Wreszcie wydostali się na otwartą przestrzeń rzeki. Wolfgang ledwo siedział i już przysypiał ze męczenia.
- Kurna! Namiot został w gospodzie.- Uniósł się Techler i usiadł z powrotem opadając z sił.
Złapał za drugie wiosło i kiedy musiał pomagał Axelowi. Modlił się by jak najszybcie znaleźli się za miastem i mogli zacumować i przespać się.
- Trzeba szybko działać z tym medykiem. Nie wiadomo czy puszczą listy za nami.- Skomentował pomysł, ale dał do zrozumienia, że przystaje na niego.
- Może ja z Lotharem się udamy? A Ty Axel nas będziesz ubezpieczał z resztą?- Zaproponował.