Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-09-2017, 22:05   #161
Lunatyczka
 
Lunatyczka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputacjęLunatyczka ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=gFg8XEHVKOM[/MEDIA]

Dove czekała, co jakiś czas zerkając na Jakiro, a serce w jej piersi biło tak szybko, że obdarzona, sądziła, że zaraz wyskoczy. Po sprawdzeniu laptopa odetchnęła z ulgą, starając się jednak nie myśleć o tym, że to jej imię było hasłem, które codziennie wystukiwał na klawiaturze by zacząć pracę. Został tylko smartfon i kiedy Beckett pokazała jej znak, że wszystko jest w porządku, Dove poczuła jak cały ciężar, który nosiła na swoich barkach nagle ulatnia się, a ona znów może swobodnie oddychać, tylko po to, by po chwili jej najgorszy koszmar się ziścił. Złapała się za oparcie kanapy, bo miękkie nogi prawie się pod nią ugięły. Wbiła spojrzenie w Davida chcąc przewiercić go na wylot, chcąc włamać się do jego głowy by poznać jego myśli. Jednocześnie wiedząc, że nie będzie w stanie tego zrobić dopóki nie wezwie czekającego oficera SPdO wraz ze swoim oddziałem, by odeskortowali Davida Lovana do pokoju przesłuchań.
Długo myślała co zrobi jeśli to co właśnie się działo, będzie miało miejsce. Nie było dobrego wyjścia z tej sytuacji. Wiedziała jednak, że będzie potrzebowała chwili.
- Dziękuję panno Beckett - powiedziała beznamiętnym głosem, wciąż wpatrzona w Davida. Na pewno umiał to jakoś racjonalnie wytłumaczyć, to na pewno było jakieś jedno wielkie nieporozumienie, a dane, które przesyłał to jakaś głupota… tylko po co by je wówczas chował?
- Może Pani iść - zwróciła się do obdarzonej, dopiero teraz na nią spoglądając z wymuszonym uśmiechem - dostatecznie długo Panią przetrzymałam i ma Pani jutro wolne.
- Dobrze, dziękuje, do widzenia - kobieta powiedziała cicho i bez emocji głosem robota. Tak musiał na nią stres działać. Zebrała swojego laptopa i chwilę później byli z Lovanem sami.

