Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-09-2017, 19:08   #96
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację


Burdel

Cyganka miała wrażenie przebywania poza swoim ciałem.
Resztki złego snu i wewnętrzne drżenie rozgorączkowanego ciała mieszały się z gotowością do prowadzenia dalszych badań, gdy dziewczyna przestępowała progi przybytku rozkoszy. Słońce jakie tego ranka pobłyskiwało przez chmury uderzyło w jej twarz i Kamil aż sapnęła z przyjemności.

Wystawiła twarz na pieszczoty letnich promieni w myślach wznosząc podziękowania:


W grzechach mnie moja matka zrodziła,
Umiłowałeś prawdy głos święty;
Mądrość Twa prawdę mi objawiła.
Skrop mnie hyzopem, czystym się stanę,
Obmyj mnie a nad śnieg wybieleję.

Była pewna, że Pan prowadzi jej kroki. Była pewna, że powinna wyśledzić tropy bestii piekielnych lecz jej rosnącą pewność siebie tłumiła nieco choroba. A jednak przekonywała siebie, że to nic, że kaszel i dreszcze. Pan da jej siłę!


- Michal, masz, zjedz - Simonica jak zwykle mało subtelnie pociągnął ją ku ziemi. Michal otworzyła oczy, choć jej węch został połechtany znacznie szybciej. Nie wiedziała skąd opiekun wytrzasnął o tej porze tłusty żur i kawał chleba. Pewnie gdy ona usnęła przemknął przechera do cycatej. Kamil niuchając jak łowczy ogar spojrzała na Simonice znad brzegu glinianej misy z wdzięcznością. Niemal parząc sobie usta wypiła zupę maczając co chwilę podeschły chleb.

Podjadając przyglądała się w świetle dnia swojemu tropicielowi. Ciekawy przypadek. Czego południowiec szukał w tym zimnym kraju? Dziewczyna aż jeść przestała gdy wizja ze snu nagle nałożyła się na postać młodego brodacza.

Opadły ją niejakie wątpliwości i odszedł apetyt. Oddała resztkę jedzenia Simonicy.

Musiała jednak pomówić z pozostałymi inkwizytorami. Rozgrzana zupą, zakomenderowała wyruszenie do klasztoru z jednym przystankiem: po tabliczkę i kredę.


Przed konklawe


Zauważywszy Czerwonego Brata, Michal podeszła żwawym krokiem.
Odziana jak mąż w spodnie, kurtę i obszerny skórzany płaszcz różniła się od Cyganki z dnia poprzedniego. W oczach błyszczała jej gorączka. Dotknęła ramienia Inkwizytora chcąc zwrócić na siebie jego uwagę. Uśmiechnęła się lekko i machnęła dłonią naśladując dworski ukłon z czasów, które wolała zapomnieć.
Chwycona po srodze tabliczka i kawałek kredy miały pomóc w porozumieniu się:
- “Sprawa ważna” - nabazgrała - “wielce. Pomówić nam trza, na osobności.” - łacina dziewczyny była całkiem niezgorsza
Fyodor przeczytał kartkę i uśmiechnął się do dziewczyny zdawkowo
- Tak planowałem by tę formę komunikacji zaproponować. W porządku, chodźmy gdzieś, gdzie wygodniej będzie ci mówić - Kamil łypnęła spod oka na Fyodora sprawdzając czy ironizuje lecz ten proponował bez cienia jakiejkolwiek kpiny. Kilka minut później zasiedli:
- Więc zacznij, inkwizytorze.
“Sprawa ogarów podejrzana” - ostatecznie dziewczyna podjęła telegraficzny przekaz - “jak i inne. Nas bardzo mało. Weismutha opowieści o modlitwach ciekawe ale na wszystko nie zaradzą. Trzeba zaradzić.” - spojrzała na Fyodora żywo swymi ciemnymi oczyma. Uśmiechnęła się oczekująco jakby się spodziewała, że brat zna odpowiedzi na wszystko.

