Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-09-2017, 09:18   #97
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Francisca
Johannes Avicis de Castro Brittorum stał jak wryty. Wszystko wskazywało, że przesadzał. Jego małżonka świetnie sobie poradziła. Ogarnęły go wyrzuty sumienia. Jak mógł tak pięknej i pobożnej osóbce jaką była jego Francisca zarzucać cokolwiek. Machnął ręką.
- Wybacz. W zasadzie szukałem cię, żeby przekazać ci, że nasze bagaże przewieziono do karczmy w centrum. Niestety pokoje gościnne księcia są w tej chwili zajęte. Udało mi się dogadać w ciekawej kwestii z niejakim Dirkiem von Guze. Myślę, że nie musisz się już martwić o gotówkę. Rozmówię się z krawcem. Spotkam się też z tym Dhone. Co zaś do chłopców. Cóż, zobaczę czy uda mi się kogoś znaleźć. Niestety, jeżeli chcę uporać się ze wszystkim przed zachodem słońca to już teraz muszę ruszać. Wybacz więc najsłodsza, ale zdaję się, iż jakikolwiek kościół będzie dane mi odwiedzić wraz z tobą nie pierwej niźli na niedzielnej mszy.
Kupiec przysunął się do kobiety i przycisnął jej dłoń do swych ust. Wszak nic innego nie wypadało mu uczynić przed bramą opactwa.

Konklawe
Gerge patrzył z uwagą na Fyodora. Ciężko było nie wyczuć w głosie inkwizytora oskarżenia. Z kolei w głosie Gergego nie dało się wyczuć kompletnie nic.
- Bracie, nie oddelegowano mnie tutaj jako część płockiej inkwizycji. Mój zakon wskazał mi jasno cele. I celami tym jest bezpieczne doprowadzenie tu siostry Anny - inkwizytor nie poruszył się przy tym, choć oczywistym wydawać się mogło, że spojrzy na młodą zakonnicę.
- Gdy już ustalicie co się tu dzieje i jak temu zaradzić, to ja ruszam w dalszą drogę. Bronić kolejnego “serca inkwizycji”. Jednak zanim to się stanie, to ja będę odpowiadać jedynie przed siostrą Anną.

Zapadła niezręczna cisza, w czasie której Anna zastanawiała się nad słowami przyjaciela. Ona zostanie w Księstwie Mazowieckim, a on ruszy dalej.

- Wczoraj poszedłem nad Vistulę, gdyż siostra Anna miała wizję, w której stos ciał piętrzył się przy owej rzece. Zaś głos mój dla waszego Konklawe znaczenia nie miał, bo gdy siostra Anna oświadczy mi dokąd zmierzamy, tam pójdę wraz z nią. Moje ramię jest przedłużeniem jej woli.

Fyodor zdawał się trafić na godnego przeciwnika, gdyż w przeciwieństwie do biskupa Gerge nie przejął się zbytnio wystąpieniem Czerwonego brata.

Weismuth zaś spochmurniał nieco wezwany do odpowiedzi i cały jego dobry humor zauważony przez Michal zdawał się ulecieć.:
- Od dwóch miesięcy jestem w Płocku. Gościnę zaoferował mi biskup Gunter. Wracałem z Rusi Kijowskiej. Wrócić miałem do naszego Cesarstwa. Płock miał być jeno przystankiem w drodze powrotnej do domu. Jednak Gunter stwierdził, że warto, aby szlachetny rycerz pozostał nieco w mieście. To miało dobrze zrobić dla morale. Poprzedni biskup Artur pochodził z okolicy. Patrzył przez palce na niektóre lokalne zwyczaje. Jego ekscelencja Gunter jest pod tym względem dużo bardziej konserwatywny.

Walter przeczesał lewą ręka swoją gęstą i długą brodę.
- Tak jak wiecie, bo pisałem w swoich listach po wigilii św. Jana Chrzciciela w lesie pojawiła się bestia. Czy racze trzy bestyje. Najpierw zabiły córkę kowala. Poszła na grzyby, w lesie zastał ją zmrok. Kilka dni później zginął szlachetka z chłopką. Spotykali się cichcem, coby grzeszyć. Żona szlachetki nawet gdy go chowali splunęła na grób męża swego. Z Jorgiem tropicielem zaczęliśmy chodzić do lasu, śladów szukać. Ale te zawsze się urywały nad rzeką. Wkrótce po tym dwaj myśliwi zginęli. Jorg wystraszył się i uznał, że nie pomoże mi już więcej. To też zacząłem chodzić po lesie samemu. Nic nie znalazłem. W tym czasie bestyje dorwały kupca ruskiego z dwoma pachołkami. Potem znalazłem jeszcze chudego Janka Psikota. Złodziejaszek nędzny to, chciał swój łup w lesie gdzieś ukryć. Teraz już nikt do lasu się po zmroku nie zapuszcza. Znalazłem też masę zwierząt rozszarpanych. Wszystko co żyło uciekło, lub zginęło. A ja nadal nie wiem gdzie bestyje znaleźć.

Ton głosu staruszka stał się zimny. Skierował wzrok wprost na rzucającego mu oskarżenia Fyodora:
- Bracie, radzę ci, wstrzymaj swój język. Wszak powiedziałem, że polowanie i tropienie przy tej pogodzie nie ma sensu. Myśleliście, żem wykoncypował to w dzień, czy dwa? Chodziłem po tym lesie. Szukałem. To ja pierwszy dotarłem na miejsce rzezi Rusina. Zapytaliście o to bracie? Zadaliście choć jedno pytanie? Miast tego ruszyliście do jego ekscelencji wypytywać. Miarkujcieże bracie, nie jestem młokosem, co to możecie go swym doświadczeniem w pole wmanewrować.
Stary rycerz złożył dłonie jak do modlitwy i pochylił głowę patrząc na nie.
- Bóg dał mi wiele darów. Lecz Bóg nie daje nic za darmo. Krzyż mój jest ciężki bracie. I gwarantuje wam, że nie chcecie by was przygniótł.

Przy trzeciej kwestii poruszonej przez Fyodora obydwaj mężczyźni milczeli. To był czas, żeby wspólnie wyciągnąć wnioski z tego czego dowiedzieli się każdy z osobna po nieudanym konklawe dnia poprzedniego.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline