Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2017, 21:41   #158
Micas
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Arrow

Identify your target. Concentrate your fire on it to the exclusion of all else. When it is destroyed choose another target. That is the way to secure victory!
- Tactica Imperialis

Drużyna poszukiwawcza Istvanian była całkowicie nieprzygotowana na taki rozwój wydarzeń. Udało jej się unicestwić Mantę 4 i jej ekipę, lecz wcale nie mogła się równać z doświadczoną Kadrą Inkwizycyjną. Wrodzy siepacze, w zmodyfikowanych, acz nieopancerzonych skafandrach próżniowych z jednostkami wirnikowymi byli zbyt niemrawi i zbyt słabo uzbrojeni aby sprzeciwić się napadowi prawowiernych. Wszyscy polegli. Ich towarzysze z promów próbowali użyć swych ciężkich stubberów, jednak brak im było zaawansowanych systemów namierzania, aby nadążyć za mknącymi w przestworzach celami... a sami byli równie niezgrabni, co "piechota". Turbodieslowi udało się zgubić rakiety H-K w odmętach Kantana i samemu wystrzelić swoje, niszcząc wrażą lichtugę typu Arvus. Cotantowi udało się wedrzeć do środka tuga i opanować sterówkę. Durran narobił strat w szeregach wroga multilaserem i przejął Hyadesa za pomocą swojego osobistego promu typu booster. Mordaxowi i reszcie ekipy udało się wysprzątać pozostałych frajerów i zneutralizować wieżyczkę z podwójnym cekaemem na szczycie holownika.

Kiedy reszta ekipy kasowała ostatnich, przerażonych istvaniańskich poszukiwaczy, pozbawionych nadziei i obydwu promów, próbujących się niemrawo i w panice odgryzać laspistoletami i paroma kulomiotami, Morgenstern miał okazję bliżej przyjrzeć się Hyadesowi. Nie mógł się oprzeć. To był cud techniki z czasów Ery Technologii. Symbol dominacji Ludzkości nawet nad tak trudnymi fenomenami, jak Gwiazda Tyrana. Ileż to wiedzy można było posiąść ze studiów nad nim! Od tworzenia tych i podobnych narzędzi, poprzez wiedzę jak je zwalczać, zrozumienie samego straszliwego fenomenu do którego się odnosił, po wszelakie inspiracje techniczno-technologiczne w niezliczonej ilości aplikacji i dziedzin życia ludzkiego.

Ale coś było nie tak.

Durran nie mógł się oprzeć wiercącemu, przerażającemu wrażeniu, że coś było... źle. Bardzo źle. Hyades, ten Hyades, był tu i teraz *śmiertelnym* zagrożeniem. Nie wyglądał normalnie. Nie wydawał się być normalny (jeśli w ogóle Hyadesy można było tak nazywać). Być może był uruchomiony? Nie, to niemożliwe. Nawet reszta nie-psykerów czułaby pływ energii Osnowy. Mogło być tylko jedno wytłumaczenie. To nie był Hyades. Albo był, ale... uszkodzony. Albo *inny*. Ten Hyades niósł ze sobą śmierć.

To było całkowicie nielogiczne, ale... prawdziwe. Durran wiedział to. Czuł. Jego świeżo rozbudzone oko umysłu szalało. Ostrzegało. Błagało, by się od tego odwrócił. Jego obwody logiczne się, o dziwo, zgadzały. Ten Hyades wymagał dłuższej analizy, obserwacji, z pewnej odległości. Wyliczeń. Kontemplacji. Wyników. Ostrożnie usunął platformę z Mechanizmem z pokładu boostera i odleciał kawałek dalej, starając się poskładać szalejące myśli do kupy.

W tym czasie reszta ekipy mogła się już zebrać. Dołączyła do nich Valkyrie. Mieli też na podorędziu zdobyczny, acz uszkodzony holownik.

A w eterze słychać było głosy. Głosy z Pax Behemoth. Przybywali na pomoc.

Kilometry dalej, naprzód, widzieli jak chmury leniwie rozstępują się, opływając wynurzający się z nich potężny, ponad kilometrowej długości, ostry kształt kupieckiego rajdera klasy Havoc, pod kapitanatem Rogue Tradera Kobala Aizdara. A zaraz potem zdziwione komentarze na voxie. Krzyki.

Ze dwadzieścia kilometrów dalej - acz w tej perspektywie i odległości wydawałoby się, że ledwo setki metrów - wyłaniał się drugi, bardziej opływowy, matowoczarny kształt. Gwiezdny jacht klasy Noblesse, dostosowany do działań szpiegowskich.

Przez moment nic się nie działo. Nawet planeta przestała szumieć i ryczeć w oczekiwaniu na tą... ostateczną rozprawę. I wtedy, zaczęło się.

Sieć działek laserowych i innych energetycznych istvaniańskiego jachtu zamigała, zasyczała, zawizgała, znacząc kantańskie powietrze czerwonym światłem śmierci. Zawtórowały im zestawienia działek szturmowych i palety rakiet kierowanych z sieci obronnej Havoca.

