Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2017, 12:16   #190
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Czas zniknął. Świat przestał istnieć prawie całkowicie, zawężony do wąskiego okna pustego niegdyś notatnika oprawionego w miękką skórę. Jeśli dokładniej by się zastanowić, to on również nie istniał. Świat zewnętrzny całkowicie stracił znaczenie w obliczu tego, co działo się wewnątrz. A działo się wiele.

Tryby mechanizmów obracały się z zawrotną wręcz prędkością, toporne puzzle przesuwały się ze zgrzytem po chropowatej podłodze jeden za drugim, a jednak z zadziwiającą płynnością. Wszystko było takim, jakim powinno być. Tworzyły całe sekwencje, nabierały subtelniejszych kształtów i lekkości ciosane dłutem myśli. I sunęły coraz szybciej. Pojawiały się coraz szybciej. Pojedynczo i całymi grupami do momentu, w którym ujawniła się podświadoma prawidłowość, wzór. Spływały całymi kaskadami. Widział już pożądane kształty. Do nich dążył, choć początkowo nie był tego świadomy. Tak powinno być. Właśnie taka forma była najlepsza.

Zamknięte na zasuwę drzwi kajuty nie wpuszczały nikogo. Jacob Cooper pierwszy raz od dawna chciał być prawdziwie sam, by móc skupić się na obranym projekcie. Musiał on zostać stworzony właśnie teraz, w tej chwili. Nie później.

Notatnik zapełniał się drobnym maczkiem liter z prędkością, przyprawiającą piszącego o ból dłoni, lecz umysł jakby tego nie rejestrował całkowicie zapadnięty w siebie, gdzie kształtował bloki wiedzy i przemieniał w zwiewne kształty słów sekwencją spływających przez dłoń na papier.

Wiedza mogła budować i burzyć, tworzyć i niszczyć, chronić i zabijać. Właściwie robiła to za każdym razem. Była obosiecznym mieczem, którym trzeba było potrafić się posługiwać.

Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Cooper obejrzał się tak gwałtownie, że zatrzeszczało mu w szyi. Zamrugał i pospiesznie schował notatki do szuflady. Chwilę później był już przy drzwiach niewielkiego pomieszczenia. Usuwana zasuwa zazgrzytała cicho, zaś drzwi stanęły otworem. Po drugiej stronie stał Zhou wraz ze swoją świtą. Historyk skłonił się uprzejmie i zaprosił ich do środka.

Wieści nie były jednak pomyślne. Wciąż nie udało się nawiązać połączenia z Cesarzową, co wymagało zredefiniowania obranego przez Jacoba planu. Nie zredefiniowania, skorygowania. Kilkusekundowe połączenia były zbyt krótkie na rozmowę, ale wystarczająco długie dla krótkiego komunikatu.
Skinął głową wyspiarzowi.

- Następnym razem, jak połączycie się na te kilka sekund, proszę powiedzieć, że chodzi o bezpieczeństwo Xanou. Nie skłamie pan, gwarantuję. Połączenie potrzebne jest jak najszybciej.

Xanouańczycy zniknęli równie szybko, jak się pojawili. Zasuwa wskoczyła na swoje miejsce, a Jacob sięgnął po notatki. I zamarł. W oddali słyszał kanonadę zbliżającej się bitwy morskiej. Przysunął się do bulaju, skąd obserwował odległe statki. Cierpliwość została wynagrodzona. Choć nie potrafił zidentyfikować konkretnej przynależności, zobaczył wszystko, co chciał.

Brak pirackich szkunerów. Były natomiast statki handlowe i okręty szlacheckie. Shagreen atakował Barnesów, co nieszczególnie obchodziło Jacoba. Mijali jeszcze kilka bitew i każda była podobna odnośnie zaobserwowanych wcześniej cech.

Zdawało się, że Richard nie zauważył niepokojącej przesłanki wynikającej z informacji przekazanej przez doktora. Nikt nie wie, gdzie znajdują się obecnie piraci. Wszyscy lub prawie wszyscy. Zniknęli. Najbardziej niejednorodna grupa potrafiąca walczyć z innymi równie dobrze jak z samymi sobą znika bez śladu. Jednocześnie. Cooper obserwował wszelkie znaczące w konflikcie siły, a jedna właśnie zniknęła.

Zakończył pisanie i obwiązał notes sznurkiem. Następnie opakował go w papier, ponownie owinął sznurkiem, po czym zalakował. Pakunek schował za pas, pod ubranie i wyszedł. Musiał porozmawiać z Richardem w trymie natychmiastowym. Należało dowiedzieć się czegoś o piratach nawet jeszcze szybciej.

- Zniknięcie wszystkich piratów jednocześnie jest bardzo niespodziewane. Musimy jak najszybciej dowiedzieć się co z nimi. Niegdyś miałeś kontakty z korsarzami, więc może masz kogoś, kto mógłby wybadać sytuację. Przyda się każda informacja.

Jak się okazało, szlachcic rzeczywiście dość szybko potwierdził, iż rzeczywiście dysponuje taką znajomością.

- Niech Zhou pójdzie coś zjeść. Przejmiemy radiostację na kilka chwil i wpuścimy go znowu. Chodźmy.




Zapukał cicho. Wszedł kiedy usłyszał zaproszenie, zaś w środku uśmiechnął się szelmowsko do znajdującej się tam dziewczyny.

- Sytuacja robi się coraz bardziej napięta. Będziemy tańczyć na nosach dwóm bestiom, dlatego chciałbym ci coś przekazać - wyciągnął pakunek i wręczył Eloizie.

- Nie otwieraj tego. W środku jest notatnik, w którym zapisałem ważne informacje, ale nie czytaj ich. Nie mów też nikomu, że to posiadasz, bo w ten sposób narazisz siebie i bliskich. Nie jest wielki, więc trzymaj go przy sobie w bezpiecznym miejscu. Ta wiedza jest naszą polisą ubezpieczeniową. Wielu ludzi zrobi niemal wszystko, żeby nie wyszła na światło dzienne i zamierzam to wykorzystać, jeśli będzie trzeba. Pamiętaj, nie otwieraj, nie czytaj. A tak w ogóle to wcale niczego nie masz. Czego mógłbym chcieć przybywając do pokoju ślicznej szlachcianki? To bardzo wiarygodna wymówka, więc jeśli pozwolisz, zostanę na chwilę, by ją uwiarygodnić - rozciągnął usta w jawnie fałszywie niewinnym uśmiechu i mrugnął do kobiety.




Kiedy Denis zszedł pod wodę wszyscy oczekiwali na to, co się wydarzy. Jacob usiadł nieco z tyłu z zamkniętymi oczami i delikatnym uśmieszkiem błąkającym się na ustach.
- Mów do nas cały czas. Musimy widzieć i słyszeć to, co ty. Potrafisz być bardzo plastyczny - zakończył Jacob z żartobliwą uszczypliwością.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline