- Odegrać napadniętego szlachcica dam chyba radę - wystekał Lothar, kwaśno się uśmiechając. Zdążył już zauważyć jak teraz wygląda. Z zakrwawioną twarzą, osmalonym strojem. Bez buta pozostawionego w rękach straży miejskiej i kapelusza, który się zgubił nie wiedzieć kiedy.
- Bandyci napadli powóz, z rozbitej lampy buchnął ogień, ledwom z jednym sługą uciekł... - zaproponował.