Część istvowych laserów sięgnęła Kadry Sejana. Chybiła Valkyrie, ale za to trafiła w holownik, nie bacząc na to, że był "ich". Cotant ledwo się ze środka uratował, kiedy prom rozerwał się na eksplodujące kawałki, z dwójką wrzeszczących, rannych jeńców w środku. Turbodiesel natychmiast runął maszyną w dół, aby odciągnąć wrażą sieć p.lot. od reszty ekipy. Booster Durrana natomiast oberwał. Mocno. Ale nie rozpadł się, nie eksplodował. Mimo to, ledwo zipiał i stanął w płomieniach - i to pomimo szalejących kantańskich wiatrów.

Ładownie obydwu statków otworzyły się, wypluwając z siebie ociężałe, dobrze opancerzone i uzbrojone, kanciaste sylwetki promów wielozadaniowych typu Guncutter. Te istvaniańskie natychmiast pomknęły w stronę Mechanizmu Hyades. Te aizdarowe miały zamiar je przechwycić i związać walką typu dogfight. Ale to nie było wszystko.

Z ładowni wychyliła także cała chmara czegoś małego, jakby rój much. Magnokulary pokazały jednak prawdę. To byli Istvaniańscy Gwardziści. W średnio-opancerzonych skafandrach, ze zmodyfikowanymi grawochronami, wyposażeni w las-karabiny. Były ich setki. Parę minut potem Pax Behemoth wypluł podobną chmarę, jednak zdecydowanie nie tak unitarną, jak u Istvanian. Armsmeni, załoganci z pionu prac w Zero-G, tych paru najmitów i żołnierzy Rodu Aizdar, w skafandrach wirnikowych, z grawochronami lub plecakami skokowymi, z różnym uzbrojeniem. Było ich mniej. Polecieli Istvanianom na spotkanie.

A na koniec w totalnie ogłuszający i zagłuszający (w tym elektronikę i vox) sposób przemówiła makrobroń. Baterie makrolaserów typu Sunsear z emiterów na dziobach obydwu okrętów próżniowych. Osiem krwiście czerwonych, rubinowych smug oświetliło nawzajem obydwa statki. Ułamki sekund później widać było potężne wyładowania i objawienia dotychczas niewidocznych tarcz próżniowych. Chmury iskier na dziesiątki metrów od "spawania" po pancerzach. Pióropusze ognia. Girlandy odlatujących szczątków, poprzedzane "mikro" eksplozjami. Do tego dołączyły trzy potężne armaty na szczycie Havoca, posławszy w stronę Noblesse'a trzy makropociski o sile kilotony trotylu każdy. Pierdolnięcia były bardziej niż potężne - czuć było lekkie podmuchy fal uderzeniowych, okoliczne koloidy rozwiewały się, fale dźwiękowe były wytłumiane, a rozbłyski eksplozji powodowały prawie całkowite zaciemnienie wizjerów próbujących kompensować flesze. A najlepsze było to, że obydwa statki "żyły" i miały się dobrze.


Muzak:
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=S7Jg629rDgY[/MEDIA]



Dźwięki (powinno ich być więcej, ale te są najbliżej tego, co słychać w sesji)
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=Ifzu5uGWev8[/MEDIA]



To był dopiero początek. A ku szybko organizującej się Kadrze Sejana mknęły dwa roje trzaskających, wybuchających, plujących ogniem i światłem sylwetek. Setki "skoczków", kilkanaście kanonierek, które próbowała przechwycić podobna, acz mniej liczebna masa. Razem tworzyły wielką, kotłującą się w chaosie masę, lecącą w stronę Hyadesa setki kilometrów na godzinę. Szaleństwo!

I moc Wpierdolu.

Pierwszy zareagował Cortez. Ustawił się, ryknął niczym barbarzyńca z dzikiego świata, wystrzelił ku nadlatującej masie i zaczął tak po prostu siepać seriami z plazmowca. Z dołu zaś wyfrunęła Valkyrie, odpalając w Istvaanian dziesiątki ciężkich boltów i minirakiet Frag.

W tle wciąż huczały, trzaskały i wybuchały, grzmiały i ryczały stężone, przepotężne efekty śmiertelnego pojedynku dwóch próżniowych kolosów.

Na pierwszym planie śmiertelny wyścig do Hyadesa, gdzie w obłędnym tempie starli się ze sobą wytrawni piloci i amatorzy odrzutowych plecaków.

A przy Hyadesie grupa tych kilku obrońców, którzy wcale nie mieli do stracenia tak wiele.


+++

Ars militaris
Durran utracił 1 PP za uniknięcie śmierci. Obecnie ma 0 PP.
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.

Ostatnio edytowane przez Micas : 25-09-2017 o 21:58. Powód: Korekta filmów
Micas jest offline