Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2017, 18:07   #15
Kaworu
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Aureus rozpostarł swe świetliste skrzydła i wyruszył w stronę lokalnych prowincji. Żadna nie była tak bogata i silna jak An-teng, ale zawsze istniała nadzieja na to, że mniejsi i ubożsi sąsiedzi wesprą swego wielkiego brata w walce z najazdem Lunara.

Niestety, młody Solar nie miał zbyt wiele szczęścia. Ludzie wokół, widząc go, modlili się do Pięciu Niebiańskich Smoków, by odpędziły „Plugastwo” z ich ziemi, a ich władcy byli bardzo niechętni, by wspierać Anathemę. Nawet gdyby jednak chcieli coś zrobić, to nie mogli. Okoliczne państwa-miasta były skłócone wewnętrznie i z innymi krajami, niedozbrojone, z żołnierzami ledwie wystarczającymi do obron y własnych granic. Nikt też nie chciał zadzierać z potężnym Lunarem, o którym wiedziano niewiele – praktycznie tyle, że istnieje – a co nie było pewne, funkcjonowało w powszechnej świadomości jako krwawy mit.

Obrońcy An-Teng byli zdani tylko na siebie.

Minęło kilka dni, pełnych napięcia, niepokoju i gorączkowego przygotowywania się na najgorsze. Wnętrze świątyni Królowej Niebiańskiego Porządku było duszne od tłumów i woni kadzideł, które palili wierni, by uzyskać sobie jej przychylność.

Fizyczna powłoka Królowej okazała się młodą kobietą o czarnych włosach spiętych w elegancki kok, odzianą w różowe kimono. Bogini sama wyszła do swych wiernych i nieziemskim głosem udzielała im wsparcia. Wierni czuli się bezpieczni pod jej bacznym wzrokiem, ale spojrzenie, które rzucała Exaltedem jasno wskazywało, iż wiedziała jak bardzo sytuacja jest beznadziejna.


W końcu, nadszedł ten dzień. Dzień Bitwy o An-Teng.

Pierwsze, co dostrzegli obrońcy na murach zewnętrznych, to mgła, gęsta jak mleko. Ukryte w niej,tylko na poły widoczne kształty przerażały śmiertelników, którzy mocniej chwytali ze swe bronie, chcąc sobie dodać otuchy. Ciała Węży, Które Stąpają Jak Ludzie były pokryte twardymi łuskami, z ich kłów ściekał jad, a w rękach miały bronie nim pokryte. Najgorsze jednak były nieludzkie ruchy, sploty ich ciał – nikt nie mógł pomylić dzieci Thuebana z niczym innym. Żółte, wypukłe oczy, pokryte dodatkową przezroczystą powieką, łupały groźnie na miasto, które zamierzali podbić.

Najgorszy był jednak sam Lunar. O ile jego dzieci były tylko o głowę wyższe niż przeciętny człowiek (choć niewątpliwie cięższe), o tyle on był tak duży, iż zwykły mężczyzna wyglądał przy nim niczym dziecko. Poza łuską, jego ciało naznaczone było tatuażami z Księżycowego Srebra, chroniąc go zarówno przed dotykiem Dziczy, jak i obrażeniami. W jednej ręce miał włócznię z magicznego materiału jego Exaltacji, a na czole błyszczało mu znamię jego kasty, pusty, srebrny okrąg, symbolizujący nów księżyca. Thueban był więc szamanem, uczonym i kapłanem Luny, ale nie oznaczało to, że automatycznie będzie słaby. Każdy Lunar posiadał dary Zmiennej Pani, a w tym potencjał zmiany kształtu, w tym przybierania form hybrydowych i w każdej duszy wybrańca Luny drzemał gniew, który zasilał ich moce.

Mgła dalej zakrywała częściowo jego dzieci, ciężko było ocenić całą jego siłę bojową. Sam Exalted wyszedł na przód swej armii i spoglądał na miasto z odrazą, jakby czekając na to, aż pierwszy zostanie zaatakowany.

Rozlew krwi wisiał w powietrzu.
 
Kaworu jest offline