Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-09-2017, 09:40   #159
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Bitwa weszła w kulminacyjny punkt. Setki kul przecinało niebo, a promienie laserów rozjaśniały je, jakby to był jakiś pierdolony festyn. Jethro Sejan, Inkwizytor i wierny sługa Boga-Imperatora z coraz większą nerwowością spoglądał w niebo. Powietrzna walka z każdym ułamkiem sekundy przeradzała się w prawdziwą wojnę. Wojnę, która nie znała litości. A mimo to on nie bał się w prawdziwym tego znaczeniu słowa. Niezłomnej wiary dowódca ryknął tylko do swoich ludzi, żeby się przygotowali na najgorsze.

Ze statków wylatywały kolejne eskadry wrogów. Niczym szarańcza zalewająca pole, tak Istvanianie i Arsmeni przesłonili niebo. Co i rusz, kolejne ciała spadały w bezkresne przestrzenie Kantana. Huk, błyski i świszczące pociski zawładnęły niebem.

Czekanie nie należało do domeny Inkwizytora. Lubił co prawda wyczekiwać na odpowiedni moment do uderzenia, lecz w tym wypadku cierpliwość nie była cnotą. Elizjański karabin zwiadowczy "Night Raptor" pojawił się w rękach dowódcy, luneta “Preysense” zaczęła namierzać cele. Siatki celownika, ukazywały kolejne sylwetki, a wówczas palec sprawiedliwego pociągał za spust. Pocisk pędzący 100 metrów na sekundę, w niespełna pięć sekund dotarł do celu. Cel wrzasnął a potem spadł w dół. Palec po chwili naciskał spust raz za razem, a Jethro coraz ciężej wypuszczał powietrze. Niebo po chwili wyglądało jakby stado ptaków pikowało w dół, ale to były tylko ciała.

To był jednak dopiero początek, bowiem ku kadrze Sejana mknęła eskadra “skoczków” wśród której Inkwizytor wypatrzył Lady Olianthe Rathbone. Dymiąca jeszcze lufa Night Raptora uniosła się ku górze, a siatka w celowniku zaczęła wyszukiwać cel. Dłoń Inkwizytora nieznacznie drżała, lecz po chwili się ustabilizowała. Przyspieszony oddech powoli spłycał się. Postać w celowniku stawała się coraz bardziej wyraźna. Wdech i wydech. Palec nacisnął spust, lecz towarzyszyło temu głuche kliknięcie. Magazynek był pusty. Druga ręka automatycznie nacisnęła przycisk zwalniający magazynek, który upadł i poleciał gdzieś na dół. Nie zdążył. A jego wróg nie spał.

Lady Rathborne była na tyle blisko, że zdołała wypuścić ze swojej broni pierwszą serię. Kule chybiły o włos, lecz uniemożliwiły przeładowanie karabinu. Sejan odrzucił w pierwszym odruchu karabin i skoncentrował się na unikach. Nie minęły dwie sekundy, a już pierwsze krople potu pojawiły się na czole Inkwizytora.

W obu rękach pojawiły się dwie bronie. W jednej Emperor's “Golden" Handcannon, a w drugiej Judgeslayer Handcannon, które od razu wypluły z siebie po kuli. I co nawet nie zaskoczyło Sejana, obie kule spudłowały. A Oli nie zamierzała być dłużna. Jej bolter wypluł kolejną serię pocisków, które też chybiły. I tak się zaczęło. Dwójka wrogów tańczyła wokół siebie, a pociski przelatywały między nimi. Walka w powietrzu, niczym nie przypominała tej na ziemi. Łamali prawa fizyki, a sprzęt, w którego posiadaniu byli tylko bardziej pogłębiał to. W końcu jedno i drugie wpadło na siebie, a kule zaczęły świstać im między oczami. Olianthe była bardziej doświadczona jeśli chodzi o walkę, i z każdą chwilą to doświadczenie wypływało na wierzch. Pierwszym takim sygnałem dla Sejana, było to w jaki sposób wytrąciła mu pierwszą broń. Gdy zwarli się w uścisku, uderzenie z kolana odepchnęło od niej przeciwnika, lecz zamiast dać mu możliwość do kontrataku, uderzenie lufą w nadgarstek sprawiło, że “Golden" Handcannon wypadł mu z ręki. Jethro jedyne co mógł zrobić w tej sytuacji, to wykonać szybki cios rękojeścią “Judgeslayera”, w kierunku jej kasku. Przeciwniczka jednak była szybka, i lepiej wykorzystywała swoją znajomość walki w powietrzu. Zastawiła się łokciem, blokując uderzenie i jednocześnie wystrzeliła drugą ręką uderzając w nadgarstek Inkwizytora. Drugi rewolwer wypadł mu z ręki.

Z dziką satysfakcją w oczach heretyczka wycelowała lufę w stronę Sejana. Widział w nich tryumf. Nawet jej usta wygięły się w dzikim grymasie zwycięstwa. Palec pociągnął za spust.

Nic się nie stało. Koniec amunicji albo po prostu broń się zacięła. Sejan odetchnął z ulgą, ale nie było czasu się cieszyć bowiem Rathbone przystąpiła do “szarży”. Miecz ze stali lathjańskiej pomknął ku niemu, i tylko dzięki instynktownemu zachowaniu Sejan jeszcze żył. Odpalone silniki jetpacka wypchnęły go ku górze, a miecz przeciął ze świstem powietrze. To dało mu czas na sięgnięcie po Matrycę. Oburęczny elektro-kostur zajarzył się w dłoniach Inkwizytora, który runął z góry na swoją przeciwniczkę. Atak był potężny, bowiem włożono w niego całą siłę jaką miał. Gdyby nie blok za pomocą miecza, to Jethro przetrącił by kark niewiernej. A tak, dwie bronie zwarły się w morderczym “uścisku”. Siła mężczyzny powoli zwyciężała, i Lady Rathborne wycofywała się ustępując pola. Sejan poczuł, że to jest jego szansa.

Odepchnął ją od siebie, wykonując kolejny zamach kosturem. Broń jednak chybiła o milimetry, ale było już za późno na cokolwiek. Ostrze ze stali lathjańskiej pomknęło ku Sejanowi, rozcinając kombinezon i zagłębiając się w jego ciele. Krew zabarwiła ostrze, więc jedyne co mógł zrobić on to uderzyć po raz ostatni. Kostur trafił w bark Olianthe, i ta wypuściła miecz, za nim zdążyła go przekręcić we wnętrznościach Inkwizytora. I wtedy ta zatrzymała się.

Ranny Sejan miał do wyboru dwie rzeczy, i wybrał tą, którą nakazała mu chęć przetrwania. Odpalił ponownie Jetpack kierując się w stronę Valkiri. Przegrał tą potyczkę, po raz kolejny, ale nadal żył.

Kiedy wciągał się na pokład, widział jak Lady Olianth Rathborne kieruje się w kierunku Hyadesa. Plama krwi na jego dłoniach powiększała się.
 
valtharys jest offline