Walka była krótka, ale zażarta i (ku zadowoleniu niektórych) zakończyła się zwycięstwem 'tych dobrych'.
Tych, których nie cieszył taki a nie inny koniec starcia, było znacznie mniej.
- Kładź się na ziemię, twarzą w dół, i ani się waż ruszyć! - Maelar rzucił w stronę ostatniego z demonów. - Za chwilę porozmawiamy, a do tego czasu jedyne, co wolno ci robić, to oddychać!
Co prawda nie był pewien, czy okazanie litości będzie dobrym wyjściem, ale miał do demona kilka pytań i żywy demon zdecydowanie bardziej był przydatny, niż martwy. A co będzie później? Tę decyzję postanowił odłożyć na później.
- Nat, możesz przez chwilę popilnować, by nikt nie wyszedł drugim wyjściem? - zwrócił się do drwala. - My w tym czasie zajmiemy się naszym gościem i naszymi ranami - dodał, kątem oka spoglądając na kapłankę. - Dasz sobie radę sama, czy ci pomóc tą raną? - spytał.
Jak by nie było, to Fira najlepiej się znała na ranach, a raczej na usuwaniu ich i ich skutków.
Otarł dłonią strużkę spływającej mu po policzku krwi.
- Potem zobaczymy, czy będziemy musieli zostać tu dłużej - dokończył.
Dopiero gdy wszyscy będą w miarę zdrowi, będą mogli ruszyć dalej. I chodziło tu nie tylko o tempo poruszania się, ale i o szanse przeżycia kolejnego starcia.
Nie wypuszczając z dłoni łuku ruszył w stronę Silli. Nie zamierzał stawać między lwicą a jej łupem, ale miał nadzieję, że zwierzęce zmysły przydadzą się do rozwiązania kolejnego problemu.
- Czy jesteś w stanie odszukać naszą zbiegłą demoniczkę? - spytał cicho.