- Bardzo podejrzana. I wymagająca zbadania. Opowiem to jeszcze raz na konklawe, ale było już siedem ciał znalezionych na drodze między Płockiem a klasztorem Dominikanów. I w samym Płocku też chyba coś się dzieje i spróbuję to sprawdzić. I masz rację, jest nas bardzo mało i niestety nie jesteśmy zbrojnym ramieniem kościoła. Trzeba będzie ocenić który trop wygląda najpewniej i wymaga najmniej poświęconego czasu, a pozostałe zostawić na później, bo przestałem już uważać by rozdzielanie się było dobrym pomysłem. Zbyt niebezpieczne to jest. Przynajmniej nie dopóki nie zyskamy jakiejś pomocy. Spróbuję ją zorganizować, ale to przyszłość i nie wiem czy wyjdzie.

Kamil wyraźnie się ucieszyła. Pokiwała radośnie głową:
“Płock otwarty na obce wpływy’ - naskrobała - ‘Napływ Niemców, a z nimi nie wiada kto czy co przybyło. Reszta spraw podanych dla odwrócenia naszej uwagi. Tako i bestie jeno dla postrachu.” - Michal gryzmoliła na tabliczce - “Trzeba sprawdzić i wzmocnić obecność Inkwizycji. I szybko.” - spojrzała na starszego mężczyznę. - “Środków trza na stworzenie jednostki Inkwizycji i ludzi odpowiednich sprowadzić do pomocy.”

Z kolei Fyodor się zachmurzył czytając co towarzyszka napisała.
- Jesteś pewna tego co mówisz? W tym momencie oskarżasz biskupa o bezpośrednie utrudnianie zadania inkwizycji, bo to od niego przyszły do nas tropy. I jakie wpływy? Niemcy przyjeżdżają bo blisko mają. Co z sobą mają przywozić?

Ciche westchnienie było jedyna oznaką, że Kamil odniosła wrażenie, że nagle przestała pisać zrozumiale. Zmazała treść wiadomości:
‘ Nikogo o nic nie oskarżam. Stwierdzam fakty, że Płock otwarty na obce wpływy. Jeśli Niemcy przejąć teren by chcieli, najprościej po cichu. Nowy biskup, nowe straże, nowa władza = Niemcy. Nie wiadomo, co przywieźli ze sobą.”

Reznov zamyślił się przez chwilę
- Płock… polski czy niemiecki… czy to naprawdę taka wielka różnica? Królestwo Niebieskie nie zna granic i nie rolą inkwizycji jest ingerować w politykę. My ratujemy dusze człowiecze. Jeśli powstrzymamy germanizację Płocka kosztem jednej z nich to zawiedziemy, jeśli powstrzymamy siły nieczyste kosztem germanizacji tego miasta to wykonamy swoje zadanie. Czy mamy jakieś argumenty, czy tropy sugerujące, że Niemcy przywożą ze sobą nieboskie siły? Czy są ślady sugerujące, że są oni większym zagrożeniem dla dusz niż bestie rozszarpujące podróżnych?

Cyganeczka wzruszyła ramionami:
“Niemcy jeśli o ziemię tłuc się chcą to sprawa polityki. Ale...” - dziewczyna uniosła delikatny paluszek umaziany białym proszkiem - “...polityka i religia od zawsze splecione razem. Co jeśli chcą walczyć i polityką i dusze polskie na zatracenie rzucić diabelne pomioty ściągając? Inkwizycja stawić czoła tedy i polityce i złu tedy winna. A może i Niemcy sami pod wpływem złych mocy? Masz dowody przeciw?” - Michal skrobała zawzięcie kredą. - “Do tego siły większe i jednostkę inkwizycji na miejscu sprawną mieć.” - ostatnie Kamil podkreśliła dwa razy i puknęła w tabliczkę. - “O tem na konklawe mówić trza.”

