Cytat:
Napisał Anonim  Dodałem w pierwszym komentarzu moim w tym temacie jako odnośnik. Ale nikt nie zareagował.  |
Bo widzisz, Pipboy niby tutaj tego, ten, mówi, żebyśmy nie heheszkowali, nie offtopowali... a sam najbardziej napruty z całej bandy. Bo cudzych postów nie widzi. A jak widzi, to nie czyta. A jak czyta, to nie pamięta o tym, by się do nich odnieść.
On-topic:
Niewiele do tej ściany tekstu można dodać. W ogóle to musiałem się napić by przez nią przebrnąć. I chyba się upiłem na smutno, bo mi ten tekst jakoś nie do końca leży - tym bardziej, że przez te ostatnie 15 lat to raczej mistrzowałem, niż grałem.
Generalnie czuję wewnętrzny sprzeciw wobec całego wydźwięku tego posta. Coś mi w nim nie gra. Brakuje mu równowagi. Swobodnego przepływu yin-yang. I chyba wiem, co mi w nim tak cuchnie.
Pipboy i współautorzy: mam takie wrażenie, że przełożyliście ciężar jakości sesji na Mistrza Gry, zamiast zachować równowagę, balans. I ja tam widzę tęgie rozważania, prawidła, dekalogi, które mają owszem sens - ale tylko, jeśli zdasz sobie sprawę jako MG z jednej rzeczy:
Jako MG też jesteś graczem. Nie jesteś krześcijańskim świętym, co to się martyruje, poświęca, umartwia dla prawilnej, przepotężnej i władczej gawiedzi graczy forumowych. Wszyscy siedzicie przy tym samym stole (lub przy tej samej sesji PBF). Jako MG masz prawo żądać szacunku, miru i wysokiej jakości gry na swych sesjach. Masz prawo się bawić równie dobrze, co reszta ekipy. Nikt Ci nie płaci za to, że dostarczasz komuś rozrywkę - więc cały ten knif erpegowy polega na *dżentelmeńskiej umowie* pomiędzy wszystkimi uczestnikami gry.
Nie zrozumcie mnie źle. Pipboy i Przyjaciele (TM) odwalili kawał dobrej roboty przy tej kompilacji porad i zasad. Ale jeśli miałbym się do nich stosować jak do Biblii... to byłbym ateistą. Bo jak Bóg Kubie, tak Kuba Bogu.
P.S.
Czy na sali jest ktoś kto się czuje mędrcem wśród graczy? Przydałaby nam się taka ściana tekstu z drugiej strony nieistniejącej barykady.