Każdy o zdrowych zmysłach chciał być jak najdalej od gabinetu Jack „Chezy” Dove. Bo zastępczyni Nadzorcy na Amerykę Południową, po fazie, wyparcia, załamania, ogromnego smutku była gotowa na fazę wściekłości. Odprowadziła Isobel spojrzeniem i poczekała, aż drzwi się za nią zamkną, dopiero wówczas spojrzała na swojego przełożonego i ukochanego w jednym.
- Masz ostatnią szansę – powoli cedziła słowa wbijając w niego spojrzenie – by mi kurwa wytłumaczyć – nigdy w życiu nie słyszał by Jack przeklinała, co na pewno zwróciło jego uwagę – poza oficjalną salą przesłuchań, co za informację wysłałeś z naszego serwera i dlaczego od razu próbowałeś to zatuszować czyszcząc dane? Bo nie wygląda to dobrze i normalnie powinnam już Cię aresztować. – głos jej zadrżał, ze zdenerwowania, z wściekłości, z goryczy i z rozczarowania. Miała ochotę rzucić w niego telefonem, miała ochotę uderzyć go w twarz, by chociaż częściowo poczuł to co ona czuła przez ostatnie kilka dni, ale powstrzymała się, bo mimo wszystko musiała zachować resztki profesjonalizmu.
David patrzył jej prosto w oczy i bez żadnego trudu wytrzymał jej spojrzenie. Wziął głęboki wdech i wreszcie się odezwał.
- To, że mamy w Świetle kreta to wiadome. Jednym z sposobów wykrycia wtyki w swoich szeregach jest przekazanie podwładnym różnych wiadomości, by zobaczyć która wypłynie na wierzch - tłumaczył, czy raczej przypominał jej podstawy działania służb wywiadowczych. - Jak myślisz Jack? Które informacje byłyby dla kreta bardziej warte uwagi? Te stosunkowo łatwo dostępne, czy może takie, które Nadzorca danego kontynentu wysyła w tak wielkiej tajemnicy, że ukrywa je przed swoim podwładnymi? I drugie sprawa... Jak sądzisz, ile takich informacji w przeciągu ostatnich czterech miesięcy wysłałem?
- Takie informację, po których od razu usuwasz ślad? Naprawdę, próbujesz mi to właśnie wmówić? – starała się mówić spokojnie, ale zupełnie nie potrafiła zapanować nad nerwami. Nie tak sobie wyobrażała tę rozmowę i chyba nie spodziewała się, że jej ciało właśnie w taki sposób zareaguje, co paradoksalnie jeszcze bardziej ją denerwowało.
- Mam uwierzyć, że to zagranie było jakąkolwiek przynętą? Czy Ty się słyszysz, jak idiotycznie to brzmi? – opierała się wciąż o kanapę, zaciskając dłonie na oparciu.
- A jak inaczej miałbym sprawdzać kreta? Półśrodkami? To jak dobra jest legenda, zawsze zależy od szczegółów - dodał stanowczo. - I powinnaś to zrozumieć, dlaczego robiłem to w tajemnicy... W końcu też mnie podejrzewasz - założył ręce na piersi. Zacisnął przy tym szczęki, aż zadrgały mu mięśnie karku. Był zły na nią.
- a co miałam sobie pomyśleć do cholery gdy zostałeś ostatni na liście osób do sprawdzenia?! – krzyknęła, nie mogąc pohamować emocji, zaraz jednak uniosła dłoń do twarzy i ucisnęła kąciki oczy, nabierając powietrza, by się odrobinę uspokoić. – Proszę, wytłumacz mi, ale racjonalnie, jak niby to miało znaleźć kreta? Te informacje były nie do znalezienia, ten przesył ukryty, tak, że tylko cudem na to wpadliśmy.
- Były nie do znalezienia? Jakoś ktoś na ten trop wpadł. Ciekawe dlaczego śledził wiadomości wysyłane przez Nadzorcę Ameryki Południowej. Mówisz, że była jakaś lista? Interesujące, że sprawa ujrzała światło dziennie w momencie gdy nie mogłem w żaden sposób się bronić. Proszę bardzo - gwałtownie wstał i wyciągnął dłonie do niej - aresztuj mnie! Tylko do cholery posadź też tego, kto szukał co takiego ciekawego wysyłam w tej wielkiej tajemnicy!
- Przestań się zachowywać jak dziecko – warknęła patrząc na niego hardo – Była lista bo ja ją do cholery sporządziłam! Bo kiedy aplikacja, znalazła informację o tych wysłanych danych, nie było Ciebie i byłam z tym sama! – Dolna warga Jack zadrżała ostrzegawczo – Wiesz co poczułam kiedy się dowiedziałam, że jesteś na liście? Ja też tam byłam, tak dla Twojej informacji. Sprawdziłam wszystkich innych licząc na to, że znajdziemy kogoś nim wrócisz ale zostałeś tylko Ty… - głos jej uwiązł w gardle i chwilę zajęło jej nim znów była się w stanie odezwać – i wiesz co, najgorsze w tym było, nie to, że coś zrobiłeś, że mnie okłamywałeś, że mogłeś okazać się złym człowiekiem, ale to, że to ja.. nie Smaug, nie Kalipso, nie Biały, a ja, musiałbym Cię aresztować. – łzy w jej oczach zalśniły .
Jej słowa i reakcja sprawiły, że jego złość prawie zupełnie wyparowała. Przymknął oczy i przetarł dłońmi twarz.
- Jack... - zaczął powoli. - Rozumiem, że postępowałaś zgodnie z zasadami, że zrobiłaś wszystko co było konieczne bez względu na uczucia... Jednak nie mogę okłamać samego siebie, że mnie to zabolało - naprawdę czuł żal. - Dokończ to co zaczełaś. Wszystko się wtedy wyjaśni. Jednak w tym samym czasie... Czy wiesz jak brzmiała informacja, o którą jest ta cała awantura?
- Dobrze wiesz, że nie mogłam Ci powiedzieć, zrobiłbyś dokładnie to samo, gdyby chodziło o mnie.. – odwróciła się od niego czując napływające łzy – nie możesz być na mnie o to zły, jeśli byłbyś kimkolwiek innym wymagałbyś abym właśnie tak się zachowała… – musiała się wytłumaczyć, chyba bardziej przed samą sobą niż przed nim. Po tym wyznaniu milczała dłuższą chwilę, odliczając w głowie do dziesięciu by pozbierać myśli – Co to była za wiadomość?
- Wysłałem w eter wiadomość o odmowie wsparcia naszymi siłami w Afryce Środkowej. Oczywiście to był blef, bo żadnej takiej prośby od Susanoo nie mieliśmy.
Jack obejrzała się na niego, znów odwracając w jego kierunku udając, że zaczerwienione oczy, to tak ze zmęczenia, które ją nagle dopadło. Przetarła twarz dłońmi, dopiero czując jak emocje, które grzęzły w niej, wyswobodziły się i ulatują. Podeszła do ekspresu do kawy i podstawiła filiżankę pod kolbę. Ustawiła na programatorze latte i poczekała, aż kawa spłynie do naczynia, dopiero wówczas się odezwała.
- Więc mrok sądząc, że w Afryce dzieje się źle, postanowił tam zaatakować - mówiła wypranym z emocji głosem, słabo, cicho. Brzmiała jakby zaraz miała się przewrócić.
- Musisz to powiedzieć Białemu. Teraz. - zdecydowała w końcu blada jak ściana.
 

Ostatnio edytowane przez Lunatyczka : 26-09-2017 o 15:48.
Lunatyczka jest offline