, aż nagle nadszedł wybuch. Wampirzyca miała wrażenie, że Alessandro prawie unosi ją, na swej męskości. Jej ciało było mocno na nim zaciśnięte, drżące, rozpalone. Chłonące gorąc jego wypiętej męskości. Gdy uczuła to… to jak znów dochodzi głęboko w niej, krzyknęła z rozkoszy wprost w pierś swej ghulicy.. Strzał, tym razem jeden, ale bardzo mocny, uderzający jej wnętrze oraz rozlewający się i to gwałtownie napęcznienie męskości, która szaleńczo podgrzała jej delikatne ciało. Chciała móc opaść, leżeć bezradnie na łóżku i przeżywać ten rozsadzający jej ciało orgazm, ale markiz mocno trzymał jej biodro, równie mocno, co Gillą jej już niemal bolące od napięcia sutki.
- Ach Agneee … - jęknął mężczyzna i przez chwilę pomimo, że nie miał kolejnego wytrysku ruszał gwałtownie, wbijał się w nią wcale nie słabiej niż wcześniej.
- Ach signora - westchnęła usatysfakcjonowana Gilla, której także trzymanie pupy przez Agnese sprawiało przyjemność.

Z ust wampirzycy wyrywały się kolejne jęki, gdy Alessandro poruszał się w niej. Oparła się swym ciężarem na rękach Gilli, która teraz podtrzymywała ją, obejmując.
- Moi najcudowniejsi… najwspanialsi - Agnese mruczała z przyjemności, wprost w ucho ghulicy, przesuwając po nim swoimi wargami. - … najpiękniejsi.

Gdy poczuła, że markiz się uspokaja, wyprostowała się jeszcze raz całując Gillę.
- Wymyjemy się i zaraz po ciebie poślę…- zerknęła na jej kostium, naznaczony krwawymi smugami. - Pewnie będziesz chciała się przebrać.
- Tak, ale jeśli tam faktycznie jest nephandi, czy nie warto byłoby wziąć Kowalskiego? Choć jeśli szedłby Kowalski musiałby chyba zostać Alessio, zeby pałac także był broniony - spytała signorę ghulica. - Oraz ile osób wezwać do przygotowania?
- Niech Borso naśle na nich tych swoich rabusiów. - Wampirzyca uśmiechnęła się. Chwyciła dłoń markiza spoczywającą na swoim biodrze i ułożyła ją na jednej z piersi, ciesząc się dotykiem narzeczonego. - A co do Alessio i Kowalskiego, to ich decyzja. Uważam, że faerie powinien odpocząć, ale jeśli będzie się upierał nie mogę go do niczego zmuszać.
- Co do rabusiów, to trochę trudno, bowiem zebranie ich jednak zawsze trwa. To nie karny oddział - wyjaśniała Gilla, podczas kiedy markiz dobierał się do cycuszka Agnese.
- Signora lubi, jak podszczypujesz jej sutki - uprzejmie poradziła Gilla Colonnie, który natychmiast skorzystał z jej rady. Wampirzyca jęknęła, czując kolejne uszczypnięcie. Spojrzała na Gillę, rozmarzonym spojrzeniem. - Zaś co do Alessio, chyba chętnie odpocznie, kiedy przeszłam obok pewnego magazynku, słyszałam jego miłe słowa oraz potem jęki jakiejś dziewczyny.
- Niech.. ah… skarbie, bardzo to lubię ale… ja będę musiała tam wyruszyć. - Przytrzymała dłoń markiza na swojej piersi. - Niech pośle tam nawet jedną czy dwie bandy, chodzi o odciągnięcie uwagi od naszych ludzi.
- Dobrze, signora. Tak się stanie. Borso właśnie przyszedł po tej całej sytuacji, natychmiast go zawiadomię, żeby ruszył ponownie.

Agnese poczuła, jak męskość markiza powoli wysuwa się z niej pozostawiając pustkę w jej łonie. Jeszcze moment tylko napęczniałe płateczki ślizgały po twardej męskości, ale wreszcie one także wypuściły część męskiego ciała. Zadrżała i już poczuła, że zaczyna tęsknić za tym jak ją wypełnia, po jej udach spłynęły gęste krople.
- Ja też idę - powiedział markiz uwalniając jej biust ze swojej dłoni, ale po prostu obejmując krótkim, ale mocnym uściskiem. - Może nie byłem najwaleczniejszym wojakiem, ale nie będę się uchylał, gdy moja ukochana rusza - oznajmił, podczas kiedy ghulica wyszła wykonać polecenia.
Agnese obróciła się do niego przodem i pocałowała go namiętnie.
- To skończmy się myć i przygotujmy się na kolejną walkę tej nocy. - Jeszcze raz otarła się o niego swoim nagim ciałem, znacząc jego do tej pory czystą smugę krwawymi smugami i pociągnęła w stronę kolejnej balii, w której nadal była czysta woda.