- Nim podejmiemy działania przeciw Niemcom musimy wiedzieć, że mamy ku temu powody. Brak dowodów nie jest dowodem. Dowód: nie mam żadnych argumentów, że ten brat co przeszedł obok nas dwie minuty temu nie jest pod działaniem złych mocy. Czy to jest argument by zaraz go wygnać z Płocka?

- Nie wypowiem się na konklawe za akcją przeciw Germanom nim nie zobaczę argumentów, że są zagrożeniem dla spraw boskich. Ale powtórzę twoje słowa przed innymi i zgadzam się, że potrzeba nas tu więcej. Jeśli konklawe się zgodzi to napiszę list do księcia z prośbą o przysłanie kilku silnych ramion, może przystanie na prośbę inkwizycji walczącej o dusze jego poddanych. Jednak ziemie płockie wyprane są z silnych mężczyzn. Walki ich zabrały, a tych co nie walki to sam książę do swojej gwardii. Kiepsko to widzę, ale listów więcej roześlę. Może sąsiednie księstwa pomogą. Mógłbym też napisać za... nie, to nie ma sensu. Podsumowując. Na konklawe chcesz się wypowiedzieć, że według ciebie największym zagrożeniem dla Płocka są Germanie chcący przejąć w mieście władzę, może z użyciem sił nieczystych, ale na razie brak na to śladów i chciałabyś aby konklawe podjęło działania dla rozbudowania naszej liczebności tutaj. Dobrze zrozumiałem?

“Przemawiać mogę sama. Do Ciebie przyszłam by problem omówić i pomocy szukać. Jeśli masz kontakty i możność, to pomoc można zacząć już ściągać. Ktoś dowodzić Inkwizycji musi. Zdajesz się być właściwą osobą.” - Cyganka na chwilę pisać przestała - “Bez dowodzenia, żadnych wyników nie osiągniemy. Nieważne jak bardzo wspomagać będzie nas Pan.”

Odczekała chwilkę by dać Czerwonemu Bratu możność odczytu i zmazała treść.
“Trzeba wsparcia finansowego, ludzkiego i zbudowania tu, na ziemi płockiej szybko kontaktów. Bez tego zła nie wyplenimy. Masz rację. Pomożesz z tym? Wesprzesz mój głos na konklawe?”

- Nie zgadzamy się w sprawie Niemców, ale poza tym jak najbardziej. Niestety, moje kontakty są już… przedawnione. Ale mam wcale niemałą fortunę którą jak najbardziej jestem gotów przeznaczyć na cele boże. Franciska wydaje się osobą która łatwo nawiązuje nowe kontakty, a może już je posiada. Tak czy siak… Jak znajdą się ludzie to łatwo przyjdzie mi zafundować im uzbrojenie, wikt, opierunek, pensję a nawet trening. Ale ludzi właśnie trzeba nam znaleźć.

- Jeśli konklawe uzna, że chce mnie jako lidera to przyjmę to na siebie i nie zawetuję tej decyzji. Tyle mogę powiedzieć w tym temacie. W tym momencie.

***

Kamil odczekała aż Czerwony Brat ruszy do sali spotkań.
Przemknęła korytarzem w poszukiwaniu samego Dziadka. Chciała i z nim zamienić słów parę. Widząc nadchodzącego potężnego Inkwizytora, skuliła się jednak. Wydawał się dzisiaj być innym człowiekiem. Zniknęło wrażenie przygnębienia i zmęczenia. Coś musiało się stać i Michal nabrała przeświadczenia, że Wilhelm chce jak najprędzej podzielić się wieściami z pozostałymi. To nie był dobry czas na rozmowy.

Odczekała aż Inkwizytor ją minie i sama ruszyła do salki.

Konklawe

Wsunęła się do niej, starając się nie zwracać na siebie uwagi i usiadła w najdalszym rogu stołu… po to by niemal z otwartymi ustami wysłuchać oskarżeń Czerwonego Brata. Przymknęła oczy, modląc się o cierpliwość...

 

Ostatnio edytowane przez corax : 26-09-2017 o 23:20.
corax jest offline