Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-09-2017, 13:57   #164
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Rozejrzał się dookoła, i choć nie lubił oddawać swego życia w ręce losu, tak tym razem miało to sens. Los ich połączył, los sprawił, że stali się sobie bliscy. Więc niech los zdecyduje gdzie mieli się udać.
- Niech karty przemówią - zadecydował - Skoro los nami kieruje, niech on wyznaczy nam nową drogę.
- Myślałam, że w nie nie wierzysz. - spojrzała na niego z wyraźnym rozbawieniem.
- Wierzę w Ciebie, a to mi wystarczy - odparł, mrugając do niej okiem.
Uniosła lekko brew, lecz nic nie powiedziała. Wyciągnęła przed siebie talie, rozkładając w dłoniach karty.
- Wybierz więc tę, do której prowadzi cię serce.
Ostatni ruch należał więc do niego. Zamknął oczy i wybrał kartę.
Początkowo nie wiedział co symbolizuje figura, jaką właśnie wylosował. Arya jednak doskonale znała znaczenie karty Kochanków. Mogła ona dawać pewną nadzieję, ale i przerażać. Wyjawiała bowiem, że więź nie była już tylko dyktowana przeznaczeniem. Fatum nakierowało ich na siebie, lecz obecnie to dwójka decydowała o wzajemnej akceptacji. A to mogło być jeszcze trudniejsze zadanie niż dotychczas. Prawdziwe uczucie, tak rzadko spotykane, potrafiło wyzwolić człowieka, lecz równie dobrze go zniszczyć. Fakt ten oznaczał ważką odpowiedzialność i ryzyko. Gdyby Coogan wybrał jakąkolwiek inną kartę, z pewnością nadal byliby na siebie skazani. W istocie stało się zupełnie odwrotnie. Po raz pierwszy mieli wybór.
Ahab spoglądał na Aryę, bo to ona znała znaczenie tej karty. Czekał na jej interpretację, bowiem to była jej domena. On był ołowiem. Stalą. Nie znał się na mistycyzmie, magii i tego typu rzeczach. Wcześniej miał raz w życiu do czynienia z tą sferą. Nie znał jej, ale przestawał się bać jej. Po prostu towarzyszyła mu w jego podróży. Arya była ucieleśnieniem tego czego nie znał, ale zaakceptował tą sferę a nawet było coś więcej. O wiele więcej.
Iskra milczała. Wpatrzona w kartę wydawała zastygnąć niby żelazo na które wylano ceber zimnej wody.
- Jesteśmy wolni. - szepnęła ledwo słyszalnie. Dopiero potem uniosła twarz i popatrzyła na niego. Zauważył, że jej oczy są zaszklone.
- Jesteśmy wolni. Możemy iść dokądkolwiek chcemy. Przeznaczenie, które trzymało nas razem, dopełniło się. Teraz to wszystko kwestia wyboru.
- Chcę byś udała się ze mną. Chcę być Twoim wyborem - powiedział krótko. Nie było sensu rozbierać wszystkiego ponownie na czynniki pierwsze. W milczeniu oczekiwał jej decyzji.
- Wiesz, że nigdy nie będę zwykłą kobietą? - zapytała, patrząc mu w oczy. - Nigdy nie będziemy mieć dzieci, a jeśli pewnego dnia karty znów mnie wezwą... pójdę za ich głosem. I to bez względu na to, jak wiele mi dasz. Zawsze pozostanę niewdzięczna, trudna... Czy potrafisz żyć tak? Niedoceniony.
Przez chwilę milczał. Zastanawiał się nad doborem słów. Trwało to chwilę, choć w jego oczach nie było wahania. Wiedział, tak jak i ona wiedziała, że jeśli ołów przemówi tak samo będzie musiał ruszyć w drogę. Gdy trzeba będzie znów głosić słowo Pana, pocieszać cierpiących i pomagać słabym - on ruszy dalej. Dzieci, nigdy ich nie chciał. Nie myślał o nich. Jeśli Pan chce by ich nie mieli, przyjmie to z pokorą. Wystarczy, że ona będzie. Bo gdy w życiu spotykasz kogoś właściwego, “tego kogoś”, to reszta przestaje mieć znaczenie. Życie po prostu toczy się swoim biegiem. Karty i ołów. To był jego wybór. I nieważne jak to się skończy, będzie szczęśliwy. Nawet przez chwilę, bo był przy nim ktoś kto go rozumie i z kim chciał wędrować dalej.
Kiwnął głową, że rozumie. I wyciągnął ku niej rękę.
- No to gdzie jedziemy?
I wtedy stało się coś niespodziewanego. Arya przeczesała palcami włosy i uśmiechnęła się do Rewolwerowca.
- Nad morze. Mam dość tego piachu. - odpowiedziała całkiem wprost.
Uśmiech Aryi był czymś rzadkim, a jej odpowiedź stanowiła zakończenie ich rozmowy. Decyzja zapadła, więc pozostało mu tylko jedno. Zbliżył się jeszcze bardziej do niej i złapał ją za rękę. A potem jednym ruchem przyciągnął ją do siebie, tak że drugą ręką złapał ją w biodrze i przerzucił na swojego konia.
- No to nad morze - po tych słowach pocałował ją. Ostrogami dał znać by koń ruszył w stronę zachodzącego słońca.
 
valtharys jest offline