Uspokoił się słysząc, że Drozdow przesuwa sprawę jego życia lub nieżycia w czasie. Szelmowsko uśmiechnął się do Iriny i Gustawa, lecz mina zrzedła mu, kiedy ramię odezwało się rwącym bólem. - Bark mam rozwalony panie dowodzący, żądam opatrzenia ran! Brudziłem sobie łapy we krwi naszego wspólnego wroga, Szacunku trochę do zmachanego starca! |