Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2017, 14:37   #1540
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Cosmo

Po tej szybkiej naradzie Cosmo dosłownie pobiegł do swojego przedziału. W locie chwycił za prowizoryczną apteczkę, którą stworzył przed akcją w Duncannon, przerzucił przez ramię, drugą torbę z pistoletem przerzucił na krzyż. Nie miał czym tego ustabilizować. Trochę się wahał co do wyboru broni. Nie miał jak za bardzo przenieść Marlina. Może Ruger? Odrzucił to, do pistoletu miał kaburę, ale monter z pistoletu strzelał ledwo-ledwo.

Wybiegł z przedziału. Marlin w dłoni i garść amunicji w kieszeni. Wszystko.

Ruszyli. Cosmo sam za bardzo nie wiedział, kto jest w tym mieście gorszy, morderca na wolności czy szeryf. Depnął w gaz. Droga, po trzydziestu latach nieutrzymywania nie nadawałą się do szybkiej jazdy, slalom z wymijaniem dziur jak zawsze spowalniał. Ciśnienie podniosła mu kontrolka poziomu paliwa. To się nie powinno zdarzyć. W karawanie podczas jazdy nie może zabraknąć paliwa, wszystko jest jak najbardziej skalkulowane. Mógł się jedynie pocieszać myślą, że do Newport nie było daleko. I że paliwa wystarczy.
-Zła wiadomość, wracać będziemy na oparach.
Cały dzień był taki.

Żeby tylko nikt nie przeszkodził. To było bardzo pozytywne podejście. Do tego jeszcze transport Kate. Było to trudne, paka Subaru nie była wielka, dwa fotele też zajmowały dużo miejsca.
-Co do Kate, to albo przypinamy ją do siedzenia albo kładziemy w poprzek paki - mówił na tyle głośno, żeby wszyscy usłyszeli. Już byli w mieście, ulice były w lepszym stanie. Znał drogę, stanął przed domem doktora. W tym mieście domy stały bardzo blisko ulicy.

Grupą niemalże wbiegli do środka, zatrzymując się przed gospodynią.

Po Kate. Teraz. Szybko.

Widok miejscowego mechanika i jego kumpli o niedźwiedzich uściskach trochę go zszokował, ale szybko wrócił do tematu.
- Zaraz tu będą, przyjechaliśmy żeby zabrać Kate z miasta, tu jest ostatnio trochę niebezpiecznie. Ale w tej sytuacji... - Cosmo zawrócił z pomieszczenia i stanął w drzwiach:
-Morrison! Ktoś powiadomił szeryfa i on zaraz tu będzie! W środku Kate ma miejscową obstawę - przerwa na złapanie powietrza - można im zaufać.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 02-08-2018 o 21:13.
JohnyTRS jest offline