Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2017, 10:26   #467
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
W czasie ucieczki i kluczenia po zaułkach Ostendamm, Bernhardt powoli wracał do życia. Odzyskał przytomność, ale był tak obolały, że nie mógł poruszać się o własnych siłach. Axel przypomniał też sobie o Szkiełku, którego nieprzytomnego pozostawił na moście, przy rozwalonym powozie. Kiedy więc Lothar mógł już samodzielnie się poruszać i przestał wciąż myśleć o swoim wierzchowcu, Axel odłączył się od kompanów i ile sił w obolałych nogach popędził z powrotem na most.

W miarę jak zbliżał się do nabrzeża, gdzie rozegrały się tragiczne wydarzenia, słyszał coraz więcej głosów. Tam, gdzie powóz Teugena wleciał do wody zgromadził się spory tłum ludzi. Byli tam wynajęci przez Teugena robotnicy, Hagen i stróże prawa. Z pomocą jednej z barek starano się wydostać spod wody to, co zostało z powozu i Teugena. Steinhagera było słychać z kierunku, w którym znajdował się magazyn numer trzynaście, gdzie dogaszano już płonący budynek. Jak na razie nikt nie interesował się tym, co działo się w okolicach rozwalonego mostu.

Axel niepostrzeżenie przedostał się na kładkę. Pokiereszowany Leopold nadal tam leżał i nie dawał znaków życia. Strażnik podniósł go ostrożnie i nie chcąc być zauważonym zsunął się na dół, w obmurowane koryto potoku. Tym sposobem przedostał się wgłąb miasta i w dogodnym punkcie, w pobliżu miejsca, gdzie czekali pozostali, wyszedł na ulice. Byli w komplecie...


Nie minęło sporo czasu, a ponownie skierowali się w stronę Bogen. Wybrali rzekę na drogę ucieczki z miasta, w którym zorganizowano już, na razie nie zakrojone na szeroką skalę, poszukiwania zabójców i podpalaczy!

Kierunek ucieczki był raczej oczywisty. Nie mieli sił ani umiejętności by walczyć z prądem, w związku z tym należało uciekać z nurtem, w dół rzeki w kierunku Weissbrucku. Znów więc wykorzystali znajdujące się poniżej poziomu ulic koryto Hafenbachu i miejscami brodząc po kolana w wodzie, dotarli do mostku. Tutaj awanturnicy musieli poczekać i ukryć się, gdyż aktualnie na moście trwało wydobywanie resztek powozu Hagena z nurtu potoku. Przyciśnięci do ściany, z rękami w okolicach ust jęczącego Bernhardta, zatrzymali się tak daleko, by widzieć kiedy przejście będzie bezpieczne. Minęła kolejna nocna godzina, co obwieścił zegar znajdujący się na wieży ratuszowej. I gdy zamieszanie na moście ucichło, awanturnicy ruszyli dalej, w końcu docierając do ujścia rzeczki.

Wygodne schodki doprowadziły ich na nabrzeże w pobliżu promu, gdzie zacumowane było kilka statków, łodzi i barek. Ich wybór padł na nie rzucającą się w oczy łódź wiosłową, ze względu na to, że taką najłatwiej było ukraść, kierować nią a dodatkowo płynąc rzeką, nie bardzo rzucała się w oczy. Władowali się do środka, odwiązali linę cumującą łódź do nabrzeża i wolno, w zupełnej ciszy wypłynęli na środek rzeki, gdzie woda, niemal samodzielnie wyniosła ich łupinkę poza mury miejskie.

 
xeper jest offline