Faktycznie wiadomo, musieli się skoncentrować na myciu, ponieważ inaczej pewnie ponownie trafiliby na łóżko. Jednak wiedząc, iż ta okazja jest wyjątkowa, sprężyli się szybko myjąc i ruszając.
- Wezmę kolejny kirys - uznał markiz - chyba że masz inny pomysł, jednak pomógł podczas walki.
- Bylebyś czuł się bezpiecznie, kochanie. - Wampirzyca uśmiechnęła się do mężczyzny. Agnese jeszcze zupełnie naga, obserwowała markiza jak narzuca na siebie ubrania. - Ja pewnie wcisnę się w coś obcisłego i lżejszego.

Gdy wyszedł sama wybrała w garderobie, kolejne skórzane spodnie. Nie spodziewała się tego, ale będzie musiała poprosić Gillę o uzupełnienie także tej części strojów. Ciągłe walki skutecznie pozbawiały ją odzienia. Po dłuższej chwili wcisnęła się w lekką koszulę, teraz jednak nie powstrzymywała się przed założeniem kamizeli, która poprzednio mogłaby jej utrudniać pływanie.


Nie krygując się, wydobyła też swój półtorak z jednego z kufrów. Stary miecz był prezentem od jej ojca i wampirzyca wiedziała tyle, jeśli jakieś ostrze miało się skruszyć w walce, to nie było jedno z nich.


- Rewelacja - nie wiadomo, czy markiz patrzył na półtoraręczne ostrze, czy raczej wspaniały strój, kiedy przyszedł sam ubrany. Musiał bowiem wyjść do własnej garderoby, ale chyba takie rzeczy, jak kirys miał przygotowany oraz jednoręczną broń przy pasie. - Widziałem, że stoi Gilla z Kowalskim oraz kilku gotowych ludzi.
- Cudownie. - Agnese narzuciła jeszcze płaszcz i podeszła do mężczyzny. Ucałowała go stając na palcach i delikatnie poklepała kiris. - Chodźmy wobec tego, czas na trochę zabawy.
Skinął.
- Jeśli dobrze zrozumiałem, mamy szansę go zaskoczyć oraz przejąć to, co przygotował na licytację. Wtedy osłabiamy możliwości twojej przeciwniczki, bowiem nie będzie miała za co werbować wrogów.
- Yhym…
- Wampirzyca poprawiła upięcie broni i chwyciła Alessandro pod ramię. - Teraz my będziemy rabusiami.

Przy bramie wyjściowej ponownie była grupa, ale co ciekawe, oprócz Gilli i Kowalskiego stał także Alessio.
- Muszę was prowadzić - mruknął faerie niepocieszony, że zapewne przerwano mu ostry seks.
- Przykro mi staruszku, że oderwaliśmy cię od twego ukochanego zajęcia. - Po wampirzycy było widać, że jest w dobrym nastroju. Wcześniejsza bitka, ale też wyjaśnienie sobie kilku rzeczy z markizem… choć może bardziej seks z markizem, stanowczo poprawiły jej humor.
- Cóż, tak bywa.
- Ja zaś muszę jednak pozostać - stwierdził Kowalski - zajmuje się rannymi, zaś kilku zostało mocniej dziabniętych. Jeśli mają być szybko gotowi, wolę ciągle czuwać nad nimi.
- Rozumiem. Cóż, Alessio będzie musiał poczekać z igraszkami do świtu. - Uśmiechnęła się do Kowalskiego.

Puszczając dłoń markiza, obejrzała się na zgromadzonych na dziedzińcu.
- Zbiórka! Zaraz wymarsz. - Głos wampirzycy poniósł się po dziedzińcu. Chwilę później mury palazzo opuściła kolejna grupa zbrojnych. Agnese nasunęła na głowę kaptur zasłaniając swoją twarz, może jednak lepiej by cały Rzym nie wiedział, że jaśnie pani signora wojuje osobiście.
 
Aiko jest offline